Camila pov.
Krążyłam po zakamarkach miasta, czekając na mamę. Musiała jechać do mechanika, mechanika który był oddalony o kilkanaście kilometrów. W końcu usiadłam na ławkę gdzieś w środku miasteczka, tak bym je nazwała, w sumie nie było za duże, a całość okrążyłam bardzo szybko. Wyciągnęłam słuchawki i puściłam swoją ulubioną playlistę, wesołe piosenki mieszały się ze smutnymi kawałkami i wszystkim innym co tylko możliwe. Może mój gust muzyczny nie był do końca określony, ale dlaczego miałabym go zmieniać, skoro te piosenki mi się podobają? Spojrzałam w stronę tabliczek, na jednej z niej była wskazana droga do parku. Długo więc nie siedziałam i spokojnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Usiadłam na jednej z pustych ławek, gdzieś w środku, oparłam się plecami o nią i zamknęłam oczy.
- Camila?
Usłyszałam swoje imię i byłam pewna, że albo mi się wydaję albo to mama. Zdjęłam jedną słuchawkę i otworzyłam oczy. Stała przede mną dziewczyna w czarnych włosach i patrzyła się wprost na mnie.
- O co chodzi? - zapytałam, nie kojarząc ten osoby.
- To ja Lauren, pamiętasz mnie? - w tamtej chwili, wróciły wszystkie moje wspomnienia. To, jak ta dziewczyna złamała mi serce i zniknęła z mojego życia bez jakiegokolwiek wytłumaczenia, przynajmniej ja tak to odczułam.
Nie widziałam co mam powiedzieć, może udam, że to nie ja i nie wiem o co chodzi, ale z drugiej strony to raczej chyba wie, że to ja.
- Cześć - mruknęłam cicho i nastała niezręczna cisza.
Tak samo było tamtego dnia, gdy byłyśmy razem, za bardzo się bałam żeby cokolwiek powiedzieć i byłam przez to cholernie na siebie zła. Od tamtej pory się zmieniłam, może nie aż tak bardzo, ale na tyle, że nigdy nie pozwoliłabym aby ktoś zniszczył mnie psychicznie tak jak ona.
Chciałam odejść i to zrobiłam, wstałam i bez żadnego słowa, ruszyłam byle gdzie, byle z dala od niej. Nie byłam pewna czy robię dobrze i wiedziałam, że nie zachowuje się właśnie jak dorosła, ale nie potrafiłam inaczej. Nie potrafiłam patrzeć w jej oczy, bo kiedyś te oczy zapierały mi dech w piersiach. Przez tą jedną dziewczynę moje życie było na włosku, mało brakowało, na tyle mało, że chciałam zniknąć.
Pamiętałam dotyk jej ust na moich i tyle mi wystarczyło, pamiętałam każde jej słowo, które wszystkie okazały się kłamstwem, ona cała była zakłamana, mimo, że wiem iż ona też wiele wycierpiała. Wybaczyłam jej już dawno, nie byłam zła na nią, ale na siebie. I zanim się obejrzałam już wracałyśmy autem do domu, ale tym razem byłam spokojna, nie tak jak tamtego razu.
CZYTASZ
One Shots ♡ CAMREN
Fanfiction✿ Bo najpiękniejsze chwilę przychodzą same ✿ › CAMREN ☆ One Shots ‹