- Na pewno idziemy w dobrą stronę? - Zapytałem przyciszonym głosem, zbliżając się do Anastazji w swoim "stroju incognito".
Włosy ukryte miałem po kapturem ciemnej bluzy, na nosie nosiłem duże okulary przeciwsłoneczne mojej przyjaciółki, a spodnie, które ubrałem z samego rana, naszczęście również nie wyróżniały się kolorem.
- Na to wychodzi - Wskazała palcem na ozdobione okna kawiarni, do której coraz bardziej się zbliżaliśmy.
- O cholera - Powiedziałem łapiąc się za głowę. - Jak my to zrobimy? - Dopiero teraz ogarnąłem, że nie mieliśmy zbyt dopracowanego planu działania.
- Nie panikuj - Rzekła uśmiechnięta dziewczyna, zatrzymując się przede mną. Spojrzała mi w oczy i złączyła ze sobą nasze dłonie. Od jej wzroku, po moich plecach przeleciał przyjemny dreszcz. Jej bliskość sprawiła, że troszkę się wyluzowałem. - Zrobimy tak, że ja usiądę na jednym końcu restauracji wraz z nim i napiszę do Ciebie, żebyś przyszedł...
- Ale... - Pisnąłem zdziwiony.
- Pójdziesz zająć jakieś miejsce na drugim i dopiero wtedy będziesz mógł dyskretnie zacząć nas obczajać... I jakbyś mógł, to cyknij nam jakieś zdjęcie - Mrugnęła do mnie, po czym ponownie odwróciła się w stronę miejsca, do którego zmierzaliśmy.
- To ja usiądę tu i poczekam na twój znak - Wskazałem na ławkę oddaloną od kawiarni o kilka metrów.
Blondynka pomachała do mnie ręką, już nawet nie odwracając głowy w moją stronę. Bardziej skupiona była na spotkaniu z tym chłopakiem.
Usiadłem na ławce i trzymając w dłoni telefon, tak naprawdę podążałem wzrokiem zza okularów za dziewczyną.
Szła ona pewnym krokiem przed siebie, będąc pewna, że wszystko pójdzie po jej myśli.
Jej sylwetka coraz bardziej jednak zaczęła rozpływać się wśród tłumu i ciężko było mi ją dostrzec.
"Teraz tylko czekam, aż do mnie napisze".
...
Po jakiś pięciu minutach, mój telefon zawibrował, a na ekranie pojawiła się wiadomość.
Od: Ana
Do: Ja
- Wbijaj do środka, wybieramy jedzenie...Gdy przeczytałem jej treść, stanąłem na nogach i wolnym krokiem poszedłem w stronę lokalu.
- Dzień dobry, zapraszamy Pana do tamtego stolika - Kelnerka stojąca przy wejściu pokazała na jedno z wolnych miejsc pod ścianą. "Chwila... Przecież to jest dosłownie stolik obok nich..." Szybko przeleciałem wzrokiem po całej kawiarni. Było tu mnóstwo ludzi. Stojąc tak jak kołek na śrokdu lokalu miałem wrażenie, że wszystkie oczy skierowane są na mnie. Miałem pozostać niezauważony...
Na moje nieszczeście Łukasz skierowany był w stronę wejścia, więc w każdej chwili mógł mnie zauważyć.
Zakryłem jeszcze bardziej swoją twarz kapturem i obróciłem się w drugą stronę.
- A tam nie można? - Zapytałem wskazując na stolik będący w miarę bezpiecznej odległości.
- Niestety, ale jest zarezerwowany - Stwierdziła kobieta, delikatnie przy tym gestykulując.
Westchnąłem, po czym docisnąłem do swojego nosa okulary i poszedłem zająć jedne, jedyne miejsce wolne w całej kawiarni.
Usiadłem tak, by kątem oka ich widzieć.
Zająłem jedno z krzeseł i chcąc pozostać niezauważonym, cały zestresowany zacząłem wpatrywać się w swój telefon.
- Czyli chcesz deser truskawkowy? - Odezwała się do nadal przeglądającego menu chłopaka i rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Ymm... W sumie... No, chętnie zjem... - Powiedział. Zauważyć można było, że odbiega myślami gdzieś daleko i wcale nie interesuje się zbytnio konwersacją z nią.
- Lubisz truskawki? - Spytała, a on z miną, której nie potrafiłem rozszyfrować, przyjrzał się jej.
- Lubię - Dodał lodowatym głosem i znów zanurkował do niewielkiej karty z różnymi deserami i napojami.
- A ka... Kawę... To... Lubisz? - Zająkała się kilka razy, ale tym razem nie odważyła się spojrzeć mu w oczy. Jedynie udawała, że interesują ją jej paznokcie, bo bacznie je obserwowała, prawdopodobnie nie mając gdzie zawiesić wzroku.
- Tak - Nastała krępująca nawet dla mnie chwila ciszy. - Mrożoną - Odpowiedział bez większych emocji i odłożył menu na stół.
Miałem wrażenie, że mimo tego, że niezbyt chętnie do niej podchodził, ona zauroczona była jego każdym ruchem, gestem i słowem. Tak... Nawet takim nie do końca miłym...
- Przyjdzie tu kelnerka, czy raczej się jej dziś nie doczekamy? - Zastanawiał się, stukając palcami jednej ręki o stół.
- Dużo ludzi jest i pewnie nie są w stanie nadążyć - Stwierdziła nie odrywając wzroku od swojej karty.
- Ehh... - Westchnął i zaczął rozglądać się dookoła.
Automatycznie zwróciłem wzrok na swój telefon i udałem, że robię coś ważnego.
W pewnym momencie poczułem jego wzrok na sobie.
Dosłownie palący wzrok.
Wydawało mi się, że zaraz wypali mi on dziurę w bluzie.
- To nie jest przypadkiem Marek z twojej klasy? - Usłyszałem przyciszony głos.
Wtf.
Jak?
Jak on zdołał mnie rozpoznać, skoro zasłonięty byłem od niego materiałem bluzy... Oczu moich zauważyć nie mógł, bo chowałem je za okularami, a usta... Na tej wysokości trzymałem swój telefon, więc po prostu kurwa nie mógł ich zobaczyć... Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale skubany bystry jest.
- Ta - Odparła zawiedzona dziewczyna, czego pewnie on nie dostrzegł.
- To chodź, dosiądziemy się do niego, taki samotny się wydaje...
"Nie, nie nie...", "Nie tak miało to wyglądać...".
- Hej - Brunet usiadł obok mnie, sprawiając, że moje serce zabiło szybciej. - Możemy się przysiąść? - Chcąc nie chcąc musiałem na niego spojrzeć.
Co dziwne, patrzył na mnie rozpromieniony z uśmiechem.
Czułem, że moje policzki zaczynają nabierać różowy kolor... A właściwie nie tylko policzki... Bo cała moja twarz, zaczęła mnie piec.
Za nim ujrzałem Anastazję, która unosząc jeden kącik ust zawiedziona przenosiła swój wzrok na mnie, to na niego.
"Zjebałem"
Czułem się winny... To nie miało tak wyglądać...
CZYTASZ
~ Samobójcza Ścieżka ~ || KxK ||
FanfictionKsiążka może zawierać wulagryzmy i elementy nieodpowiednie dla młodszych czytelników oraz osób nadwrażliwych. (Po tytule też można się domyślić, że pojawia się motyw śmierci). Nie wyrażam zgody na plagiatowanie (podrabianie, oszustwo, kradzież).