List niczym z bajki

19 1 3
                                    

- Spróbuj jeszcze raz! - głośny pisk dobiegł do moich uszu, dając mi rozkaz abym zrobiła to jeszcze raz. Ponownie uderzyłam palcami na klawisze fortepianu wydając jeszcze lepsze brzmienie. Z uśmiechem odwróciłam głowę i spojrzałam na swoją siostrę. - Mówiłam, że tobie uda się skończyć ten utwór. 

- Ell, czy ty czasami nie przesadzasz aż nadto? To tylko jakiś głupi utwór? - zaśmiałam się gdy blondynka podskakiwała w miejscu. 

- Jasneee, a księżyc świeci za dnia. - prychnęła rozbawiona. 

Stellę Willson znał każdy, gdyż słynęła z cudownych pieśni. Jej gra potrafiła rozkruszyć nawet chodzący kamień. Z nią rzeczy niemożliwe nie istniały. Było jej wszędzie pełno, a gdy tylko wymyśliła jakąś nutę pod prysznicem, a musiała doprowadzić ją do końca. Lecz nie tylko jej gra przyciągała, tutaj też chodziło o urodę. Śliczna blondynka o piwnych oczach, długich nogach, wymarzonej figurze i darach od matki natury. Bo kto nie chciałby takiej dziewczyny z dużym biustem? 

Odeszłam od fortepianu i rozłożyłam się na fotelu. Czasami zazdrościłam swojej siostrze, która wkupiła się w wyższe kasty i mogła pozwolić sobie na naprawdę drogie rzeczy, na które przeciętnie nasza kasta nie pozwalała. Bycie szóstką było męczące, ale gdy ma się siostrę dwójkę to potrafiło dobić. Spojrzałam jak Ell bierze do ręki list ze stolika i surowym spojrzeniem karciła mnie. Za pewne zastanawiała się dlaczego nie otworzyłam go skoro był bardzo pilny i ważny. Jednak jeśli sprawiał, że moje życie miało inaczej wyglądać, to jak mogłabym go otworzyć. 

- Alexandro Daisy, dlaczego list, który miałaś otworzyć już 3 dni temu dalej tutaj leży zaklejony? - jej głos był wyniosły i sprawił, że po moim kręgosłupie przebiegły dreszcze. Zawsze tak miałam gdy używała takiego tonu głosu. A tym bardziej gdy padało moje pełne imię. - Eliminacje to coś wspaniałego, a ty siedzisz jak kot i nawet nie pozwolisz sobie na zmianę w życiu. Nie uważasz, iż to nieodpowiedzialne zachowanie? 

- To nie oznacza, że mogę w najlepsze skakać w miejscu jak ty. Czyżbyś sama nie dostała listu? - już w mniej rozbawiona rzuciłam jej spojrzenie pełne urażenia. 

- I co z tego? Mam narzeczonego, z którym życie planuję. 

- I? 

- I to, że nie mam najmniejszego planu zostawiać go dla jakiegoś księcia. Nie po to przyjęłam jego starania, aby teraz zostawiać go dla innego! Poza tym, kocham go! - zarzuciła włosami do tyłu, rozpieczętując list. Ostrożnie położyła kopertę na stoliku i rozłożyła kartkę. Chwilę później zaczęła czytać na cały dom. - Drodzy mieszkańcy Laster. Jak zapewne wiecie, nasz ukochany następca tronu równo rok temu ukończył wiek kwalifikujący go jako osobę dorosłą. Dziś, rok później, postanowił on pójść o krok w przyszłość, tym samym pragnie on wybrać jedną z cór królestwa jako przyszłą żonę oraz królową naszego ukochanego kraju. Jeśli w państwa domu znajduje się panna kwalifikująca się do przystąpienia, prosimy o uzupełnienie formularza i zaniesienie go urzędu zamieszkałej prowincji. Każda zakwalifikowana kandydatka zostanie przydzielona do wyższej kasty, jak i również dostanie należyte wynagrodzenia za udział w Eliminacjach. Wszystkie formalności prosimy przynieść w przeciągu tygodnia do dwóch. 

- A czy jak podpiszę się jako ty, to ciebie wezmą? - przerwałam jej, bo domyślam się co mogli tam dalej napisać. W odpowiedzi dostałam mocno w tył głowy. 

Warto było spróbować. 

- Jak ci zaraz przywalę, to zobaczymy czy będzie ci tak do śmiechu. - warknęła, wymachując mi przed oczami formularzem. Zapowiada się za iście interesujący wieczór. - Siadaj przy stole i wypełniaj. Jeszcze nikogo nie zabiło spróbowanie. 

- Skończyłam się bawić w takie gierki, gdy miałam siedem lat. 

Siłą zostałam zaciągnięta i zmuszona do wypełnienia tego okropieństwa. Nie to, że prosiłam się o jakiś list niczym z bajki, jednak kandydowanie na tak wysokie stanowisko to coś za wysokiego dla mnie, marnej szóstki. Wyśmialiby mnie. 

Pod czułym okiem Stelli wypełniłam wszystko, jedynie marudząc pod nosem po co mi to do życia. Nikt mnie nie wybierze. Nie gardziłam swoją urodą, ale też grzeszyłam nią. Odgarniając strasznie długie włosy do tyłu ruszyłam aby zająć się obiadem. To może zabrzmieć śmiesznie, ale dorabiałam sobie u własnej siostry. Nigdy nie miała czasu aby sobie coś ugotować, a jako iż mnie wyrzucono z domu to przyjęłam tą posadę. To chyba jedyna osoba, która przejęła się moim losem. Jako, że ostatnimi czasy postanowiła przejść na dietę to musiałam kombinować. Ostatecznie postawiłam na pieczone ziemniaki, rybę na parze oraz pysznej sałatce z sałaty. Po co komu te diety to ja nie wiem. W końcu z jej sylwetką mogłaby od razu złapać księcia w swoje sidła. 

Resztę dnia spędziłam na przygotowaniu Ell na występ. Dziś miała wystąpić dla rodziny królewskiej oraz jakiś zagranicznych gości, którzy obecnie przebywali w stolicy. Oczywiście nie obyło się bez awantury, że nie zostawi mnie samej tutaj bez opieki. W ten o to sposób siedziałam w kącie sali i obserwowałam wszystkich gości. Wszyscy byli ubrani w przepiękne suknie, na które mało kto mógłby sobie pozwolić. Największy respekt budziły rodziny królewskie, które były głównymi gośćmi. 

Zmęczona westchnęłam. 

Nienawidzę tłumów. 

 - Nie nudzi się tutaj pani? - usłyszawszy jakiś głos za sobą, delikatnie podniosłam głowę spoglądając na mojego nowego towarzysza. Albo raczej towarzyszkę. 

- Nie przepadam za tłumami. - mruknęłam.

- Też ich nie lubię. Rodzice zabierają mnie na te bankiety aby pokazać innym naszą siłę. - odparła siadając obok mnie. Dzięki światłu, które wpadało do kąta mogłam ją dokładniej zobaczyć. Była ubrana w pudrową sukienkę do kolan, włosy zaś były lekko pofalowane. Była śliczna. - Ciebie też rodzice zaciągnęli tutaj? 

- Siostra. - odparłam kręcąc głową. - Chociaż też siłą. 

- Więc dlaczego tutaj siedzisz zamiast być z nią? 

- Widzisz tą blondynkę grającą na fortepianie? - wskazałam palcem na swoją siostrę, która właśnie grała utwór stworzony dopiero jakiś tydzień temu. Dziewczynka pokiwała głową i ponownie spojrzała na mnie oczekując dalszego rozwinięcia mojej myśli. - To jest właśnie moja siostra. 

- Jesteś siostrą tej słynnej pianistki?! - pisnęła, na co ja jej zawtórowałam. - Tym bardziej powinnaś być przy niej. 

- Nie powinno mnie tu w ogóle być. Mamy inny status kastowy.

- Status kastowy? 

Delikatnie skinęłam głową wracając wzrokiem na swoją siostrę. Uwielbiałam słuchać każdy utwór jaki powstał z jej wyobraźni. 

How to be a LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz