Part 36

5.6K 333 231
                                    



Margo POV

Giovanni przydybał mnie samą na pomoście. Takie typowe miejsce na dobijanie interesów.

– Życie w tym kraju uświadomiło mi, że nie nadaję się do życia w piekle.

– Za gorąco?

– Zdecydowanie. – powachlowałam się ręką – Ponad czterdzieści stopni w ciągu dnia i dwadzieścia sześć przed północą?

– Ale w piekle i tak nie będzie czasu na sen. – odparł leniwie – Będą za to same imprezy.

– I wszyscy znajomi. – dodałam.

– Warto zatem grzeszyć do upadłego.

Oparł się nonszalancko o barierkę z drinkiem w ręku.

– Nie, nawet mnie nie pytaj. – zaśmiałam się – Nie zabiję dla ciebie żony. I jej powiedziałam to samo.

Jego brwi podskoczyły do góry.

– Naprawdę? – spytał łagodnie.

– Nie. – przyznałam się do kłamstwa. Uniosłam głowę do góry i zapatrzyłam się w gwiazdy. Słyszałam kroki na schodach i byłam pewna, że to Patrick. Tak, zdecydowanie on. – Musicie dać mi spokój. Nie jestem waszym pieskiem na posyłki. Alessi to wasz Hit Squad! – przypomniałam z pretensją – Jeśli chcecie takiego ze mnie zrobić, możesz od razu mnie zabić. Jestem zmęczona tym, że każdy, kto do mnie przychodzi, chce coś ugrać.

– Poza Marco. – uściślił Patrick.

– Poza Marco. – powtórzyłam za nim. Milczałam chwilę, a potem uniosłam palec do góry. – Dla ciebie jednak Giovanni mam uczciwą propozycję. Na twoim terenie w Chicago znajduje się coś, co tak jakby należy do mnie. A właściwie ktoś. Potrzebuję bezpiecznego korytarza na Baleary.

– Kogo ukrywasz pod moim nosem? – zapytał z ciekawością.

Patrick także wyglądał, jakby nadstawił ucha.

– A–aa – pogroziłam mu palcem – Najpierw twoje słowo, a potem chętnie ci powiem.

– Nikogo tu nie ma, moje słowo będzie gówno warte.

Było trochę za ciemno, żeby rozpoznać emocje w jego oczach.

– Patrick tu jest.

– Ale on pracuje dla mnie. – zadrwił, unosząc brew.

Wzięłam spokojny oddech a on bawił się lodem w szklance.

– Zawsze mi się wydawało, że jesteś mężczyzną honoru, że ten tatuaż na twoim sercu nie jest ozdobą. Myliłam się?

– Nie. – przyznał z westchnieniem. Upił ze swoje szklaneczki. – Masz moje słowo.

Uśmiechnęłam się przebiegle.

– Stefania Romanova. – wypaliłam.

Zamarł. Udało mi się zaskoczyć szefa szefów. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Cudnie i bosko! Zaśmiał się pod nosem.

– Ładnie zagrane, Greta, bardzo ładnie. – pochwalił.

– Musisz mi uwierzyć kiedy mówię, że to nie moja robota.

Widziałam, jak analizuje różne scenariusze.

– Dlaczego uważam, że to wierzchołek góry lodowej? – właśnie tę bezpośredniość lubiłam w Giovannim.

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz