Rozdział I

22.5K 411 346
                                    

Dzisiaj wyjeżdżam z mojego, kochanego miasta rodzinnego. Jako że Mark ma o wiele bliżej na swój college'u niż ja, obiecał pojechać ze mną i pomóc mi z moimi walizkami. Największym plusem mojej uczelni są domy zamiast pokoi do dyspozycji uczniów. W innym miejscu bym była tylko ja i jeszcze jedna dziewczyna, a tak będzie nas aż pięć. Mimo wszystko, nie będzie mi to przeszkadzało i nawet się cieszę. Drugim plusem jest odległość domów od budynku uczelni. Jest to chwila drogi spacerkiem, a samochodem zajmuje to jeszcze mniej czasu. Coś czuję, że będę pierwsza osobą w naszym domu, więc bez problemu wybiorę sobie pokój.

Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy spakowałam w dwie walizki i jedną torbę. Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju, aby sprawdziłam czy na pewno wszystko mam, po czym zeszłam na dół. W salonie siedział tata i oglądał coś w telewizji. Mama obstawiam, że jest w kuchni.

-Hej tato, co tam ciekawego oglądasz? - spytałam siadając obok niego, na kanapie.

-Oglądam mecz i tylko się wkurzam. - zaśmiał się - I jak gotowa na wyjazd?

-Gotowa, ale strasznie będę za wami tęskniła. - odpowiadam po czym przytulam się do boku taty.

Oglądaliśmy razem mecz i po chwili usłyszeliśmy mamę, która wolała nas z kuchni na obiad. Naprawdę będę tęskniła za tym jedzeniem. Obstawiam, że ja sama nie będę miała czasu gotować, a naprawę to lubię. Od zawsze siedziałam z mamą w kuchni. Na początku po prostu jej pomagałam, a z czasem sama zaczęłam gotować. Nasze potrawy smakują naprawdę podobnie, ale w końcu uczyłam się od najlepszych. A raczej od najlepszej. Weszłam do kuchni, a tata zaraz za mną.

-Rozłożysz córciu talerze na stole?

-Oczywiście. – uśmiechnęłam się do brunetki.

-A ty kochanie się tak nie ciesz, pomóż Lily i rozłóż szklanki oraz sztućce. – zwróciła się do taty.

-Robi się szefowo.

Słowa taty jak zwykle wywołały śmiech mamy. Ta dwójka to naprawdę małżeństwo idealne. Nigdy nie widziałam, żeby się kłócili, a to tylko i wyłącznie dlatego, że ze sobą rozmawiają. Rozłożyłam talerze, po czym usiadłam na jednym z krzeseł. Tata natomiast chodził wokół mnie i rozkładał resztę rzeczy.

-Ładnie tacie idzie. – zaśmiałam się.

-No tak, jak zwykle ja pracuję, a ty leniuchujesz. – pokręcił głową udając obrażonego.

-Nie no gdzie? – zapytałam niewinnie.

-Co ja z wami mam. – usłyszeliśmy głos mamy, która szła w naszą stronę.

-Karkówka? – zapytałam patrząc na naczynie, które niosła.

-No zrobiłam ci jako ostatni obiad w domu.

-Aż mi ślinka cieknie. – oznajmił tata, na co z mamą się zaśmiałyśmy.

-W takim razie jedzmy.

Mama pokroiła mięso w plastry, po czym każdy sobie nałożył. Dosłownie rozpływała się w ustach i jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym, że będę tęskniła za tak dobrym jedzeniem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez cały czas, a gdy nasze talerze były puste, razem z mamą zabrałyśmy się za sprzątanie. Za jakieś pół godziny miał przyjechać po mnie Mark, tak więc postanowiłam znieść już wszystkie moje rzeczy na dół. Tata oczywiście mi w tym pomógł i resztę wspólnego czasu spędziliśmy w salonie.

Po około trzydziestu minutach przyjechał Mark i czas jechać do Arkansas. Właśnie tam spędzę najbliższe kilka lat i mam nadzieję, że też tych najlepszych. Z tego co się dowiedziałam, będę w domu razem z dziewczynami, które też tańczą. Mam nadzieję, że dogadam się i nie będę zmuszona użerać się z jakimiś panienki, którym nic nie pasuje. Jak ja takich dziewczyn nie lubię.

Never Say No || PREMIERA 3 STYCZNIA 2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz