- Ale ja nie jestem każda!
- No ale no no weź!- krzykną jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Nie.
- No 23 centymetry to dla ciebie za mało?!
- Czekaj co. 23 CENTYMETRY?!
- No tak.
- Jak krajowa to 17 centymetrów.
- Noah! Mia! Chodzicie!!!- krzykną z dołu mój tata.
- JUŻ CHWILA!!!
- Spokojnie sie tam ubierzcie! Bez pośpiechu!- tym razem krzykną Will, a ja tylko usłyszałam śmiech rodziców i ciotki.
Nic nie odlowiedziałam tylko zeszłam na dół z tym debilem. Gdy weszliśmy do jadalni wzrok wszystkich był skierowany dokładnie na nas, i wkradł im się na twarze mały uśmieszek, a wszegolności Willowi.
- Mam nadzieje ze nie zostanę babcią- powiedziała Lili zajadając się rybą.
- No jeśli Noah się samo zapłodni to tak- wszyscy wybuchli śmiechem oprócz Pana co dziś nie poruchał.
- Debilka.
- Jednak twój iloraz inteligencji jest mały że myślałeś że się z tobą prześpię- powiedziałam z bardzo wyczuwalną kpiną w głosie.
- Oj córuś, nie wiesz jaki to ból mieć ładna dziewczyne obok siebie i nie poruchać.
- Bernard!- skarciła go mama.
- Przecież ma tyle tych swoich dziwek to niech do nich idzie.
- Ale one już ze mną nie chcą bo mówią że się im znudziłem.
- Jeden telefon i ci Alex sprowadzę- mówilam z buzią pełnej ryby.
- Dziecko najpierw się naucz mówić później mów.
- Spierdalaj, jesteś tylko o rok starszy i nawet mamy urodziny tego samego dnia!
- Rok to dużo.
- Mogę go zabić? - zapytałam trzymając nóż w ręce.
- Mia chciał bym, ale nie chce żebyś poszła do więzienia za tego idiote.
- Will! Zdradziłeś mnie!
- Sorry Noah, ale trzymam stronę Mii.
- Ja też- powiedziała Lili.
- Aha?- Oj ktoś się o oburzył.
- Ja jestem za Noah'em- powiedział mój tata.
- Ja też- tym razem powiedziała moją mama - Dobra idzicie na górę, a my pogadamy o poważnych tematach.
- Mamo nie chce cię martwić, ale tematy o ruchaniu nie są poważne.
- Dobra dobra idźcie już.
Wchodziliśmy po schodach. Ja byłam na przodzie, a Noah za mną i poczułam jego wzrok na mojej dupie.
- Musisz?- zapytałam.
- Nie moja wina że tak kusisz.
- Debil.
- Też cie lubie- w moim brzuchu pojawiły się motylki i strzeliłam buraka w chuj.
- Za marzenia nie karają - zaśmiałam się.
- Przecież wiem że mnie pragniesz kochaniutka - w tym momencie weszliśmy do mojego pokoju a ten się położył na łóżku jakby był u siebie. Idiota. Mój idiota. Taa marzenia.
CZYTASZ
Od nienawiści do miłości, mały krok.
RomanceOn- kocha ją Ona- kocha jego Nie wiedzą o tym więc udają, że się nienawidzą. Wyjechali w góry czy ten wyjazd polepszy ich stosunki? Powiedzą po tylu latach co do siebie czują? Czy się na prawdę zaczną nienawidzić? Jeśli chcesz się dowiedzieć to pr...