Poród

11 0 0
                                    

Ronon siedział na szpitalnym łóżku i czekał na lekarza i swoje wyniki. Zastanawiał się czy jego dziewczyna także pojawi się na Atlantydzie. Zabezpieczył się, miał nadzieję że niechciana ciąża mu nie grozi. Wiedział, że w razie wpadki będzie musiał opuścić Atlantydę, nie dlatego że Weir go wyrzuci, tylko żeby chronić dziecko i jego matkę przed Wraith. Będzie musiał znaleźć bezpieczną planetę i nauczyć się żyć bez służby, porzucić nowych przyjaciół, nowy dom. Jego ponure rozmyślanie przerwało pojawienie się Carsona.-

- Co to było tym razem? Spytał lekarz oglądając prześwietlenie.

- Zapasy z Johnem.

Jeszcze się nie zdarzyło żeby pułkownik wygrał z satedańczykiem, a co dopiero zrobił mu krzywdę.

- A naprawdę co się stało, bo nie sądzę żeby pułkownik zdołał cię tak urządzić. Masz złamane obie kości przedramienia i pęknięte dwa żebra.

Dex milczał, było jasne że lekarz nic z niego nie wyciągnie. Postanowił porozmawiać później z Sheppardem.

- Musimy to opatrzyć i zostaniesz na noc w szpitalu. Skan nie wykazał żadnych zmian ale chciałbym cię poobserwować.

Pacjent skinął głową.

- Siostro, proszę pomóc mu się przebrać i przygotować do opatrzenia urazów. Wrócę za pięć minut -polecił.

Wrócił niosąc bandaże i prowadząc sanitariusza. Beckett sprawnie obandażował tors mężczyzny, następnie technik założył mu gips, a siostra zapakowała go do łóżka.

- Zajrzę do ciebie za dwie godziny, odpoczywaj – powiedział lekarz i wyszedł z sali.

Rodney dotarł do kwatery Almy i zapukał. Otrzymawszy zaproszenie wszedł do środka. Siedziała na fotelu, popatrzył na nią. Była taka jak ją zapamiętał tylko większa. Czarne włosy okalały jej twarz miękkimi splotami, duże zielone oczy wpatrywały się w niego. Uklęknął obok fotela i położył dłoń na jej brzuchu.

- Skąd się tu wzięłaś? – zapytał.

- Pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć o naszym małżeństwie i dziecku. A że głupio było przyjść z pustymi rękami, to zdobyłam trochę informacji o Wraith.

- Dlaczego się narażałaś? Wystarczyło przyjść i opowiedzieć swoich przypuszczeniach, sprawdzilibyśmy to sami.

- Chciałam pomóc, nie narażałam się, mieliśmy dobry plan. Nie cieszysz się ze mnie widzisz? –głos zaczął jej drżeć jakby się miała za chwilę rozpłakać.

- Cieszę się że jesteś tutaj i cieszę się z naszego dziecka –pogłaskał ją po głowie.

- Jak się czujesz i co powiedział lekarz?

- Wasz doktor mówił coś o jakimś terminie i że mija on za trzy tygodnie, i że jestem zdrowa. Trochę ciężko mi chodzić i w ogóle, ale już niedługo urodzę i wrócimy do domu we trójkę.

- Czy o ewentualnym naszym powrocie na twoją planetę możemy porozmawiać jak już dziecko się urodzi? – zapytał.

- Dobrze mężu – zgodziła się i ziewnęła.

- Ależ jestem zmęczona a nie ma jeszcze środka dnia. Ostatnio mój dzień składa się głównie z posiłków i snu, czy to normalne?

- Oczywiście, ty i dziecko potrzebujecie dużo odpoczynku przed porodem – uśmiechnął się.

Pomógł jej podnieść się z fotela i położyć na łóżku.

- Śpij, przyjdę do ciebie później- pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 09, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NiespodziankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz