Z bezkresu oceanu wyłoniła się istota.
Pozostawiona w pustce bez celu, mogła tylko wędrować w obłokach.
Aby nadać sens swemu istnieniu, postanowił zostać twórcą.
Chce tworzyć niczym malarz, wypełniający białe płótno.
Stworzył układ, planety i gwiazdę na jego środku od której tętnił blask i serca bicie.
Wiele planet powstało ale tylko jedną obdarzył życiem.
Oddzielił dwie płaszczyzny, niebo przypisał sobie, jako byt samolubny i wyższy.
Drugą nazwał ziemią i umieścił tam wszystkich.
Jednak chaos za swój dom uznawał, tęsknota za tym co było mu doskwiera.
W hołdzie dla tego co było na samym początku stworzył ocean.
Tak jak jemu dał życie i wzniósł jego egzystencję na wyżyny.
Również jego rola na ziemi nie była marginalna, podtrzymywał przy życiu ryby i rośliny
Jego stworzenia też musiały odpocząć a światła na artystycznej scenie zgasnąć.
Tak oto światem zaczęły rządzić dwie pory, ciemność i światło.
Lecz światu brakowało pewnej zawartości, jak puste strony, niezapisanej książki.
Niczym władca nie posiadający ludu aby rządzić, więc użył swego artyzmu, jakoby boskiej wiązki.
Więc stworzył miliony istot, obdarzył je zmysłami, instynktem i rozumem.
Każdy stworzony gatunek nie był bez znaczenia i miał powód dla którego w tej wizji się znajduje.
Przez lata obserwował to co udało mu się stworzyć, lecz nie czuł się spełniony.
Twórca ciągle myślał co uczyniłoby go ad extremum zadowolonym.
Zrozumiał w końcu że jest egoistycznym bytem żądającym uwielbienia.
Po namyśle stworzył istotę najbardziej okrutną i bezmyślną - człowieka.
Nawet stwórca nie mógł się domyślać w jaką ludzie popadną trwogę.
Cieszył się jednak chwilą stworzenia i nazwał samego siebie Bogiem.
YOU ARE READING
O stworzeniu świata w kilku zdaniach.
PoetryNigdy nie byłem zbytnio wierzącą osobą, jednak wizja stworzenia świata przez jeden byt była dla mnie ciekawym pomysłem na ujęcie tego w swój własny sposób. Czy jeżeli Bóg istnieje, to jest zadowolony z tego co stworzył?