- Może lepiej zacytuję Ci to... - Rzekła podekscytowana. - "No dobrze, możemy się spotkać".
- Ło kurła - Moje serce zabiło szybciej, bo nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
Byłem pewien, że jej odmówi...
- Ja nie mogę... Ja nie wiem co ja mam zrobić... No przecież... Ahhh... Ja nawet nie mam co ubrać... A poza tym... Nawet się nie umówiliśmy w konkretne miejsce... Jak myślisz... Co mam zrobić?! - Zapytała się mnie zakłopotana dziewczyna.
- Myślę, że powinnaś podejść do tego spotkania z zimną krwią, bo później będzie Ci przykro, jak mu się coś odwidzi...
- Ughh - Westchnęła. - Przestań mnie dołować... Ty chcesz, żeby się tak stało, czy co?
- Co ty wymyślasz?! Jedyne czego chcę, to żeby Tobie było najlepiej... - Odparłem stwierdzając fakt. Byłem w stanie dużo dla mniej poświęcić. - Po prostu martwię się, że będziesz to przeżywać... - Powiedziałem po chwili ciszy.
- No dobrze... W sumie troszkę Cię rozumiem... - Stwierdziła melancholijnie. - To co? Napiszę do niego z zapytaniem o której i gdzie będzie chciał się spotkać i dam Ci zaraz znać.
- Okey - Odpowiedziałem wzdychając. - To paa.
- Na razie! - Zawołała, po czym od razu się rozłączyła.
Z telefonem w ręce, by być w gotowości i móc odebrać, bądź odczytać wiadomość od swojej przyjaciółki poszedłem do kuchni, by przyrządzić sobie coś do przekąszenia.
Odłożyłem urządzenie na blat kuchenny, otworzyłem lodówkę, wyciągnąłem z niej mleko sojowe, które chwile później ustawiłem na stole i sięgnąłem do szafki po płatki kukurydziane.
Z niej też wyciągnąłem miskę i położyłem ją na stole.
Złapałem za karton z mlekiem, odkręciłem je i gdy zacząłem je z precyzją nalewać, przyszło do mnie powiadomienie, które wytrąciło mnie z uwagi.
Starając się je odczytać, zaaferowany zapomniałem, że nadal nalewam do miski owy napój.
Nie poradziłem sobie z odblokowaniem telefonu, bo jedną rękę miałem zajętą, więc chcąc, nie chcąc zwróciłem uwagę na to co narobiłem.
Przeklnąłem wkurzony na siebie, odstawiłem karton i złapałem się za głowę.
Cały stół zalany był w mlekiem... Łącznie z podłogą i nowym, czarnym dywanem, który moja matka ostatnio kupiła.
Przecież ona żyć mi nie da, jak to zobaczy... - Pomyślałem załamany.
Złapałem za jednorazowe ręczniki papierowe stojace na jednej z szafek i energicznie zacząłem wycierać biały napój z czarnego materiału.
- Nosz kurwa... Kto normalny kupuje czarny dywan? Przecież go tak łatwo ubrudzić... - Szeptałem do siebie zmarnowany.
Moja praca jednak okazała się syzyfowa, ponieważ zamiast zacząć od wytarcia stołu, zająłem się dywanem... I wszystko co jeszcze na nim było wciąż spływało na dół, robiąc syf.
Odwinąłem więcej papieru i w nerwach, że zaraz moja mama wejdzie do kuchni, zacząłem czyścić stół.
- Dobra, ogarnięcie stołu udało się - Powiedziałem cicho, gdy starłem ciecz z mebla.
Lecz załamałem się, gdy spojrzałem na przemoczony do suchej nitki dywan.
Nagle usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę.
CZYTASZ
~ Samobójcza Ścieżka ~ || KxK ||
FanfictionKsiążka może zawierać wulagryzmy i elementy nieodpowiednie dla młodszych czytelników oraz osób nadwrażliwych. (Po tytule też można się domyślić, że pojawia się motyw śmierci). Nie wyrażam zgody na plagiatowanie (podrabianie, oszustwo, kradzież).