dix-sept

456 24 5
                                    

Jimin kończył szykować kanapę kiedy do jego uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jimin kończył szykować kanapę kiedy do jego uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi. Popatrzył jeszcze czy wszystko wygląda idealnie i poszedł otworzyć drzwi.

— Kupiłem nam Kimchi, może być? — zapytał blondyn wchodząc od razu do mieszkania Park'a nie zważając na grymas, który pojawił się na twarzy gospodarza.

— Tak proszę, zapraszam. — powiedział starszy pod nosem głosem który wręcz ociekał sarkazmem.

Blondyn zamknął drzwi i poszedł do kuchni gdzie jego znajomy wykładał jedzenie i szykował posiłek aby mogli go zjeść razem.

— Jungkook opowiadał mi o twojej dawnej miłości — powiedział Kim nie patrząc na Park'a.

A Jimin patrzył się na niego wzrokiem wyrażającym szok i niedowierzanie co przed chwilą usłyszał. Dawna miłość? Czy on sobie z niego żartował?

— Dawna miłość? — warknął — Yoongi nie jest moją dawną miłością jakbyś nie wiedział. On był, jest i będzie miłością mojego życia. Był moim mężem do kurwy — syknął mierząc młodszego wzrokiem, który potrafił zabijać.

— Był, ale już nie jest — prychnął Kim — Minął rok od tego jak zginął, wieki temu. Czas ruszyć naprzód  — wywrócił oczami wkładając jedzenie do mikrofali aby je troszkę podgrzać.

A starszy stał w szoku nie widząc co powiedzieć. Jak on śmiał tak do niego mówić i to jeszcze o jego mężu, który nie żyje. Nie ma pojęcia jak bardzo go to nadal bolało.

— Wieki temu? Czy ty siebie słyszysz? — syknął podchodząc bliżej blondwłosego — Zakochaj się, weź z kimś ślub i potem przeżyj jego śmierć — spojrzał w oczy swojego towarzysza — Nie ma chuja że pozbierasz się w rok po tym. Nikt nie jest w stanie.

— Ale przeżywasz Jimin — mruknął Tae cofając się — Yoongi nie był ciebie wart.

— A może ty jesteś co? — dźgnął go wskazującym palcem w klatkę piersiową kiedy młodszy zatrzymał się opierając się plecami o stół w kuchni.

— Tak.

A Park po prostu wybuchnął śmiechem. Teahuyng miał być lepszy niż Yoongi? Dobre sobie.

Nikt nie mógł zastąpić mu JEGO. Nikt nie był wart Jimin'a bardziej niż Yoongi. To jemu oddał swoje serce, swoje ciało i umysł. To do niego powiedział TAK. To on był jego mężem a nie ktoś inny.

— Powiedz jeszcze słowo o nim a nie ręczę za siebie — warknął Park i wyłączył mikrofalówkę, która cały czas piszczała.

— Ojej, przestań ciągle siedzieć w żałobie, ile można — przewrócił oczami młodszy i podszedł do Jimin'a — Zdarzyło się i już. Czasu nie cofniesz a jego nie ożywisz — westchnął Tae i położył swoje dłonie na ramionach niższego.

Come back to me | p.jm x m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz