Dzień 2

5 1 0
                                    

Pov: Oliver

Wczoraj po przyjechaniu z lotniska do hotelu nie wydarzyło się nic ciekawego. Poszedłem się wykąpać i spać tak samo jak mój nowy współlokator. Znów śnił mi się ten tajemniczy chłopak tym razem byliśmy w kawiarni, było pięknie wszystko się łączyło. Nadal mnie zastanawia dlaczego chłopak. Aktualnie była 7.00 rano musiałem się ogarnąć, ponieważ o 8.00 miałem śniadanie, przed chwilą wszedł Luck.

30 minut później

Lucas nadal nie wyszedł, muszę coś z tym zrobić. A może zaraz wyjdzie? Poczekam jeszcze 5 minut. Te 5 minut przerodziło się w 10 i była 7.40, a ja mogłem zaraz nie zdążyć, wstałem z łóżka i już miałem pukać, lecz chłopak mnie wyprzedził i otworzył drzwi w samym ręczniku. Spłonąłem rumieńcem, znów.

- Już wolne. - Powiedział i spojrzał się na moją twarz. Nie wiem jak, ale policzki zaczęły piec mocniej. O nie. - Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz księżniczko. - Puścił mi oczko i mnie wyminął, a ja szybko wbiegłem do łazienki i jak najszybciej się ubrałem, aby wyjść na śniadanie i usiąść z Liamem. Tak jak pomyślałem tak zrobiłem, szybko wyszedłem z łazienki i jedyne co wziąłem to nerka, jakie szczęście, że wcześniej schowałem do niej telefon. Szybko chodem wybiegłem z pokoju i skierowałem się na stołówkę i szukałem wzrokiem liama. Wreszcie go znalazłem, podszedłem do niego z tacą w ręku.

- Można? - Zapytałem. Ten tylko się uśmiechnął.

- Jasne, siadaj i tak nikt nie chce siedzieć obok mnie. - Powiedział i trochę posmutniał, ale od razu poprawił mu się humor.

- Wiesz może gdzie dziś idziemy? - Zagadałem, bo miałem dość niezręcznej ciszy.

- Jesteśmy w Atenach, więc dziś na pewno pojedziemy do Zappeion*. - Oznajmił i dokończył jedzenie. Trzeba to będzie wyguglować. - Chodź bo się spóźnimy. - Wstał i pociągnął mnie za rękę. Ustawiliśmy się w grupie z innymi, po chwili poczułem te perfumy to był on. Nie odwróciłem się i nie chciałem się odwracać lecz Lucas miał inne plany i Liama dał do pary z tym drugim nie znam jego imienia, ale to chyba ten sam chłopak co pytał się o grupę na lotnisku.

- Hej! - Powiedział i puścił mi oczko. Czas na szybką ewakuację, tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Wziąłem Liama pod ramię i udałem się na sam koniec grupy. Wiem, że było to wredne, ale przy nim czuje się dziwnie. Nie wiem jak to określić.

<POV. Lucas> ( nikt się tego nie spodziewał hehe)

Dlaczego tak nagle wybiegł? To wszystko przez to jak go nazwałem. Nigdy go nie poderwę. Nie no może dam radę. Jeszcze się do niego zbliżę. Tylko jak? Marcus mi pomoże ja dam mu chłopaka w spódniczce, a ja będę szedł z Oliverem. Tak to jest super plan. Jeszcze tylko opowiedzieć o nim Marcusowi. Poszedłem szybko na śniadanie, a mój przyjaciel już czekał na mnie przy jednym ze stolików. Uśmiechnąłem się do niego co odwzajemnił.

- Witaj mój drogi przyjacielu. - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Chłopakowi zszedł uśmiech z buzi.

- Czego chcesz?

- Pamiętasz tego niskiego bruneta?

- Uuuuu co się działo tam w nocy?

- Co? Nic, jeszcze.

- Opowiadaj bo zaraz musimy isć.

- Okej mam plan jak ten oto słodki brunet będzie mój.

- No mów.

- Więc ja będę z nim szedł jako jego para do tego czegoś gdzie idziemy, a ty pójdziesz z tym rudym.

Marcus popatrzył się tylko na mnie z politowaniem na twarzy i przyglądał mi się dłuższą chwilę.

- To jest ten twój plan? - Pokiwałem tylko głową na znak potwierdzenia. - Okej, ale dlaczego akurat z tym rudym?

- Ponieważ to z nim siedzi na śniadaniu. - Popatrzałem w ich stronę, lecz od razu odwróciłem wzrok, gdyż mój kochany przyjaciel włożył mi palec do ucha.

- Co ty robisz?

- Nie gap się tyle zaraz się spóźnimy.

Oznajmił i wstał ciągnąc mnie ze sobą. Okej Oliver stoi tam teraz tylko do nich podejść. Zamiast pomyśleć dwa razy od razu podszedłem i odciągnąłem tego chłopaka i stanąłem obok mojego niedoszłego chłopaka. Uśmiechnąłem się do niego, lecz ten popatrzał się na mnie jak bym mu ojca zabił i uciekł. I co ja znów zrobiłem nie tak? Znów stałem z Marcusem, ten poklepał mnie tylko po plecach i powiedział powodzenia. Dlaczego powodzenia? Czasami go nie rozumiem. Do końca wycieczki do jakiegoś tam miejsca trzymałem się z dala od bruneta.

Morska BryzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz