9. lie to me

15 3 0
                                    

Już z samego rana na zewnątrz świeciło ciepłe, jesienne słońce, a Jeongina przyprawiało to w tak wspaniały nastrój, że nawet jego wczesny poranek obył się bez pięciominutowej drzemki pod kołdrą. Było to zaskakujące i bardzo miłe, szczególnie że Yang należał do tych osób, które ciężko jest wyciągnąć z łóżka. Cały dzień zapowiadał się obiecująco dobrze — idealna pogoda, spokojny nastrój, a do tego środek tygodnia, który wyraźnie wskazywał, że do upragnionego weekendu zostało bardzo mało czasu. Jeongin do szkoły wszedł może z dość obojętną miną (uznał, że z szerokim uśmiechem będzie to bardzo dziwnie wyglądać), ale jego wnętrze wypełnione było motylami, które sprawiały, że młody drugoklasista czuł się jakby mógł zaraz unieść się w powietrze. W dniu dzisiejszym miały się odbyć jego zajęcia śpiewu i nie mógł się ich doczekać. Bardzo lubił śpiewać i chciał rozwijać swój talent za wszelką cenę. Te zajęcia właśnie mu to umożliwiały, a do tego był na nich też Jisung, więc nie martwił się o samotność. Kiedy Jeongin leniwym krokiem udał się w stronę klasy, po drodze przechodził obok sali, w której Yeosang powinien mieć lekcje, a razem z nim — Hwang Hyunjin, o czym Jeongin zapomniał. Hyunjin stał w grupie znajomych, którzy narzekali na dzisiejszy dzień lub opowiadali o planach na nadchodzący weekend. Miał znudzoną minę, niezadowoloną z faktu, że musi tam stać wśród tych ludzi. Był tam raczej z przyzwyczajenia niż z własnych chęci — głupio mu było siedzieć samemu z miną naburmuszonej księżniczki, gdy wokół każdy miał jakieś towarzystwo. Kiedy tylko zauważył przechodzącego obok Jeongina, uznał to za dobry znak, aby chociaż na chwilę oderwać się od nastolatków.

— Hej, młody — powiedział głośniej, aby zwrócić na siebie uwagę Jeongina, co oczywiście mu się udało. Zresztą dość szybko w ostatnich dniach doszedł do wniosku, że po tym co Jeongin dla niego zrobił zwykłe przywitanie się to nie jest żaden wysiłek.

— Cześć — odpowiedział z lekkim uśmiechem Jeongin, nie zatrzymując się, pewny tego, że Hyunjin nie będzie miał zamiaru prowadzenia z nim dłuższej rozmowy. Zdziwił się, gdy starszy chwycił za jego ramię. Początkowo Hyunjin nie wiedział, czy robi dobrze, ale nieznane mu dotychczas poczucie bycia dłużnikiem zdecydowało impulsywnie bez jego świadomej woli.

— Mam małą sprawę — zaczął Hwang, starając się zrobić taki wyraz twarzy, aby wyglądać jak najmilej i nie przestraszyć młodszego chłopaka, na czym zaczęło mu stopniowo zależeć. — W piątek robię imprezę dla Yeosanga, wpadniesz?

Jeongin westchnął cierpiętniczo w myślach na samo słowo impreza, ale na zewnątrz nie okazał niezadowolenia; nie chciał być niegrzeczny i zamiast wymyślić prostą wymówkę to przytaknął głową, co było o wiele łatwiejszym rozwiązaniem.

— Dlaczego dla Yeosanga? — spytał trochę bardziej zaciekawiony, bo gdyby Yeosang miał urodziny to chyba o tym by wiedział wcześniej, prawda? Hyunjin zamilkł na chwilę, nie spuszczając wzroku z wpatrujących się w niego źrenic.

— No wiesz, to mój przyjaciel — powiedział po krótkim milczeniu, tonem, który brzmiał jakby nie był przekonany słów, które wypowiada. — Ale nie mów mu, chcę żeby miał niespodziankę.

— Rozumiem — przytaknął, starając się uwierzyć Hyunjinowi na słowo. — Widziałeś go dzisiaj?

— Pisał mi rano, że się spóźni i przyjdzie na drugą lekcję, musi coś załatwić — Hyunjin odpowiedział zgodnie z prawdą, lecz coś w środku go zabolało. Był pewien, że przyjaźń Yeosanga i Jeongina jest wspaniała i pełna szczęścia, zwłaszcza, gdy widział jak jego rówieśnik nie przestaje się uśmiechać przez towarzystwo Yanga. Hwang odgonił tłoczące się myśli i przywrócił ponownie swój uśmiech. — W takim razie widzimy się w piątek, z tego co wiem to wiesz gdzie mieszkam.

God's menuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz