Pogodzie znów udało się ich zaskoczyć. Nie ważne jak by się nie przygotowali, ile rzeczy by wzięli, zawsze coś musiało pójść nie tak. Niewielka grupa agentów Fatui rozbiła obóz u podnóża Dragonspine w Wyrmrest Valley, dokładnie obok jednego z wielkich żeber spoczywającego tam smoka.
Ivan, posiadacz wizji Geo o szczupłej budowie ciała, przechadzał się wokół obozowiska i sprawdzając urządzenie, którego mogłyby zapewnić im dość ciepła bez dodatkowego pilnowania ogniska w mroźne wieczory. Niestety, żaden z odnalezionych urządzeń nie działało. Młody mężczyzna westchnął cicho i delikatnie postukał swoim kosturem w urządzenie.
-No dalej, potrzebujemy ciepła na noc. - wyjęczał, próbując w jakiś sposób je uruchomić, chociaż wcześniej próbował zrobić to samo z około pięcioma takimi samymi przedmiotami.
Niestety nic się nie stało. Ivan usiadł na pobliskim kamieniu wzdychając głęboko i opierając kostur o zamrożoną ziemię. Gdyby nie to, że robiło się coraz zimniej, a słońce już chowało się już za horyzontem siedziałby tam o wiele dłużej oddając się prywatnym rozmyślaniom i wewnętrznej depresji dotyczącej tego jak źle wykonuje swoją pracę od początku podróży. Po około dziesięciu minutach zaczął pocierać swoje ramiona, uprzednio zapinając swój płaszcz po samą szyję.
-Ivan! Kolacja gotowa! - zawołał do niego Lucius, ich Ameno obrońca, jak to czasem mówił ich snajper, żywa tarcza z niego.
-Idę. - odparł tylko cicho, wstając z głazu i od razu zaczął pocierać swoje zziębnięte pośladki, mógł lepiej przemyśleć siadanie w takim miejscu.
Kiedy dotarł już do ogniska, siedzieli przy nim już pozostali członkowie wyprawy. Pyro snajper Sergei, który chował się pod ramieniem Electro obrońcy jedząc swoją zupę, wyjątkowo rozwijając swoje bandaże, które ukrywały blizny zdobiące jego twarz. Glacio, towarzysz Sergei'a także zabrał się za jedzenie, jedynym ramieniem przytulając przyjaciela do swojego boku. Lucius jako jedyny czekał na powrót Ivana zanim nalał mu oraz sobie zupy do każdej z misek. Geo usiadł obok "swojego" obrońcy i z delikatnym uśmiechem przyjął od niego kolację. Niechętnie ściągnął swoją maskę, po czym zaczął powoli jeść, z czasem nieco bardziej się rozgrzewając.
-Dotarcie do naszego posterunku zajmie nam trochę czasu, według mnie w ogóle nie powinniśmy w ogóle zatrzymywać się na całą noc. - wymruczał cicho Glacio, odkładając pustą miskę na bok.
-Ciekawe kto później zaniósłby twój zamarznięty tyłek na miejsce. - burknął głośno Sergei, nalewając sobie dokładki.
-Nie zamarzłbym, prędzej ty wylądował byś w moich ramionach, prosząc, żebym cię ogrzał w czasie marszu. - niemal wyjęczał, udając żałosny ton, którego snajper używał zawsze kiedy był zmęczony i zaczynał narzekać.
-Ja ci dam! - warknął, chwytając swoją broń widocznie chcąc uderzyć większego mężczyznę w głowę lub inną część ciała, byleby bolało.
Glacio zaśmiał się tylko i z łatwością obezwładnił snajpera, odrzucając broń w stronę drugiej pary siedzącej na przeciwko nich. Na szczęście Lucius chwycił karabin nim uderzył w głowę biednego Ivana, który zakładał swoją maskę po skończonym posiłku. Geo dopiero po chwili zauważył, że mógł dostać wstrząśnienia mózgu gdyby nie refleks towarzysza.
-Może powinniście dzisiaj dzielić namiot. - parsknął cicho Ameno, odkładając karabin na bok.
-Ten dzik będzie na pierwszej warcie i śpię z Ivanem. - burknął Sergei, wyrywając się Glacio, a następnie prychnął jak oburzony kot, przechodząc na drugą stronę ogniska.
-Nie bądź taki! Sam zacząłeś się do mnie przytulać. - drażni się, udając zranionego.
Ivan pokręcił tylko głową, po czym zabrał swój kostur i ruszył w stronę swojego namiotu. Sergei prychnął cicho na bardziej rosłych obrońców, a następnie ruszył za przyjacielem.
CZYTASZ
Snezhnaya One - shoty [Genshin Impact]
RomanceNiedawo zaczęłam grać w Genshin Impact i tak się to skończyło: Fatui są hot (w większości) shipujemy to! I tak się zaczęło...Będzie tu wszystko co przyjdzie mi do głowy, ostrzeżenia będę pisała przed konkretnymi shotami, ale standardowo, przemoc, se...