-Czy oni muszą tak krzyczeć od rana?!- jęknęłam zakrywając głowę poduszką.
- Cicho Kate, proszę ciszej- szepnęła cicho Meredith, podnosząc swoją skacowaną buźkę z nad poziomu poduszek aby napić się wody. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdyż widzieć ją w takim stanie to była rzadkość.
Mimo iż, to ona miała zawsze mocniejszą głowę do alkoholu po wczorajszej nocy jednak to ja byłam w lepszym stanie. Zerkając na nią wiedziałam, że spyta zaraz o tabletki przeciwbólowe. Zebrałam więc w sobie ostatnie pokłady energii i podniosłam się z łóżka. Wyglądało to jednak dużo bardziej komicznie niż mogło mi się zdawać i Mer nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Mer jak bardzo cię lubię jeszcze raz się zaśmiejesz sama będziesz maszerować do apteki.- odparłam próbując zachować jakąkolwiek powagę w głosie. Na co ona prychnęła jeszcze bardziej.
- Kitty hahaha kochanie hahaha ale ty się turlasz bardziej niż kule śnieżne ze stoku góry haha- śmiała się przez łzy Mer. Na jej słowa sama nie mogłam powstrzymać powagi i dołączyłam do niej.
Gdy po dobrych paru minutach uspokoiłam się z deka, podniosłam się i narzuciłam na siebie przypadkową bluzę i dresy wybiegając równocześnie z mieszkania na klatkę. Idąc powoli główną ulicą prosto do apteki myślałam o naszej przyjaźni z Mer. Jak to będzie teraz wyglądało? Zawsze byłyśmy nierozłączne, znałyśmy się od niemalże 15lat. Przez ten cały czas byłyśmy w tej samej klasie, tej samej ławce aż do teraz. Wczoraj świętowałyśmy zakończenie liceum. Ale przyszedł czas na studia. I tu mamy inne ścieżki dla siebie. Ja wybrałam położnictwo na uniwersytecie w Chicago, a Mer idzie na prawo do Nowego Yorku. Bolało mnie to, że nasz kontakt nie będzie już taki sam. Skończą się wspólne imprezy, poranne plotkowania przy kawie i wiele naszych rytuałów i wspomnień. Będąc całkowicie pochłonięta rozmyślanie nie zauważyłam, że zbliżam się do pasów, aż nagle poczułam silnie szarpnięcie...
- Uważaj - krzyknął nieznajomy chłopak, łapiąc mnie za ramię- Nie pozwolę ci wpaść pod samochód gdy jestem obok..- w tym momencie wróciłam do rzeczywistości
- W takim razie zrobię to gdy nie będziesz patrzył- sama siebie zdziwiłam na te słowa, chyba jednak przejęłam za dużo sposobu bycia Mer. Jednak jak szybko to powiedziałam, tym szybciej się poprawiłam- Przepraszam i dziękuję, poczekam na następną okazję- Dobra chyba jednak to jest mój sposób bycia
- Nie będzie następnego bo od teraz moim zadaniem będzie mieć na ciebie oko. Kawa o 15 w parku za rogiem- powiedział pewnie nieznajomy
- Um czemu nie ale co do posiadania oka na mnie radzę się zastanowić, Kate tak w ogóle- podałam mu rękę z wciąż lekkim szokiem na twarzy.
- Miło mi Kate, Tom - odparł mężczyzna z lekkim uśmiechem na ustach.
Światło zmieniło się w tym czasie i Tom zniknął w tłumie przechodniów zostawiając mnie po drugiej stronie ulicy.
-Miło- odparłam sama do siebie przekraczając pasy prowadzące prosto do apteki.
Kupiłam potrzebne leki i wróciłam do mieszkania. Meredith kawa, ploty w tym momencie. Na te słowa brunetka zerwała się z łóżka i usiadła w salonie .
- Opowiadaj- pisnęła z podekscytowaniem w głosie- Co się dzieje?
- Wysoki, brunet, ciemne oczy, park, kawa, 15.00, za rogiem- wydusiłam z siebie na jednym wydechu.
- Jeszcze raz powoli mam rozumieć, że wyszłaś i wysoki brunet z ciemnymi oczami zaprosił cię o 15 do parku za rogiem na kawe?- powiedziała z niedowierzaniem w głosie
-Tak- odpowiedziałam cicho opowiadając jej całą historię
- Katherine Rosaline Smith ty masz randkę z obcym facetem za 3godziny!! Czy ty myślisz co się może stać ty go nie znasz. Jesteś tylko małą blondynką bojącą się skrzywdzić zwierząt a jak on ci coś zrobi. - Wykrzyczała z przerażeniem w głosie Meredith
- Mer spokojnie ja się boje skrzywdzić zwierząt, nie powiedziałam, że boję się skrzywdzić faceta, Chodzę na boks dam radę spokojnie- objęłam ją lekko wiedząc jak bardzo zmartwiona o mnie jest.
Masz zamiar się z nim spotkać?- to było jedyne co była w stanie wydusić po dłuższej chwili przytulania
-Meredi ja......
CZYTASZ
Za rogiem
Teen FictionMiłość, pisk, ból, cierpienie, harmider, linia, cisza.... To życie, moje życie... Bo zawsze i na zawsze nie musi oznaczać tego co mamy pierwotnie w zamyśle. Wszystko co się dzieje czeka na nas za rogiem.