#9 Czy wyrzucenie brata przez okno to nadal zabójstwo?

114 8 28
                                    


 Peter.

To słowo rozbrzmiewało mi w głowie z głośnością koncertu AC/DC. Nie wiedziałam skąd to wiem. Po prostu to czułam. Czułam że ten człowiek wykłócający się z kosmitką o to czym jest sarna, to mój mały, zaginiony 26 lat temu, braciszek. I nie wiedziałam czy powinnam się rozpłakać, przytulić go, czy raczej rzucić Goose'owi na pożarcie. Albo wszystkie z powyższych.

Kiedy mój brat i jego (prawdopodobnie) dziewczyna byli już na etapie dyskusji czy sarna to drzewo, zauważyłam jego kurtkę. Czerwoną kurtkę. Taką samą jak moja. 

Dobra, Peter. Teraz to cię chyba wrobię w kradzież śliwek Barnes'a.

- Dobra, wiecie, mało mnie obchodzi czym jest ta wasza smarna, muszę wracać do naprawy statku, który wy idioci, raczyliście rozbić - mówiąc to szop odszedł w stronę wraku.

- Jak zamierzasz to zrobić? - zapytałam - Temu czemuś nawet taśma klejąca nie pomoże

- Co to taśma klejąca?

- Zaraz, to wy tam w kosmosie nie macie taśmy? To jak wy naprawiacie... cokolwiek?

Tę jakże inteligentną dyskusje przerwało nam jeszcze bardziej inteligentne "Eeeeeee" w wykonaniu mojego bliźniaka. Chyba wreszcie do niego dotarło kim jestem. Biedaczek chyba się zawiesił. To mu się zdarza. Wystarczy go wtedy wrzucić do najbliższej fontanny.

- Cześć braciszku - przybrałam najsłodszą minkę w moim repertuarze i pomachałam mu łapką - Jak było w kosmosie? Nauczyli cię chociaż jak się poprawnie otwiera drzwi?

Taaak, najpiękniejsza historia mojego dzieciństwa. Peter przez 20 minut ciągnący za drzwi z napisem "Pchać".

- A wiesz że tak? - no patrzcie, jaki z siebie dumny - A ty jak zwykle musiałaś ubrać się jak ja. Nie masz innych rzeczy do noszenia?

- Ja?! Jak ty?! To ty się ubrałeś jak ja, tłumoku. 

- Nie, bo ty!

- A właśnie że ty!

- Wybaczcie mi że przerywam tę, jakże cudowną konwersację - oczywiście to Wdowie pierwszej puściły nerwy - Ale zechcielibyście nam wytłumaczyć CO DO CHOLERY SIĘ TU DZIEJE?!

- Och, nic. Tylko mój kochany braciszek, którego nie widziałam od 26 lat, którego większość osób uważa za martwego, którego znalezienie było jedynym powodem dla którego wstąpiłam do TARCZY, po prostu rozbija się na jakimś polu w Nevadzie! Ale nie, nic specjalnego się nie dzieje.

- Super, to... robimy coś? Bo jak nie, to ja zamawiam pizzę. Głodny jestem - wtrącił Bucky

- Ty w ogóle wiesz jak się zamawia pizzę, skamielino?

- Wiem - odparł, dumnie wypinając pierś - Nat mnie nauczyła 

W tym momencie powinnam zaznaczyć, że po tym stwierdzeniu Tasha przywaliła dłonią w twarz tak mocno, że prawie złamała sobie nos. Po czym odeszła w stronę Jeepa mamrocząc coś o pocięciu się mydłem w płynie.

- Ta... - wymamrotał Peter - To ja może przedstawię ci resztę załogi. To jest Mantis...

- Ta z antenami. Jasne.

- Drax the Destroyer...

- Rozwalił już coś poza swoim i twoim mózgiem?

- Rocket...

- Czy ja chcę wiedzieć skąd wytrzasnąłeś gadającego szopa?

- Groot...

- Serio? Bo po jego wypowiedziach się nie domyśliłam

- I Gamora

- Twoja dziewczyna?

- Co? Nie! - Oboje natychmiast odskoczyli od siebie czerwoni po uszy - To absurdalne.

Ta jasne. Okłamuj się dalej, Peter. Poczekaj tylko aż przedstawię was Bartonowi.

- Z resztą... ty też sobie kogoś znalazłaś, prawda? - na te słowa zarumieniłam się, myśląc o ~ocenzurowane, bo autorka jest zły człowiekiem~  - A tak przy okazji... nie masz jakiegoś wolnego hangaru gdzie moglibyśmy naprawić statek?

- Żartujesz sobie? - prawie krzyknęłam, patrząc na mojego brata jak na ostatniego idiotę - Mam ich z cztery. Pirat będzie wkurzony, ale co tam. Bez ryzyka nie ma zabawy. Barnes, mógłbyś... - odwróciłam się, by zwalić na niego obowiązek złożenia raportu Fury'emu, ale okazało się że Bucky zniknął. Po chwili zrozumiałam, że ten idiota poszedł po pizzę.

- No co za...  - zanim zdążyłam wyrazić opinię na temat poziomu IQ chłopaka Nat, z krateru pozostałego z lasu dobiegł nas... ryk?

Po chwili z dziury wypełzło... coś. Wyglądem przypominało ślimaka który zwiał z Czarnobyla. W rozmiarze XXL. Zakładam że to było to stworzenie które Peter i Gamora chcieli zabić. 

- Cudownie. Ten dzień staje się coraz lepszy i lepszy - wydusiłam

- Nie wiem w jaki sposób pojawienie się tego stworzenia miało uczynić nasz dzień lepszym - odezwał się Drax

Kiedy już miałam się rzucić na idiotę z nożem, od strony samochodu podeszła ruda z butelką mydła w płynie w rękach.

- Co do jasnej trolla mordy?

- Nie pytaj. Nie chcesz wiedzieć. Ja zresztą też nie. Zawołaj pana Zimowego Dinozaura. Będzie miał do czego postrzelać.

- Cóż... przynajmniej będzie to fajny sposób na śmierć.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie bijcie!

Wiem że ten rozdział jest okropny, ale chciałam wstawić cokolwiek.

Kto z was oglądał już Czarną Wdowę?

Ten film jest cudowny. Dużo rzeczy wybucha.

Ale co ja się będę nad tym rozwodzić. Powiem tylko że scena po napisach mnie rozwaliła.

A więc do następnego rozdziału. Mam nadzieję że pojawi się przed No Way Home.

I nie dajcie się pożreć.



Znaleźć co zgubione | Agentka QuillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz