𝓛𝓲𝓼𝓽 𝓭𝓻𝓾𝓰𝓲.

77 7 1
                                    

                        22 lipca 1874, Włochy
Drogi Willu,
  Często zastanawiam się nad istnieniem Boga. Myślę, że on naprawdę egzystuje, ale nie przyjmuje formy. Ja widzę go w kwiatach, lecz dla kogoś innego może to być starzec siedzący na niebieskim sklepieniu, wśród świecących gwiazd. Według mnie jest to też pewien rodzaj energii, żyjący w nas. To my nadajemy Bogu istnienie, a on nadaje istnienie ludziom.
  Lubiłem patrzeć w twoje oczy. Były one błękitne jak niebo, więc gdy tylko patrzyłem w Arkadię, myślałem o Tobie. Dużo osób mówi, że oczy są zwierciadłem duszy. Jeżeli to prawda, to Twoja dusza jest nieskazitelnie piękna. Mam Twoje rysunki. Leżą w moim sekretarzyku, bezpieczne przed wszelkimi złem tego świata. Narysowałeś kiedyś mój portret, pamiętasz? Siedziałem wtedy, zniecierpliwiony i co chwilę pytałem, kiedy kończymy. Ty natomiast jedynie uśmiechałeś się i nuciłeś jakąś melodię. Gdy skończyłeś, dumny założyłeś sobie ołówek za ucho i schowałeś rysunek do jakiejś koperty. Zaintrygowany zapytałem Cię,czy mógłbym zobaczyć Twoje dzieło. Zrobiłeś się czerwony i szybko pokręciłeś głową. Ostatnio znalazłem tą kopertę, leżała w ogrodzie pośród róż. Przedstawiłeś mnie z wiankiem we włosach, uśmiechającego się. Odbiegało to od prawdy i to właśnie w Tobie kochałem. Zawsze potrafiłeś znaleźć dobrą rzecz we wszystkich osobach tego świata. Przypomina mi się nasz pierwszy pocałunek. Była to ponura jesień, siedzieliśmy przemoknięci w mojej rezydencji. Podczas spaceru po plaży zaskoczyła nas burza. Ty tylko wyciągnąłeś ręce ku niebu i zacząłeś obracać się, delektując się tą chwilą. Patrzyłem na Ciebie i czułem coś dziwnego. Gdy odpoczywaliśmy na kanapie przy kominku, śmiałeś się. Wyglądałeś jak słońce. Spojrzałem na Twoje usta. Były one rozciągnięte w uśmiechu. Wyobraziłem sobie, że ich dotykam. Zapytałeś mnie o co chodzi, czemu tak na Ciebie patrzę. Sam nie znałem odpowiedzi, więc zostałem cicho. Również przestałeś się uśmiechać i nagle atmosfera zaczęła robić się gęsta. Spojrzałeś na mnie kątem oka, a ja czułem, że się rozpływam. Siedzieliśmy w ciszy. Nie pamiętam jak do tego doszło, czuję, że ktoś, może zły anioł, wyrwał tą cząstkę mojej pamięci. Pamiętam tylko, że powiedziałeś, że mam strasznie zimne ręce, gdy złapałem Cię za nadgarstek. Pamiętam, że byliśmy tak blisko, że mogłem policzyć Twoje piegi. Pamiętam też, jak odskoczyliśmy od siebie, gdy do domu wszedł Hades. Unikałem Cię od tamtego momentu. Było to dla mnie niezrozumiałe.
  Jakim cudem ja, mężczyzna, mogłem pocałować innego mężczyznę?
  Jakim cudem chciałem się z Tobą zestarzeć i żyć w związku, skoro byłem mężczyzną?
  Jakim cudem się w Tobie zakochałem?
  Mój ojciec nakrzyczał na mnie. Opluł mnie, jakbym przez tę jedną sytuację przestał być jego synem. Nigdy nie zapomnę rozczarowania w jego oczach. Nienawidziłem siebie, wiesz? Myślałem, że jestem chory psychicznie. Od zawsze Hades di Angelo uczył mnie, bym wyszedł za piękną kobietę i założył rodzinę. A ja od zawsze myślałem, że to zrobię. Kiedy pojawiłeś się Ty, z tym swoim uśmiechem i niepoprawnym optymizmem... Rozpadłem się na kawałki. Zawsze, gdy spotykaliśmy się udawałem, jakby nic się między nami nie stało. Zbudowałem wokół siebie mur, przez który nie mogłeś się przedrzeć. Ale kiedy murów jest za dużo, tworzy się labirynt. A ja się w nim zagubiłem. We własnym labiryncie wspomnień, który odgradzał mnie od uczuć i blokował drogę ku szczęściu. Z perspektywy czasu widzę, jak głupi byłem. Nie chciałem bólu, jednak cały czas go sobie zadawałem. Nie wiedziałem, co ze mną nie tak. Patrzyłem na piękne pary, składające się z mężczyzny i kobiety i zastanawiałem się, czemu ja nie mogę taki być. Była zima, rok od tego wydarzenia. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Pewnego dnia, gdy uczyłeś mnie malować kwiaty, niespodziewanie zadałeś pytanie, którego tak się obawiałem. Nagle stałem się cały spięty. Zbyłem Cię. Tak bardzo teraz tego żałuję, Will. Mogłem pozwolić, by moje usta wypowiedziały słowa tworzone przez moją duszę i umysł, jednak przed oczami mignął mi wzrok ojca. Bałem się być sobą.
  Pójdę porysować. Ostatnio zainteresowałem się malarstwem. To niesamowite, jak z kompletnie białego płótna można stworzyć obraz, który może ukoić duszę i myśli.
                                          Zawsze oddany,
                                              Nico

❛❛ᴛʀᴢʏ ʟɪsᴛʏ | sᴏʟᴀɴɢᴇʟᴏ ᴀᴜ❜❜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz