Cora nienawidziła się spóźniać. A już szczególnie, gdy miała wymarzoną rozmowę o pracę. „Wymarzona” nie dlatego, że aplikowała o wyśnione dla niej stanowisko, ale od kilku miesięcy intensywnie poszukiwała głównego źródła zarobku. Niestety, brak doświadczenia z automatu skreślał ją przy bardziej poważniejszych stanowiskach. Na szczęście wczoraj dostała telefon z informacją, że bardzo chętnie porozmawiają z nią w sprawie posady recepcjonistki.
— Pieprzona pogoda — burknęła pod nosem, gdy poślizgnęła się na mokrej nawierzchni. — Niby lato, ale jesień.
Zignorowała ciekawskie spojrzenia starszych ludzi. Widocznie musiała powiedzieć to za głośno. Miała ochotę pokazać im wszystkim język, ale zamiast tego przyspieszyła kroku. Z obawą spojrzała na zegarek przy prawej ręce, ale na szczęście miała jeszcze spory zapas czasowy. Już z oddali dostrzegła wyróżniający się budynek. Mieszanka czarnego i czerwonego koloru przyciągała wzrok. Właściciel dobrze wybrał, decydując się na taką kolorystykę. Na tle szarych wieżowców klub Nightmare prezentował się wspaniale.
Szarpnęła za klamkę, która z łatwością przeskoczyła i dziewczyna znalazła się w środku. Tutaj było o wiele cieplej, więc z ulgą pozbyła się skórzanej kurtki i podeszła do recepcji.
— Dzień dobry, ja w sprawie rozmowy o pracę — przywitała się, starając ściągnąć na siebie uwagę młodej kobiety siedzącej za ladą.
Blondynka spojrzała zza ekranu telefonu i uśmiechnęła się przyjaźnie.
— Cora, prawda? — upewniła się. — Świetnie, twoja przełożona już na ciebie czeka. Skręć od razu w lewo i ostatnie drzwi po lewej. Dasz sobie radę czy cię zaprowadzić?
— Poradzę sobię, dziękuję!
Pierwsze koty za płoty. Oby wszyscy byli aż tak pozytywnie nastawieni. Nie zwlekając ruszyła wyznaczoną trasą i po chwili znalazła się przed drzwiami. Nightmare niczym nie przypominał tradycyjnego klubu - a przynajmniej nie w dzień. Wyglądał jak zwykły biurowiec, chociaż może dlatego, że ten segment był przeznaczony wyłącznie dla personelu. Zastanawiała się czy zapukać, ale recepcjonistka powiedziała, że ktoś na nią czeka, więc po prostu weszła.
— Oh.
Nie tego się spodziewała. Myślała, że spotka się w twarzą w twarz z kobietą, ale przy biurku napotkała mężczyznę, pochylonego nad jakimiś papierami. Na jej widok podniósł głowę, ale nie odezwał się słowem. Czekał, aż ona wykona pierwszy ruch.
— Ja w sprawie pracy, ale chyba musiałam pomylić pokoje. Najmocniej przepraszam.
— Cora Ramirez?
Przytaknęła.
— Zatem wszystko się zgadza. A teraz proszę wyjść, zapukać, poczekać na pozwolenie i wejść ponownie. Tutaj nie akceptujemy braku kultury.
To chyba kwestia oszołomienia, ale Cora bez słowa wykonała polecenie. Usłyszała donośne ,,wejść" i ponownie przeszła przez drzwi. Zamknęła je nieco głośniej niż zamierzała i nie zwlekając usiadła przy drugiej stronie biurka. Zmarszczyła brwi, gdy uświadomiła sobie, że przecież skądś kojarzy tę charakterystyczną manierę w głosie. Przyjrzała się mężczyźnie, który sprawiał wrażenie pochłoniętego swoją pracą. Nie chciała się gapić, ale bardzo przypominał jej aktora grającego w 365 dni, tylko był młodszy.. i nieco bardziej przystojny.
— Czy już skończyła się pani przyglądać? Zapewniam, że nie mam całego dnia — ponaglił ją, odrzucając niedbale długopis.
Ramirez nerwowo skinęła głową i na nowo wróciła do rzeczywistości. Niezauważalnie odetchnęła. Dawno nie miała takiej sytuacji, w której odpłynęłaby myślami. Opieka nad bratankiem nie pozwalała jej na rozkojarzenia, gdyż dziecko było dość ruchliwe.

CZYTASZ
Przyjaciel Śmierci
RomanceNiebezpieczni ludzie, nielegalne wyścigi i robienie nieprzyzwoitych rzeczy - to świat stworzony dla Damiana. Cora wkracza tam zupełnie przypadkowo. Krok po kroku zagłębia się w jego życie, zapominając o własnym. On wie, że to nie jest miejsce dla ni...