Mój pierwszy miesiąc w pałacu obył się bez specjalnych wydarzeń.
Budziłam się rankami sama, potem przychodziły moje pokojówki, które szykowały mnie, po czym razem z Laylą kierowałam się na śniadanie. Nasza przyjaźń była coraz mocniejsza, co cieszyło mnie niezmiernie. Przez ten czas książę odesłał pięć dziewczyn. Były to dwie piątki i trzy szóstki. I przez ten cały czas udawał, że nie istniałam. Gdy ja spędzałam czas na uczeniu się czy w bibliotece, on chodził na randki z pozostałymi dziewczętami. Nie przeszkadzało mi to jednak. Jak wielkim jednak szokiem była pisemna zgoda na moje wyjścia do ogrodu. Byłam niemalże pewna, iż to była sprawka mojej przyjaciółki, której nie raz się żaliłam brakiem możliwości spacerowania na zewnątrz. Od tamtego czasu każdego wieczoru można było spotkać mnie właśnie w ogrodach.
- Zabrał mnie na szermierkę, rozumiesz? - Rozradowana Maya poruszyła się na kanapie, nie mogąc wytrzymać nadmiaru emocji.
- Mnie natomiast zabrał na przejażdżkę. - Dodała Naomi.
Oprócz Layli, to właśnie z tą dwójką trzymałam się blisko.
- A ty, Xandra, gdzie cię zabrał? - Zapytała Maya. Chyba nikt nie wiedział, że książę nie spotkał się ze mną ani razu. Nikt, oprócz mojej przyjaciółki. - Nigdy o tym nie mówisz.
- Ponieważ wtedy przypomina mi się, że w rzeczywistości jesteśmy rywalkami. Nie przeszkadza wam to? - Spytałam, odkładając ostatni tom z serii. - Uważam, że rozmawianie o księciu to strata czasu. Wyobraź sobie spędzanie w ten sposób całego dnia. Tyle rzeczy do zrobienia, a ty tylko mówisz i myślisz o nim. Bóg się Adelaide, Mayu, bo długo tu nie pobędziesz.
- Fakt, mam wrażenie, że z dnia na dzień staje się jeszcze gorsza.
- Nieprawdaż? - Dołączyła się szatynka. - Ileż można mówić o tym samym. Nic dziwnego, że tyle dziewczyn wyjechało.
- Robi to dla naszego dobra. - Burknęła Emma, która siedziała na przeciwnej kanapie. - Nie zrozumiesz tego, bo ci nie zależy.
- Bo uwierzę jeszcze, że spędzasz dnie w książkach. Przyznaj się, że latasz za księciem jak suka za psem. - Wytknęła jej.
- Odwołaj te słowa, jeśli chcesz żyć. - Warknęła wściekle Maria, przyjaciółka Emmy.
- Faktem jest, że gdy tylko zaczyna się temat księcia, to każda warczy jak wściekły pies na drugą. - Podsumowałam spokojnym głosem. Zdecydowanie sztukę panowania nad sobą opanowałam niemalże do perfekcji. - Jeśli zaczniecie się bić lub co najmniej szarpać, Adelaide nie da wam żyć i będziecie zmuszone zostać odesłane do domu. Czyż nie książę jest waszą motywacją do dalszej walki o niego?
- Co sugerujesz? - Złość zniknęła z twarzy Emmy. Okryła ją niepewność.
Layla szturchnęła mnie z łokcia, czekając na moją odpowiedź.
- Tylko tyle abyście cisze wojny toczyły poza zasięgiem ludzkiego wzroku i słuchu. Najlepiej róbcie to tak, aby nikt się nie dowiedział. A jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie ignorowanie jednej drugą.
- Myślisz tak, bo jesteś neutralna.
Emma wraz ze swoimi przyjaciółkami wyszła z komnaty dam, pozostawiając za sobą napiętą atmosferę. Oparłam głowę o ramię szatynki. Ta zaczęła od razu głaskać mnie po ramieniu. Dzisiaj nie miałyśmy lekcji. Książę wydał rozkaz Adelaide abyśmy były gotowe na randki z nim. Ostatnio był zapracowany, więc chciał nam to wynagrodzić. Pominąwszy mnie, oczywiście. Dlatego też grałam z dziewczynami w różne gry, chodziłam do biblioteki i odpoczywałam w pokoju. Schodząc na kolację, minęłam śpieszącą się pokojówkę, która na tacy niosła list. Nie zwróciłam jednak na to dużej uwagi. Dołączając do grupy moich przyjaciółek nie wiedziałam co spotka mnie zaraz po kolacji.
CZYTASZ
How to be a Lady
Short StoryKażdy z nas trafia na jakieś specyficzne decyzje, które potrafią zaważyć na naszej przyszłości. Alexandra Daisy Williams swoją przyszłość zawierzyła listowi, który zaważył na tym wszystkim co dla niej ważne. Cudowne rywalizacje o koronę i księcia...