Oczami Julii:
Był piękny słoneczny dzień jak codzień pośpiesznie wstałam z łużka spakowałam się do szkoły, ubrałam się w długą za kolana zieloną sukienkę i przewiązałam ją czerwoną wstążką.Coś tego typu tyle że wstążka czerwona.
Uczesałam się i umyłam zajęło mi to jakieś 15minut, po czym zeszłam na duł z plecakiem i zjadłam śniadanie. W domu nikogo nie było oprócz mnie i mojego durnego brata. Rodzice wyjechali i mieli wrucić 2 tygodnie po moich urodzinach. Gdy odkładałam naczynia do zalewu do kuchni wszedł mój brat. Niebyłam z tego zadowolona bo o ile mi wiadomo dziś nie szedł do szkoły bo musiał się przygotować do egzaminów klas 8. No dobra wracając do wydarzenia w kuchni nie był zadowolony że mnie tu spotkał tym bardziej gdy zobaczył muj zielono - czerwony ubiur. Nienawidził tych barw w połączeniu, trudno mu się dziwić były to barwy "chłopców z placu broni" któży jak twierdził byli jego wrodzonymi wrogami zresztą Boka miał podobne twierdzenia o "czerwonych koszulach". Ja uwielbiam te kolory. Zresztą Janosz też je bardzo lubi, no dobra tak czy owak nie był zadowolony z powodu że mnie widzi i z wzajemnością. Niewiele myśląc wziełam plecak i wyszłam z domu. Stwierdziła że pujde do szkoły okrężną drogą bo do lekcji miałam jeszcze niezłe 2 godziny. Stwierdziłam że pujde przez park i zachaczę o kamienice Boki a później razem wymyślimy co będziemy robić przez najbliższe 2 godziny. Jak zdecydowałan tak zrobiłam. Już po chwili stałam przed jego domem i czekałam aż mi ktoś otwoży. Niewiele jednak czekając drzwi otworzył mi Boka. Zaprosił do środka i poprosił żebym rozgościła się w kuchni. Ku mojemu zdziwieniu w domu byłam tylko ja i on. Lecz stwierdziłam że nie będę zadawać zbędnych pytań. Wreszcie Boka wszedł do kuchni i zaczął ze mną dyskutować.
- Widzę że na razie nie masz zamiaru iść do szkoły - żucił, po czym dodał - jeśli chcesz możemy porobić coś razem do lekcji mamy jeszcze niespełna 2 godziny.
Przyznałam mu racje i zaproponowałam żebyśmy przespacerowali się brzegiem Dunaju po czym jak nastanie odpowiednia godzina udali się do szkoły, Boka chętnie przystał na te propozycje. Niewiele czekając opuściliśmy kamienice i udaliśmy się na spacer.Oczami Feriego:
Gdy zobaczyłem Julie w kuchni w tej ochydnej sukięce czułem że zaraz wybuchne. Ku mojemu zdziwieniu nawet się ze mną nie przywitała wzięła pospiesznie swój plecak i wyszła z domu. Do lekcji miała jeszcze całe 2 godziny. Zaczołem wiec zastanawiać się dokąd zmierza o tak wczesnej porze ale, już po chwili przestałem o tym myśleć bo boczułem ogromny głud, zrobiłem sobie kanapkę i zaczołem jeść rozmyślając jak by tu przywrzeć do muru tych całych "chłopców z placu broni" a szczególnie jak upokorzyć przed wszystkimi tego ich całego Boke.Znów oczami Julii:
Lekcje szybko mi zleciały a Czele chętnie odprowadził mnie do domu, właściwie pierwszy zaproponował to Boka ale już po chwili się rozmyślił gdyż oboje wiedziebiśmy co by się stało gdyby zobaczył nas razem mój brat. "Chłopcy z placu broni" umuwili się następnego dnia na 15:00 na placu po czym zaproponowali żebym też przyszła właściwie nie miałam żadnych planów na jutrzejsze popołudnie a niemiałam zamiaru spędzić go w towarzystwie mojego brata wiec chętnie się zgodziłam. Gdy wruciłam do domu pośpiesznie zjadłam obiad i udałam się do mojego pokoju, zaczełam rysować widok z za okna. Mój brat zamiast uczyć się na egzaminy włuczył się gdzieś ze swoją bandą, niemiałam najmniejszej ochoty go szukać. Ferii wrucił puźnym wieczorem i zrobił kolacje poczym zawołał mnie do kuchni. Z niechęcią odłożyłam szkicownik i zeszłam do kuchni. Na kolacje były obrzydliwe naleśniki. Czemu? No cuż trzeba przyznać że muj brat niema talętu kulinarnego i jak zwykle zamiast cukru użył soli a mleka wlał za dużo. Zjadłam z niesmakiem i już chciałam odejść kiedy niespodziewanie ten beszczelny idiota złapał mnie za nadgarstek i kazał usiąść poczym zaczoł rozmowę, niestety na niewygodny dla mnie temat.
- Można wiedzieć gdzie ci się rano się tak spieszyło siostrzyczko? - zapytał nadzwyczaj uprzejmie jak na niego ale ja pomijając ten zadziwiający fakt odpowiedzialna mu najbeszczelniej jak potrafiłam.
- A co cie to !? - widziałam że się zdenerwował po czym przestał być tak uprzejmy i zwrucił się do mnie mówiąc.
- A to że jestem twoim starszym bratem a moim obowiązkiem jest pilnowanie cię ty beszczelna dziewucho! Wiec życzył bym sobie uzyskać odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie! - krzyknoł poczym otparłam mu ruwnie beszczelnie.
- Nie mam obowiązku ci się z niczego tłumaczyć! To po pierwsze a po drugie niepodnoś na mnie głosu. - po czym dodałam - A i jeszcze jedno jutro po obiedzie wychodze i nie będzie mniej więcej do 23:00. - rzekłam i wyszłam. Poszłam do siebie do pokoju przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Oczami Feriego:
Miałem ciężki dzień, cały dzień spędziłem w towarzystwie braci Pastorów w ogrodzie botanicznym. Gdy wruciłem do domu była 22:00. Postanowiłem zrobić kolację. Szczerze przyznaje że gotować nieumiem, na kolacje zrobiłem naleśniki. Jak się spodziewałem nie wyszły najlepiej. Zawołałem Julie na kolacje. Zjadła zdumiewająco szypko, najwyraźniej nie miała ochoty przebywać dziś w moim towarzystwie. Cuż trudno, jednak czy chce czy nie chce musi ze mną porozmawiać. Gdy wstała od stołu chwyciłem ją za nadgarstek i kazałem usiąść. Dręczyła mnie myśl o sytuacji z dzisiejszego poranka, musiałem się dowiedzieć dokąd się spieszyła o tak wczesnej porze. Zaczołem wiec sympatycznym tonem naszą rozmowę, miałem naprawdę dobre intęcjie. Jednak po absolutnie aroganckiej odpowiedzi siostry przestałem być taki uprzejmy. Jednak to i tak na nic, po chwili Juli wyszła wściekła z kuchni i zamknęła się u siebie w pokoju. Postanowiłem że odłożę naszą rozmowę na inny termin albo, najlepiej o niej zapomnę. Po chwili poczułem zmęczenie wiec czymprędzej postanowiłem położyć się spać.
CZYTASZ
Dziewczyna z Placu Broni || Chłopcy z Placu Broni
Teen FictionOpowiadanie trochę odbiega od rzeczywistej historii "Chłopców z placu bronii". Zapraszam do opowiadania i życzę miłej lektury.