Jak najszybciej postanowiłam stamtąd wyjść, ale wiedziałam, że już po mnie. Stało tuż za mną. Przełknęłam ślinę, i odwróciłam się.
‼️ WARNING ‼️
Było mniej więcej w moim wzroście. Uśmiechał się do mnie, z wyciętymi policzkami, stał na krzywych nogach, ledwo się trzymał, a jego ręce sięgały do kolan. Miał przechyloną głowę, był coraz bliżej...
był tak blisko...
krzyczałam, krzyczałam jak najgłośniej tylko mogłam, i umiałam...‼️‼️WARNING (bardziej) ‼️‼️
On złapał mnie za rękę, jakby był zupełnie niegroźny.
Wykręcił mi ją, upadłam, krzyczałam w niebogłosy, ale wtedy powoli zdawałam sobie sprawę, że mogę winić tylko i wyłącznie siebie... nikt by mnie nie uratował, nie wygrałabym z siłą nadprzyrodzoną... w międzyczasie gdy on wyrywał mi paznokcie, próbowałam krzyczeć, płakałam, miałam w pewnym momencie okropny paraliż, czułam jak ktoś mnie dusi, ktoś szarpie skórę moich nóg, ktoś wbija mi paznokcie w plecy. Straciłam kontrolę nad sobą, oni robili wszystko co chcieli. Na parę minut przestali, bolało cholernie, wiedziałam, że właśnie tak wygląda piekło. Ale w każdym razie - piekło na ziemi.
Jestem pieprzonym socjopatą, to nie oni są źli, tylko ja...
Coś otwierało mi oczy, słyszałam jak wchodzą po schodach mówiąc, że to już jest koniec. To będzie się za mną ciągnąć do końca. Wbili mi widelec w oko, później ten sam w rękę, a ja czułam jak dusze się swoją krwią...