Menel Togami- rozdział 1✨

15 0 3
                                    

W normalny letni dzień Małyszowicze postanowili pojechać autobusem do galerii handlowej aby kupić figet toys do tradeingu. Więc około 9-tej wszyscy zebrali się na przystanku czekając na autobus. Kiedy autobus przyjechał Małyszowicze wsiedli do niego i ruszyli ku siedzeniom z tyłu. Autobus sam w sobie był strasznie poniszczony a w środku unosił się biały dym, ale to najwyraźniej nie przeszkadzało im tak bardzo, żeby zrezygnować z wycieczki. 

*Kilka godzin później*
Tymon: Gdzie my jesteśmy?
Wszyscy rozejrzeli się po okolicy. Byli na jakimś dosłownym zadupiu, końcu świata czy jak tam to nazwać. Pogoda znacznie się zmieniła, jakby zapowiadało się na deszcz. W około znajdowały się niewielkie niskie budynki, czy pojedyńcze domy, a najbliżej nich znajdowała się duża rzeka, w której zaczęło ubywać wody. Był też most, inaczej przejście przez rzekę byłoby tylko możliwe gdyby się ją przepłynęło, co na pewno odpada, bo nie wszyscy tam zgromadzeni umieli pływać.

Zuza: Właśnie sama się zastanawiam. Paulina jaki ty wybrałaś autobus.
Paulina: No normalny 304 pisało i nie myślałam, że nas wyślą na jakieś zadupie.
Filip: To co mamy robić?
Oliwia: Może najpierw się uspokójcie i chodźmy się rozejrzeć po tym miejscu.

Jak powiedziała tak zrobili, najpierw ruszyli do rzeki i mostu obok niej gdzie było przejście do kolejnej części tego wielkiego zadupia. 

Paulina: O cholera menel!
Tymon: Gdzie?
Filip: Menel? To na pewno kamuś i chce nas zwabić do piwnicy poprzez małe kotki i cukierki.
?: Jak mnie nazwaliście? Superlicearnego, ostatecznego, wspaniałego dziedzica rodu Togamich. Nie jestem żulem za jakiego mnie uważacie, kidy. Idźcie lepiej szukać dalej swoich lodów ekipy. 
Oliwia: Po pierwsze jesteśmy tylko o czekaj chwilę, ROK od ciebie młodsi i nie szukamy lodów ekajpy, a po drugie Togami?! Co ty tu robisz?
Filip: Przepraszam, że przerywam, ale jeszcze przed chwilą mieliśmy 13 lat, coś się zmieniło?
Paulina: Nie znasz się Filip, na zadupiach lata się liczy inaczej, w dowodzie tak masz nawet.
Zuzanna: A tak w ogóle, żulu wiesz może jak się tutaj znaleźliśmy.
Byakuya menel: NIE JESTEM ŻULEM, ale mogę wiedzieć kto was tu porwał.
Paulina: NO POWIEDZ ŻESZ
Byakuya menel:  A taki psychopata Nagito Komoda, czy jak mu tam zrobił sobie prawo jazdy na autobus i rozwozi w nim jakieś substancje z zproszkowaną nadzieją i ponoć wywozi tu ludzi.
Oliwia: CIekawe, to my idziemy już chyba dalej.

I odeszli przez most, poszli dalej i swoim oczom ujrzeli zniszczony garaż z kocami i jedzeniem w środku, do którego od razu pobiegli. Obok było więcej domów i sklepów i jakiś biedny bar. W garażu było dużo miejsca, gdzie wszyscy postanowili zostać na noc. Stał też tam motor, co nie zbyt przeszkadzało im w życiu. 

Tymon: Czy to dobry pomysł, żeby tu zostać?
Zuzanna: Na razie chyba tak.
Filip: Chcecie iść teraz spać? Ja i tak idę.
Oliwia: No ok, już potem się zastanowimy nad resztą.

I tak zasnęli, aż do momentu w którym obudził ich pewien głos.
?: Co to za żule tu śpią?
Oliwia: Cholera jasna chcemy spać potem ci spłacę raty w agata meble.
?: CO DO CHOLERY?
Zuzanna: Ale my z Polski jesteśmy, tam skąd był Papież Eren.
?: A to jak z Polski to śpijcie sobie, Papież Eren to mój idol.

*Godzina 16.30*
Nagle Filip wstał i poszedł do budynku obok. Otwierając drzwi, które były otwarte ujrzał Ishimaru z Chihiro jedzących masło. 
Filip: Watafak się tu dzieje
Ishimaru: *zaczyna panikować bo mu jakiś przypadkowy człowiek wszedł do domu*
Chihiro: Uspokój się Taka
Filip: Czemu jecie swojego przyjaciela?
Ishimaru: Ale my tylko jemy masło z chlebem, a Mondo tu nie ma.
Filip: To wy żyjecie?
Chihiro: A czemu nie?
Filip: Nie ważne. A tak w ogóle to my jesteśmy z Polski, kraju Papieża Erena.
Chihiro: To ściągaj buty i wchodź do środka dobry człowieku.

Zjebane przygody małysza w DanganronpieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz