Obudziła mnie Victoria, szukając w popłochu szukając swoich ubrań.
- Pęka mi głowa - mruknęłam, mrużąc oczy - która godzina?
Vic spojrzała na mnie przerażona, zakładając koszulkę.
- Godzina naszej śmierci. Chi, jest 11, za 15 minut mamy zajęcia z Antonio! - podniosła głos, a ja złapałam się z bólu za głowę.
- Nie dam rady - jęknęłam, opadając na łóżko - blondynka tylko wywróciła oczami i rzuciła moje ciuchy.
- Za 2 minuty w kuchni, damy radę - wyszła z sypialni, trzaskając drzwiami. Westchnęłam pod nosem, ubierając się. Moje ubrania śmierdziały mieszanką alkoholu i tytoniu. Jak ja miałam się pokazać tak na uczelni? Spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie.
Drzwi do sypialni się otworzyły, a w nich pojawił się Ethan, który oznajmił, że jego brat zawiezie nas na uczelnie. No tak, Vicky nie była jeszcze w stanie prowadzić.
Po chwili zeszłam do kuchni i spojrzałam na dziewczynę, która łykała jakieś tabletki.
- Aspiryna i kawa, będziesz żyła - popędziła do łazienki, wciskając mi kubek z kawą i blister białych kapsułek.
- Czy to na pewno Aspiryna? - spojrzałam na Damiano, który cały w skowronkach wszedł pół nagi do kuchni.
- Mój nowy wynalazek, Bella - odpowiedział wesoło. Wywróciłam oczami. Jak to możliwe, że mu nic nie jest? Ja umierałam w męczarniach. Wzięłam tabletkę i popiłam ją czarną kawą. Skrzywiłam się krótko, była mocna i gorzka.
- Ethan taką lubi - oznajmiła Vic, porywając mnie na zewnątrz. Gdy byłyśmy już przed autem, spojrzałam w górę, widząc machających nam chłopaków. Damiano otworzył okno i zaczął głośno śpiewać - "Bella,
E' il demonio che si è incarnato in lei,
Per strapparmi gli occhi via da Dio, lei, che ha messo la passione e il desiderio in me, la carne sa che paradiso è lei... "*- uśmiechnął sie szeroko, posyłając mi pocałunek, a ja puknęłam się w czoło - Jesteś totalnie nienormalny! - zawołałam, a potem wsiadłam do samochodu brata Ethana, który po chwili odjechał.
- Co to była za akcja? - zapytałam Vic, która przeglądała notatki.
- Mnie pytasz? Zachowuje się jak zakochany kundel odkąd Cię zobaczył - mruknęła, przerzucając papiery - Nie przejmuj się, jak będziecie razem to będę pilnować waszych dzieci - dodała, śmiejąc sie pod nosem. Szturchnęłam ją lekko, uśmiechając się krzywo.
- Ja go prawie nie znam, a Ty mówisz o dzieciach. Wariatka... - westchnęłam, na co Vic tylko się tajemniczo uśmiechnęła.
- Zaraz... Ty chyba nie bawisz się w swatkę?
- Skądże... - wymruczała. Auto się zatrzymało, a my w pośpiechu wysiadłyśmy, wpadając w pęd. Nie wiedziałam jak to możliwe, ale zdążyłyśmy, zanim profesor Tonache pojawił się na sali. Usiadłyśmy na samej górze, czekając na wykładowce. Wyjęłam swój telefon z kieszeni, aby zobaczyć która godzina.
- Vi? - dziewczyna spojrzała na mnie pytająco - Jest już 12, a jego wciąż nie ma - zanim Victoria cokolwiek powiedziała, pojawił się dziekan oznajmiając, że zajęcia są odwołane.
Skrzywiłam się, opadając na drewniany blat. Niby miałyśmy szczęście, ale to oznaczało także, że mogłyśmy zostać dłużej w łóżku.
- Czy my naprawdę biegłyśmy tutaj skacowane tylko po to, by usłyszeć, że zajęcia się nie odbędą? - warknęła Vic, pakując swoje notatki.
- Jestem głodna. Chodźmy do piekarni - westchnęłam cicho.
Mój telefon zaczął wibrować, a na jego wyświetlaczu pojawił się niezapisany numer. Odebrałam, gdy właśnie wychodziłyśmy z sali.
- Tak, słucham?
- Bella, Vic zostawiła telefon - w myślach się uśmiechnęłam, słysząc znajomy głos. Bez słowa podałam blondynce telefon i gdy rozmawiała z Damiano, ja kupiłam nam bułeczki cynamonowe i espresso.
- Przyjdziesz dzisiaj do nas na próbę zespołu?
- Zespołu?
- Tak, to nasz projekt. Tylko nasza czwórka - blondynka uśmiechnęła się lekko, unosząc brew.
- Chętnie - oznajmiłam, wgryzając się w słodki wypiek. Vic podała mi w tym momencie telefon - Damiano - zaśmiała się, wytykając mi następnie język.
- Sí? - wymamrotałam, przeżuwając bułke.
- Señorita, zarezerwuj trochę czasu dla mnie, po próbie.
- Co będę z tego mieć? Jakieś korzyści? - Vic obserwowała mnie, robiąc głupie miny. Odwróciłam się, aby nie parsknąć śmiechem.
- Na drugiej randce mogę Cię już rozebrać, Bella - wymruczał niskim głosem, aż przeszedł mnie dreszcz.
- To jednak się nie zdecyduje - odpowiedziałam poważnie, po czym się rozłaczyłam - Vi, Ty znasz go znacznie dłużej...
- Od dziecka - odpowiedziała szybko z pełną buzią.
- Czemu mu tak zależy, aby mnie rozebrać?
Vic uśmiechnęła się szelmowsko.
- Pewnie chce Cię fotografować, a potem...
- A potem sobie daruj - rzuciłam w nią serwetką i zaczęłam ponownie jeść.*Notre Dame de Paris - Belle, po włosku.
"Czyż to diabeł jest wcielony w ciebie?
Piękna!
By odwrócić mój wzrok od wiekuistego Boga?
Tego, który mi zesłał tę cielesną, srogą zgubę.
Czy wytrzymam w mym kapłaństwie jego boską próbę?"

CZYTASZ
ROME STORY [D.D.]
RomanceDwudziestoletnia Chiara wyjeżdża ze swojej rodzinnej wyspy - Sardynii, na studia do Rzymu. Czując wreszcie wolność, z dala od nadopiekuńczego ojca, wpada w kłopoty, które wpływają destrukcyjnie na jej ułożone, studenckie życie... Opowieść o młodej d...