Chapter thirteen

140 11 1
                                    

*******

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*******

– Jeśli chcesz mogę dotrzymać ci towarzystwa.– powiedział idąc gdzieś za moimi plecami, by po chwili zatrzymać się tuż za mną.

*******

– Nie jestem zainteresowana.– mruknęłam odsuwając się od niego kawałek patrząc mu w oczy. 

– Chociaż oprowadzę cię po mieście. Po co masz tracić czas jak możesz wykorzystać go pożytecznie.– powiedział patrząc mi prosto w oczy. Wiedział, że nie lubię marnować czasu i chciał mnie ty przekonać do wyjścia, co chyba niestety mu wyszło.

– Niech ci będzie, ale nie myśl sobie za wiele.– powiedziałam odwracając się na pięcie i podążając ku wyjściu z kuchni. Usłyszałam prychnięcie za plecami. Wyszliśmy na ulicę i się zatrzymałam.

– Coś się stało?– spytał stając obok mnie.

– Nie tylko miałeś prowadzić więc czekam. Gdzie mnie zabierzesz najpierw?–zapytałam unosząc lewą brew.

– Zaufaj mi nie pożałujesz.– powiedział i zaczął iść w znanym tylko sobie kierunku. Od razu podążyłam za nim uważając by nie wpaść na nikogo.

– Zaufaj mi. Pff.– mruknęłam pod nosem i podniosłam głowę próbując znaleźć go w tłumie. Okręciłam się wokół własnej osi szukając go ale nigdzie go nie widziałam. Zaczęłam przedzierać się przez wszystkich ludzi. Po chwili stanąłem w miejscu gdy wszystkich minęłam. Oparłam ręce na kolanach i odetchnęłam. Nagle w moich uszach usłyszałam trąbienie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam zbliżające się w moją stronę auto. W odruchu zamknęłam oczy i czekałam na ból, ale jedynie co poczułam to jak ktoś mnie ciągnie do tyłu.

– Co ty wyprawiasz?– usłyszałam głos chłopaka nad sobą.– mogłaś zginąć.

– Na pewno chciałam wpaść pod auto. Z resztą to ty mi uciekłeś i musiałam cię szukać.– mruknęłam patrząc mu wyzywająco w oczy.

– Aha, czyli to moja wina, że nie widzisz jak chodzisz i gdzie?– zapytał retorycznie pochylając się w moją stronę.

– Tak.–powiedziałam pewnie. Popatrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się w tym samym czasie. Chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym odwrócił przez ramię. Złapał mnie za dłoń i pociągnął.

– Chodź.– powiedział i poszedł skręcając za rogiem.

*******

Minęliśmy już jakiś czas temu park a brunet wciąż szedł przed siebie. Nie wiedziałam gdzie mnie ciągnie ale trzymał moją rękę tak mocno że nie mogłam jej wyciągnąć z jego uścisku. A próbowałam dobre dziesięć razy. Po chwili do moich uszu dotarł dźwięk muzyki. Przeszliśmy jeszcze kawałek gdzie co chwila muzyka stawała się głośniejsza. Zatrzymaliśmy się w tłumie ludzi którzy zebrali się dookoła muzyków i tańczących ludzi. Jedna dziewczyna z ludzi którzy chyba to organizowali wzięła mnie za rękę i pociągnęła na środek. Pokazywała mi kroki które miałam po niej powtarzać by po chwili tańczyć z innymi dookoła. Spojrzałam podczas obrotu na bruneta który przypatrywał mi się z uśmiechem. Poczułam się jak kilka lat temu. Ten sam uśmiech i to samo spojrzenie. Nawet nie zauważyłam gdy muzycy zmienili piosenkę. Tańczyłam koło Kol'a gdy złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.

– Coś się stało.–  zapytałam zdyszana.

– Musimy iść. Mam ci jeszcze parę miejsc do pokazania.– powiedział łapiąc mnie za rękę.

*******

– Gdzie my idziemy?– zapytałam gdy już od jakichś dziesięciu minut szliśmy przez jakiś las.

– Cierpliwości koniczynko. Już niedaleko.– powiedział idąc dalej, by po chwili zatrzymać się koło rzeki. nie powiem  klimat tego miejsca był ogromny. Chłopak usiadł na korze drzewa i spojrzał się w głębie wody. Usiadłam obok niego i spojrzałam się na bawiące się z drugiej strony dzieci. Były urocze i takie niewinne. Aż serce mi się rozpływało na ten widok.

– Pięknie tutaj.– mruknęłam nie odrywając wzroku od maluchów. Dzieci bawiły się w wodzie, niektóre po prostu się chlapały, inne odbijały piłkę, a jeszcze inne puszczały kaczki ciesząc się gdy im wyjdzie. 

– Wiem, że lubisz takie miejsca. Gdzie można pomyśleć w spokoju i nie musieć się niczym przejmować.– powiedział wędrując wzrokiem do małych istotek po drugiej stronie. Uśmiechnęłam się na jego słowa. Po chwili do maluchów podszedł jakiś mężczyzna, dzieci od razu do niego podbiegły i chciały namówić na zabawę w wodzie, brunet widocznie się nie zgodził co nie spodobało się dzieciakom, ale grzecznie za nim poszły w nieznajome mi miejsce.

*******

Weszliśmy do środka śmiejąc się z kolejnego żartu Kola.

– Gdzie wy się podziewaliście. Nie było was przez cztery godziny. Nawet telefonu nie odbierałaś.– usłyszałam krzyki blondynki, która w kilka sekund znalazła się przed nami.

– Zostawiłam go w domu bo nie podłączyłam go na noc. zwiedzaliśmy miasto.– powiedziałam żeby ominąć tyradę blondynki.

– Niech będzie. Ale żeby nie było, zakupy cię nie ominą. Szykuj się bo za pół godziny idziemy a po zakupach mamy babski wieczór.– powiedziała uśmiechając się na końcu po czym odwróciła się i poszła na górę.

Znów mnie trochę nie było, ale rozdział jest trochę dłuższy w ramach rekompensaty. Niestety nie mam pomysłu na jakieś mniejsze akcje, ale będę kombinować. Mam nadzieję, że nie opuści mnie wena i rozdziały będą pojawiać się szybciej, ale na razie nie obiecuję. Dobrej nocy Koniczynki. 😘😘😘

you're my rescueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz