Urodziny członka rodziny królewskiej zawsze były ważnym wydarzeniem w całym królestwie. W tym dniu Horst zawsze dostawał całe mnóstwo listów od głównie szlachty czy też bardziej zamożniejszych rodzin z życzeniami o zdrowie, szczęście i powodzenie. Czytając kolejną kartkę biało-żółtego papieru, w którym po raz kolejny napisano słowa ,,dużo szczęścia..." młody książę westchnął i odchylił głowę maksymalnie do tyłu. W sumie sam nie pamięta, kiedy ostatnio uśmiechał się tak sam z siebie po prostu ze szczęścia. Najczęściej to po prostu odwzajemniał czyiś uśmiech, aby nie wyjść na gbura. Spojrzał na stertę listów, z czego większa część przyszła już parę dni temu. Zdawał sobie sprawę, że nie da rady przeczytać wszystkich do przyjazdu szlachty na przyjęcie jutrzejszego dnia, więc po prostu wstał z krzesła i rozciągając się po drodze, udał się do kuchni. Obiecał w końcu, że nieco pomoże kucharzowi w przygotowaniu niektórych dań. Zszedł po ogromnych schodach i pierwsze co zauważył, to pięknie ozdobione okna, jak i nowe, fioletowe kwiaty w wazonach. Uśmiechnął się słabo na ten widok i podszedł do jednego z wazonów, aby powąchać jego zawartość.
- Królowa każdego roku w taki sposób kazała dekorować cały zamek - powiedziała Bethany, trzymając kosz z brudną bielizną w dłoniach. Położyła go na ziemi i również podeszła do czarnowłosego.
- Są prześliczne... - szepnął, dotykając delikatnie miękkich liści. Miał wrażenie, że kwiaty są zrobione z bawełny, albo innego delikatnego i tak przyjemnego materiału.
- To prawda. Uwielbiała fioletowe kwiaty. Dlatego właśnie w ogrodzie jest ich całe mnóstwo - wyciągnęła jeden, dość mały kwiatek z wazonu i włożyła go we włosy młodszego, na co ten się delikatnie uśmiechnął - mam nadzieję, że król pewnego dnia nagle nie zabroni nam zajmować się tym ogrodem... Dla starszych osób w służbie jest to bardzo ważne miejsce i chcą, aby utrzymać je w jak najlepszym stanie. Przypomina ono o starych czasach, kiedy było lepiej...
- Alberto śpi jeszcze? - zapytał niepewnie. Chciał jeszcze wyjść na chwilę na targ, a jeśli starszy wcześniej się obudzi, pewnie znacznie mu to utrudni.
- Śpi śpi. Jak zabity! Niech się książę nie martwi. Jak każdego roku, jeśli wstanie wymyślę jakąś wymówkę, dlaczego księcia nie ma w zamku - powiedziała wesoło i ponownie podniosła kosz z praniem, Następnie udała się do innego pomieszczenia, nucąc coś cicho pod nosem. Horst spojrzał jeszcze raz na wazon pełny kwiatów i ruszył już prosto do kuchni mając nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.W kuchni już krzątało się parę osób, próbując ogarnąć wszystko na czas. Teoretycznie mieli jeszcze cały dzień na przygotowywanie posiłków, jednak już teraz musieli się spieszyć, aby ze wszystkim zdążyć. Kuchnia to było miejsce magiczne, jak stwierdził sam książę. Zawsze było tam czysto i przyjemnie, jednak niesamowicie głośno. Około pięciu ludzi biegało dookoła, wołając siebie nawzajem, aby dowiedzieć się, czy w spiżarni zostały jeszcze jakieś marchewki na zupę. Powoli wmaszerował do pomieszczenia i podszedł do kucharza w taki sposób, aby na pewno nie przeszkodzić nikomu w robieniu swojej pracy.
- Czy mogę w czymś pomóc? Może potrzebujecie pomocy przy zakupach? - od razu odwrócił się do niego dość umięśniony i wysoki mężczyzna, około czterdziestki i uśmiechnął się szeroko na widok znanej mu twarzy.
- Cieszę się, że cię widzę książę! Zawsze nam pomagasz, choć w sumie nie musisz tego robić! - pochwalił i podał mu kartkę, na której napisane były różne owoce, pieczywo jak i warzywa - potrzebujemy parę rzeczy z targu, więc niech książę pójdzie tam z Meddie... Gdzie ona znowu jest? Meddie! - krzyknął na cały głos, rozglądając się dookoła. Zmarszczył brwi, kiedy kobieta nie pojawiła się nigdzie i zaczął drapać się nieco po brodzie.
- Jestem już! - krzyknęła dziewczyna, która była chyba jedną z najmłodszych służek. Podbiegła do księcia, ubrana już na wyjście i uśmiechnęła się delikatnie, machając ręką - wybacz. Musiałam się wyszykować. Nie chcę zrobić księciu wstydu na targu - powiedziała, delikatnie się rumieniąc. Poprawiła wiklinowy koszyk na swoim ramieniu i zapięła nieco swoje okrycie.
- Nic nie szkodzi, naprawdę - powiedział pospiesznie do dwudziestolatki, nieco zmieszany.
CZYTASZ
Lavender
RomanceW pewnym królestwie Akrulum żyje szesnastoletni książę, który musiał szybko dorosnąć przez śmierć obojga rodziców. Przez tyrańską władzę jego narzeczonego, trwa krwawa wojna z królestwem nieopodal, z którym wcześniej królestwo miało pokój. Obie krai...