Camila pov.
Nienawidziłam jej. Jej twarzy, słów, tego gdy podczas kłótni cholernie mnie raniła. Nie chciałam jej w swoim życiu już nigdy więcej, nie chciałam słuchać jak się tłumaczy, jak obwinia mnie o wszystko. Gdy mówi, że się zmieni i obiecuje mi wszystko, a nic się nie zmienia.
Ostatniej nocy była kłótnia i mimo mojego płaczu ona nie zareagowała, zamiast tego wkurwiała się jeszcze bardziej. Nie chciałam być słaba, ale to ona miała uleczać każdy mój ból.
Tego dnia też jest kłótnia i nawet się do siebie nie odzywamy, ona śpi osobno, a ja mam ochotę być jak najdalej się tylko da, szkoda, że dopiero nie potrafiłyśmy wytrzymać pięć minut bez siebie.
Zaczynam czuć się źle w jej obecności i to piętnowano się każdego dnia. Każdego dnia miałam jakiś powód żeby było mi przez nią przykro, rozmawiałam z nią o tym, tyle razy. A najbardziej bolało mnie to, że kiedy jej potrzebowałam ona wolała sobie pić.
Miałam wrażenie, że już nic dla niej nie znacze i nie wiedziałam czemu dalej ze mną jest. Dla żartów? A może lubi to gdy mnie rani, może sprawia jej to przyjemność. Nie byłam tego do końca pewna, ale wiedziałam, że po każdej kłótni będzie na chwilę dobrze, żeby później było jeszcze gorzej.
Czasami miałam ochotę rozszarpać ją na kawałki, najbardziej gdy obwiniała mnie o coś, co było jej winą. Nie rozumiałam tego i chyba wolałam jak tak było, bałam się prawdy... Bałam się, że może mnie nie kochać.
Siedziałam w telefonie i myślałam co zrobić, wpadłam na pomysł, teraz albo nigdy. Sięgnęłam do szafki z zabawkami. Kajdanki. Lina. Opaska. Bielizna.
Przebrałam się w koronkowy strój, który odsłaniał wszystko, o to mi chodziło. Położyłam się na łóżku i w pierwszej kolejności związałam nogi, gruba lina mocno trzymała moje nogi, przywiązane do ramy łóżka. Założyłam opaskę, w tym samym czasie gdy przykułam ręce do siebie. Gdy już byłam gotowa zawołałam ją.
- Lauren! Lauren! - mam nadzieję, że mnie usłyszy.
Długo nie musiałam czekać, bo usłyszałam jak otwiera drzwi, ale nie odezwała się. Czułam jakby podchodziła do mnie, a po jakieś chwili, jej ręce znalazły się na moich udach.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytała z chrypką w głosie.
- Nie wiem - odpowiedziałam zawiedziona, nie byłam pewna czy się to jej spodoba.
- Powiedz prawdę, Kochanie.
- Brakuję mi cię, bardzo - mówiłam ściszonym głosem, tak jakbym tylko tak pomyślała.
- Jestem cały czas - warknęła.
Czułam jej oddech na brzuchu, a moje całe ciało przeszedł ciepły prąd i po tak długim czasie, czułam motylki, cholerne motylki.
Zaczęła go całować, omijając pępek, tak aby mnie nie załaskotać. Jej ręce były na moich piersiach, odsłoniła z nich materiał i opuszkami jeździła po moich sutkach. Czułam jak moje serce wali, tak jakbym od nowa się w niej zakochała.
Jej ruchy wypalały dziury w moim ciele, bawiła się mną. Była bardzo delikatna, jakby bała się mojej reakcji. Zacisnęłam zęby gdy jej ręką była na moim udzie, jeszcze troszkę w górę.
Wstała na chwilę, aby po chwili wrócić, zastanawiałam się co kombinuje. Gryzłam wargi aż do krwi. Odsłoniła moje stringi na bok i uniosła tyłek, poczułam jak we mnie wchodzi. Zrobiła to szybkim i pewnym ruchem, w taki sposób, że mój nie kontrolowany jęk, brzmiał bardziej jak błaganie o pomoc.
Weszła we mnie naszą ulubioną zabawką, największym z całej kolekcji które testowała rozrywając mnie. Wiedziałam także, że przed wejściem nasmarowała go olejkiem, dlatego zrobiła to bez owijania w bawełnę.
Ruszała się we mnie cholernie mocno, w niektórych momentach aż bolało, ale pragnęłam tego. Pchała go do samego końca i tłumaczyła mi o co chodziło, przez te wszystkie dni.
- Nie chciałam się oddalić, Malutka, też bardzo tęskniłam, próbowałam ułożyć sobie wszystko w głowie, tak żebyś była szczęśliwa, a zamiast tego cię zaniedbałam. Przepraszam.
Nie mogłam się skupić na jej słowach, bo gdy czułam, że się denerwuje jeszcze bardziej próbowała go wepchnąć, mimo, że już była na samym końcu. Zaczęłam krzyczeć gdy nie zwalniała tempa, podobało jej się to.
Pieprzyła mnie jak nigdy i sprawiała mi duży ból, wiedząc, że to jeszcze bardziej mnie podnieci. Byłam na tyle mokra, że mogła spokojnie, wejść czymś jeszcze większym, chociaż w głębi duszy ten wystarczał mi idealnie.
Gdy byłam już blisko, zaczęłam czuć jeszcze większy ból, ale zignorowałam to i starałam się dojść z jak najdłuższym przeciąganiem.
- Lauren!!!
Mimo, że doszłam pieprzyła mnie dalej bez opamiętania. Dopiero gdy krzyknęłam, że boli, wyszła ze mnie i czułam jak zamiera na chwilę.
- Przepraszam, Kotku, ale albo cię przepchałam albo właśnie dopiero straciłaś dziewictwo - zaśmiała się nerwowo i od tamtej pory znowu zaczęła się o mnie troszczyć i dbać jak na samym początku, a ja wiedziałam, że gdy znowu będzie coś nie tak, zrobię właśnie w taki sam sposób... Albo bardzo podobny.
- Kocham cię, Głuptasie.
- Kocham cię, moja już nie dziewico.
CZYTASZ
One Shots ♡ CAMREN
Fiksi Penggemar✿ Bo najpiękniejsze chwilę przychodzą same ✿ › CAMREN ☆ One Shots ‹