Reszta weekendu minęła niespodziewanie szybko. Gdy nadszedł poniedziałek, Cora zgodnie z daną wcześniej obietnicą, pojawiła się nieco szybciej w biurze. Została przyjęta przez tę samą blondynkę co wcześniej. Okazało się, że właśnie przyszła na jej miejsce, gdyż kobieta nie radziła sobie z podstawowymi obowiązkami. Myliła przydzielone zadania i tworzyła niepotrzebny chaos. Hiszpanka na szczęście bardzo szybko wdrożyła się w przydzielone obowiązki na tyle pewnie, że szybko została sama na miejscu recepcjonistki. Tutaj i tak nie działo się za wiele, więc rozsądnie dysponowała czasem, żeby nie skończyć zbyt szybko.
Głównym zadaniem było wydawanie ubrań pozostawionych przez nierozgarniętych klubowiczów, a oprócz tego miała względny spokój. Zostali oni kierowani bezpośrednio tutaj, ponieważ główna część Nightmare pozostawała zamknięta po godzinach. Poznała również swoją przełożoną. Okazało się, że Tessa źle zrozumiała słowa szefowej i Cora w domyśle od początku miała spotkać się z Damianem. Przynajmniej ta dziwna pomyłka została w całości wyjaśniona.
Tak jak podejrzewała, Damian nie pojawił się w tym miejscu pracy. Ich rychłe spotkanie zostało przeciągnięte w czasie, co było jej nawet na rękę. Przyznała, że trochę obawiała się mężczyzny i jego niecodziennego charakteru. Musiała po prostu przyzwyczaić się do obcesowości mężczyzny.
— Cześć, jesteś tutaj nowa, prawda? — Usłyszała wesoły głos, na który automatycznie podniosła głowę i oderwała się od segregowania dokumentów.
Nie chciała być wredna, ale Tessa zupełnie nie nadawała się do tej pracy. Wszystkie ważne papiery zostały pomieszane ze śmieciami i po konsultacji z Marią postanowiła trochę posprzątać. Miała zielone światło w tej kwestii, gdyż nikomu nie chciało się zajmować starymi papierami.
— Cora Ramirez, dokładnie tak — odpowiedziała i uśmiechnęła się, dostrzegając postać zbudowanego mężczyzny z napisem „ochrona" na piersi. — Wygląda na to, że będziemy razem pracować.
— Miło poznać, jestem Matthew, ale mów mi Matt. Moje stanowisko jest tuż przy twoim — zgodził się. — Wyglądasz na bardziej ogarniętą od twoich poprzedniczek. Niby dziewczyny z kwalifikacjami, ale każda z nich miała dwie lewe ręce do pracy. Szczególnie ta ostatnia, nawet nie wiem jak ona się nazywała — dodał bardziej do siebie, ciężko wzdychając.
Bezpośredniość nieco zaskoczyła Corę, ale starała przybrać obojętny wyraz twarzy. W głębi cieszyła się jednak z nadmiernej szczerości. Osobiście sama nie owijała w bawełnę i ceniła rozmówcę, że ten przejawia podobny styl. Intuicja podpowiadała jej, że szybko się dogadają.
— No cóż, swój brak doświadczenia nadrabiam chęciami, więc coś w tym jest — zapewniła, uśmiechając się niepewnie. — To może na dobre zapoznanie, skoczymy razem na lunch?
— Jasne. Swoją drogą to ty tak wcześnie przyszłaś czy ja się znowu spóźniłem? — mruknął, czochrając swoje włosy z zakłopotaniem. — To już będzie trzeci raz w tym miesiącu. Powiedziałbym, że to przez korki, ale o tej godzinie ulice są praktycznie puste.
— Nie, spokojnie — zaśmiała się cicho, widząc jak nowoprzybyły odetchnął z wyraźną ulgą. — Musiałam po prostu poznać nowe stanowisko. Obawiałam się obowiązków, ale wszystko
— Jasne. Dobra, uciekam — dodał pospiesznie, gdy odezwał się jego telefon. — Obowiązki wzywają.
Oddalił się szybkim krokiem, więc Cora mogła jedynie podziwiać tył jego głowy. Gdyby spotkałaby go w innych okolicznościach, to patrząc wyłącznie na posturę, bałaby się zostać z nim sam na sam w ciemnej uliczce. Matt wyglądał niczym bokser w najlepszej federacji, ale jego wygląd przypominał tylko skorupkę. Po wymianie zaledwie kilku zdań przekonała się o jego łagodnym usposobieniu.

CZYTASZ
Przyjaciel Śmierci
RomanceNiebezpieczni ludzie, nielegalne wyścigi i robienie nieprzyzwoitych rzeczy - to świat stworzony dla Damiana. Cora wkracza tam zupełnie przypadkowo. Krok po kroku zagłębia się w jego życie, zapominając o własnym. On wie, że to nie jest miejsce dla ni...