Rozdział drugi

72 5 6
                                    

Obudziłam się z strasznym bólem głowy. Nie często coś mnie boli, więc się trochę zaniepokoiłam. Podeszłam do mojej szafeczki przy łóżku, gdzie trzymam tabletki. Poszukałam szybko tego, czego potrzebuje. Popiłam wodą i skierowałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Spięłam włosy jakoś, żeby mi nie przeszkadzały. Szybko umyłam zęby i ogarnęłam siebie. Spojrzałam na widok zza okna. Wybor sukienki nie był trafny. Schowałam ją szybko do szafy i w tym momencie jestem znów na rozterce. Wybrać to co moja matka chce, żebym się ubierała, czy to co ja chce. Nie mam odwagi założyć tego, co ja chce. Tego, w czym czuje się dobrze. Spokrzałam szybko na zegar. Czuje jakby czas uciekał mi szybciej niż zwykle. Zabrałam to co było pod ręką. Zwykły szary sweterek i czarne dżinsy. Zwinnym ruchem zabrałam plecak i skierowałam się do kuchni, by coś zjeść. Wybór padł na płatki z mlekiem.

Usiadłam przy stole. Wyciągłam mój telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Uwagę przykuła mi relacja Veronici Londge. Mojej koleżanki z klasy. Udostępniła ona post pewnej dziewczyny. Czyżby ją mam oprowadzać dzisiaj?

diana.marti

powroty bywają ciężkie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

powroty bywają ciężkie..
❤️  ✉️   ↗️
polubione przez v.lodge, cherry_blossom, toni.topaz i 10 309 użytkowników.
✉️ komentarze:
@v.lodge : ślicznotka!
Zobacz wszystkie komentarze: 12500

Szczerze mówiąc była ona naprawdę śliczna.

Szybko posprzątałam po sobie, założyłam buty i wyszłam z domu. Moje myśli znów zaczynają tańczyć w mojej głowie, układając nowsze wizje związane z tą dziewczyną. Uniosłam głowę i zobaczyłam ten budynek, do którego nie chce wracać. Nie chce, żeby się ze mnie śmiali i oceniali mnie.

Usłyszałam za mną dźwięk silnika samochodu. Odruchowo przekręciłam głowę i zobaczyłam czarny samochód. Krótko mówiąc mi się bardzo spodobał. Zauważyłam, że siedzi w nim ta dziewczyna i chłopak w czapce, którego skądś kojarzyłam, ale nie mogłam go nigdzie przypasować. Zaparkowali na parkingu szkolnym i po krótkiej chwili wyszli oboje z niego.
- Jak to jest wrócić do miasta, którego się nie pamięta? - zapytał chłopak z czapką. Dziewczyna spojrzała na niego.
- Bardzo śmieszne - uśmiechęła się sarkastycznie. Założyła plecak i skierowała się do szkoły.
- Poczekaj! - krzyknął chłopak. - Musisz tu poczekać. - chwycił jej rękę. Dziewczyna spojrzała na niego z grymasem.
- Czemu? - zapytała i wyciągła telefon. - Zaraz się spóźnię na pierwszą lekcję.
- Nie masz dwóch pierwszych lekcji - odpowiedział po chwili - przyjdzie po ciebie tutaj Cooper i cie odprowadzi.

Czekaj. On mnie zna? Coś mi tu nie pasuje.

- Cooper? - powtórzyła dziewczyna z uśmieszkiem. - Jednak znasz tutaj jakąś dziewczynę oprócz Veronici - szatynka zaśmiała się cicho.
- Po prostu tu poczekaj - zrezygnowany i trochę zawstydzony, poszedł sobie.

Podeszłam do niej. Chociaż chciałam się zatrzymać i uciec najdalej stąd.
-Hej? - powiedziała  szatynka - to ty masz mnie oprowadzać?
Skinęłam głową i pokazałam ręką, żebyśmy ruszyły.
Mijaliśmy zaniedbane i zagracone korytarze i zakamarki, dziewczyna co jakiś czas zatrzymywała się i zerkała do kartonów, gdzie było mnóstwo starych książek i rupieci, wielu uczniów skarżyło się na ten bałagan, ale dyrekcja nie ma co z tym zrobić. Dawny schowek, gdzie były chowane takie przedmioty uległ samozniszczeniu. Był niestabilny i wielu nauczycieli bało się tam wchodzić, by sięgnąć po jakiś potrzebny przedmiot na lekcje. Pewnego dnia w szkole rozbrzmiał huk, a po chwili kroki jakiejś nauczycielki na szpilkach, bo to one robiły swój charakterystyczny stukot. Tego dnia „schowek" uległ zniszczeniu, na początku uważano, że to czyjaś sprawka, ale to dłuższych oględzinach doszli do tego, że budowla była stara, a fundamenty słabo trzymały się gruntu, na szczęście nikt nie ucierpiał, a gazety w Riverdale zaczęły nałogowo o tym pisać.

-Interesujesz się zagadkami? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos koleżanki.
Spojrzałam zdezorientowana na nią. Nie znam nawet jej pieprzonego imienia.
- No w pewnym sensie - odpowiedziałam po chwili. - Mam pytanie.. - co ja robię? Co ja właśnie mówię?
Dziewczyna podniosła wzrok z jakiejś książki i skierowała swoje niebieskie oczy na mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że nosi okulary i jest o głowę niższa ode mnie. Jej włosy opadały na ramiona. Była śliczna. Ubrała się w jakąś bluzę z sportowym nadrukiem i sportowe spodnie do pół uda. Dziewczyna wydawała się nieco inna niż w internecie. Nie chodzi mi o wygląd, tylko wrażenie. Gdy spojrzałam na jej zdjęcie, myślałam, że jest zadufana w sobie i jest osobą, która myśli, że może każdemu rozkazywać. A przede mną stoi niska dziewczyna, która z zaciekawieniem patrzy do zakurzonych kartonów i wyciąga pojedyncze rzeczy. Czy ten świat jeszcze mnie dzisiaj czymś zaskoczy?
-Jakie? - po paru minutach, bo dziewczyna wahała się, czy odpowiedzieć.
Zabrałam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z ust.
-Jak masz na imię? - powiedziałam, uważnie przyglądając się jej.
Szatynka uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy, przeszywało mnie to, czułam jakby ona widziała moje myśli, schowek, jej Instagram, wszystko.
-Martina, - powiedziała z zawahaniem - ale znajomi mówią na mnie Diana, od drugiego imienia.

Resztę oprowadzania nie poruszyłyśmy jakiejś sensowniejszej rozmowy, opowiedziałam trochę o szkole, jej historii i różnych kółkach zainteresowania.

-Nie macie tutaj gazetki? - zapytała.
-Kiedyś była, - mówię po chwili, nie lubię tego tematu - ale mało tematów, często dużo osób się zgłaszało, a potem odpuszczało. Gdy zaczynałam tutaj chodzić, jeszcze była. Potem zanikała, coraz rzadziej pojawiały się nowe egzemplarze, a sala, gdzie się owa gazetka znajdowała, zaczęła zamieniać się w drugi składzik, pełno pajęczyn i kurzy odstraszało nowych członków, więc po parunastu latach postanowiono ją zamknąć.
-Szkoda. - dziewczyna przejechała palcem po książce, którą trzymała w dłoni - Chętnie, bym zaczęła tam się udzielać.
W jej niebieskich oczach pojawił się błysk, taki jak ja kiedy zobaczyłam po raz pierwszy salę od wydawnictwa szkolnego. Zakochałam się w tym miejscu i z trudem wraca się do tych wspomnień gdy nie byłam jeszcze tak zniszczona, przez tę szkołę.
-Co myślisz, żeby ją odnowić? - zapytała po chwili Diana. - Mój brat chętnie by pomógł - spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem.
-No nie wiem - odparłam po paru sekundach - tu potrzeba mnóstwo pracy i czasu, a czy się opłaci?
-Jestem pewna, że uczniowie się ucieszą, kiedy zobaczą, że szkoła zaczyna znów żyć. - Mówi to z takim uśmiechem i z taką determinacją, że mam ochotę rzucić wszystko i iść jej pomóc.
-No dobra, jestem za - wypaliłam bez zastanowienia.

Uśmiech Martiny zrobił się jeszcze większy, a błysk w ok jeszcze jaśniejszy. Dziewczyna podbiegła do mnie i przytuliła mnie. Na początku nie wiedziałam, jak mam zareagować, ale po chwili odwzajemniłam uścisk.
-Przepraszam - powiedziała dziewczyna zagarniając kosmyk włosów za ucho - za bardzo się wczułam.
Nasze spojrzenia się spotkały i po chwili wybuchłyśmy śmiechem. Czy to sen? Czy to szara rzeczywistość, która teraz nabiera kolorów? Pierwszy raz od kilku lat tak naprawdę się śmieję, bez udawania, bez poczucia, że ktoś odkryje, że mam maskę.
Nagle zabrzmiał dzwonek, który informuje, że zaczęła się przerwa obiadowa.
-Idziesz? - zapytała Diana, z lekkim zawahaniem potaknęłam głową i razem poszłyśmy na stołówkę.











____________________
Hej hej! Wracam z pisaniem po pięciu nieszczęsnych miesiącach. Cała "książka" ma być powiązana ze starą wersją, która jest już wycofana z czytania. Jednak postaram się wymyślić coś nowego, coś "świeższego".

Ktoś bliskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz