**Hannah's POV**
Obudziłam się jak zawsze – w mojej małej norce, w moim azylu. Ze smutnym uśmiechem zeszłam do kuchni, by przygotować sobie tosty z serem. To mój ulubiony rytuał. Przy okazji sięgnęłam po tabletki, bez których już nie potrafię normalnie funkcjonować.Z talerzem w ręku przeniosłam się do salonu. Wzięłam kęs, zamknęłam oczy i na chwilę dałam się ponieść wspomnieniom. Od zawsze kochałam to banalne danie. Rodzice robili mi je na śniadanie – wtedy, gdy wszystko wydawało się idealne. Słodkie dzieciństwo. Cukierkowy świat.Gdy skończyłam jeść i połknęłam tabletki, posprzątałam po sobie i wróciłam do sypialni. Ubrałam się w czarne dresy i biały top. Włosy związałam w luźny kucyk, po czym poszłam do łazienki. Szybka pielęgnacja, a potem makijaż – korektor, puder, tusz do rzęs i eyeliner. Przymrużyłam oczy, malując rzęsy, i spojrzałam na swoje odbicie.Czarne włosy, blada cera, pełne, bezkrwiste usta i ciemne oczy, w których nie było nawet śladu radości. Tak wyglądałam. Hannah Wilson. Porzucona nastolatka. Sierota z krwi i kości.Westchnęłam, wyszłam z łazienki i założyłam forsy.– Ares! – krzyknęłam, zbiegając ze schodów. – Gdzie jesteś, psie!?Po chwili mój wzrok padł na brązowego dobermana leżącego na kanapie.– Chodź, dostaniesz śniadanie! – zawołałam, nasypując mu karmę do miski. – Pilnuj domu... albo rób, co chcesz, byle nic nie zniszcz. Nie mam ochoty kupować kolejnej kanapy.Chwyciłam spakowany wcześniej plecak i czarną bluzę, w drugą rękę wzięłam kask motocyklowy. Zamknęłam za sobą drzwi.Narzuciłam kaptur i szybkim krokiem ruszyłam w stronę motocykla, którym pojechałam do szkoły.Przemierzając ulice Englewood, poczułam znajome ukłucie nostalgii. Wielu ludzi bało się tej dzielnicy Chicago, ale ja... ja byłam jej częścią. Przesiąknięta mrokiem tego miejsca.Dzisiaj mijało dokładnie dwanaście lat od chwili, gdy rodzice mnie porzucili. Zostawili sześciolatkę, bezbronną i zagubioną, samą w Englewood. Po prostu odjechali. Zniknęli. Jakbym była nic nie wartym przedmiotem, zużytą zabawką.***Zatrzymałam się przed bramą szkoły i zerknęłam na telefon. 7:45. W sam raz, by odłożyć książki do szafki. Otworzyłam ją, wyjmując zalegające książki, gdy nagle drzwiczki zatrzasnęły się tuż przed moim nosem.– Witam moją ulubioną, ukochaną przyjaciółkę! – wrzasnął mi do ucha Nathan, mój najlepszy przyjaciel. – Humor dopisuje? Czy jak zwykle jesteś zrzędliwa?– Nat, ty debilu, wystraszyłeś mnie – warknęłam. – Wiesz, że nie znoszę, gdy ktoś podchodzi do mnie od tyłu!– Czyli zrzędliwa – burknął pod nosem, ale doskonale wiedziałam, że miałam to usłyszeć. – Mam genialny pomysł na małą bitwę słowną z panią Brown!Pani Brown – nasza nauczycielka filozofii. Starsza kobieta, która od dawna powinna przejść na emeryturę. Coraz częściej gubiła wątki i uwielbiała się sprzeczać z Nathanem. On zresztą też uwielbiał te sprzeczki, choć żadne się do tego nie przyznawało.– Znowu odpłynęłaś! – wrzasnął, machając mi ręką przed oczami. – Właśnie mówiłem, że zostaliśmy zaproszeni na imprezę urodzinową do Costy.Co? Kurwa, nie! Ja nigdzie nie idę, a już na pewno nie na imprezę Luke'a Costy, najlepszego kumpla Nathaniela Carusa – tego, z którym mam się zmierzyć na ringu.– W sumie to *ja* zostałem zaproszony, ale ty zawsze jesteś w pakiecie, więc musisz iść. Błagam, kobieto! Wiesz, że rzadko cię o coś proszę... dobra, codziennie, ale błagam, pójdź!Westchnęłam ciężko.– Pójdę, ale tylko na chwilę. I tylko dlatego, że ty mnie prosisz.– O Boże, dziękuję! – Nathan zaczął wrzeszczeć na cały korytarz – Moja najukochańsza kobieto! – śmiał się radośnie. – Teraz tylko musimy ci wybrać sukienkę, fryzurę, makijaż... i koniecznie nową bieliznę! Widziałem cudowną czarną koronkową w Victoria's Secret!Na szczęście dalszą rozmowę przerwał dzwonek.– Williams, Davis! Znowu spóźnieni! – wrzasnęła pani Brown, gdy weszliśmy na lekcję. – Macie zamiar pisać egzaminy z filozofii, ale na czas przyjść nie umiecie! Davis, skoro cię to tak bawi, zapraszam do odpowiedzi!Nathan niechętnie podszedł do biurka, a ja szybko usiadłam obok Sophie Miller, mojej koleżanki.– Czy wy zawsze musicie się spóźniać? – syknęła.– Zagadaliśmy się – wyjaśniłam z lekkim uśmiechem. – A o maturę się nie martw, jeszcze mamy czas.Potem przestałam zwracać uwagę na lekcję. Myśli wciąż błądziły wokół dzisiejszego treningu.***Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam na korytarz. Usiadłam na parapecie przy oknie, obserwując szkolny tłum.Northside College Prep – moje liceum – miało swoją typową hierarchię. Popularni: sportowcy, cheerleaderki. Outsiderzy. Kujoni. Ja byłam gdzieś pośrodku. Miałam jednego przyjaciela i jedną dobrą koleżankę. Więcej mi nie trzeba.***Resztę dnia spędziłam na rozmowach z Nathanem i Sophie, szkicując bezmyślnie w zeszycie.Po lekcjach pożegnałam się z nimi i wróciłam do szafki, by zabrać wszystkie książki. Potem skierowałam się do motocykla.***W domu zrobiłam sobie szybki obiad – makaron ze szpinakiem z wczoraj – i spakowałam torbę treningową. Wsiadłam na motor i po trzydziestu minutach dotarłam na miejsce.Stara hala, odnowiona w środku, była naszą bazą treningową. Przywitałam się z trenerem, Emiliano Dallą, i poszłam się przebrać.Po rozgrzewce podeszłam do worka treningowego i zaczęłam go okładać. Wtem usłyszałam kroki.Odwróciłam się.Stał tam chłopak o brązowych włosach i szarych oczach. Silna sylwetka, wyraźne rysy twarzy. Na pierwszy rzut oka – zawodnik.– Nathaniel Caruso – przedstawił się z nonszalancją.Zamurowało mnie.---
To był poprawiony pierwszy rozdział. 🖤
Od teraz zaczynam stopniowo poprawiać całą historię — zmieniam styl, poprawiam błędy i delikatnie rozbudowuję sceny, żeby opowieść była jeszcze lepsza. ✨
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie gwiazdkę albo komentarz — każda Wasza opinia daje mi ogromną motywację do dalszego pisania! 🙏
Dziękuję, że jesteście! 💬📚

CZYTASZ
Over Hell
Fiksi Remaja~Trafiłam do nieba - w samym środku piekła ~ Start: 2021 #OverHell ---------