4 lipca, 2004r.
Tak, pomimo wszystko, ona była dobrą kobietą. Bez jej przemeblowań, krzyków, odgłosów jej zwierząt, wnuków i córki u mnie w domu zrobiło się cicho, zawsze, gdy siedziałam na balkonie czekałam, aż coś jej spadnie, i będzie mnie przepraszać przez następne pół godziny. Jedynym plusem jest to, że umarła śmiercią naturalną. Zasłużyła na spokojne pożegnanie, po chaotycznych siedemdziesięciu-ośmiu latach. To piękny wiek, muszę przyznać.
Zastanawia mnie to, czemu nigdy tam nikt nie otworzył okien, na pewno jest tam dużo robaków... mogę się założyć, że nikt tam nie wchodzi od lat, choć każdy przestrzegał przed bezdomnymi, którzy wchodzili tam, żeby spokojnie się napić. Nigdy nie słyszałam, żeby coś tam się działo, choć nie śpię w nocy za dobrze od dłuższego czasu...
aktualnie mieszkam sama, jedyne, co mam to moje dwadzieścia-pięć rybek. W przyszłym roku zamierzam wyprowadzić się do mojego partnera, który na tą chwilę jest w innym kraju.
Wpisałam kod, żeby wejść do domu. Nigdy nie czułam takiej pustki, wiedząc, że większość mieszkańców mojego bloku wyjechała, a ostatnia rodzina wyjeżdża za parę dni. Nie widziałam tu nikogo od długiego czasu, co mogłoby być niepokojące, ale przyzwyczaiłam się do samotności. Zero odzewu ze strony rodziny, nie miałam nikogo.- Oh! - słyszałam, jakby ktoś otwierał drzwi, spokojnie wychyliłam się, i zobaczyłam ostatnich sąsiadów, którzy mieszkali obok domu zmarłej już pani. Bardzo lubiłam tych ludzi... uśmiechnęłam się, i weszłam po schodach na górę do nich, i podeszłam.
- mogę pomóc? - spojrzałam na torby, dalej uśmiechając się.
- nie, damy radę, dziękuje za propozycje! Choć właściwie... mamy w domu dwa dość samolubne i niegrzeczne koty. Mogłabyś przychodzić do nich... tak co dwa dni? Wrócimy czternastego lipca, mam nadzieję, że to nie problem...
- jasne! Bardzo chętnie będę do nich przychodzić!Pani Anna podała mi klucze do swojego domu, gdy jej rodzina wyszła z klatki, ostatni raz spojrzała na drzwi jej dawnej przyjaciółki, i zaczęła się modlić, pożegnała się, i poszła zasmucona, lecz podekscytowana w jednym.