Rozdział IV

287 10 3
                                    

Na początek chciałam przeprosić, że nic nie wstawiałam tak długo. Nie mam nic na swoją obronę. Postaram się skończyć te książkę, ale nie obiecuję, że rozdziały będą regularnie się pojawiać. Dobra już nie przedłużam i zapraszam do rozdziału.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Gzie ja jestem? To pytanie zadaje sobie od dłuższej chwili. Stoję w jakiejś jaskini. Reszta już dawno wybiegła szczęśliwa, a ja stoję jak kołek i nic nie rozumiem.

-Gdzie ja do cholery jestem?- szepcze pod nosem.

W końcu postanawiam wyjść z jaskini. Do moich oczu dostają się promienie słońca przez które praktycznie nic nie widzę. Gdy w końcu zaczynam coś widzieć nie dowierzam.

-O Boże co ja tutaj robię?- znów mówię do siebie.

Przedemną jest ogromna plaża. Próbuje zrozumieć jakim cudem tutaj jestem ale mam totalny mętlik w głowie. W oddali dostrzegam czwórkę rodzeństwa szczęśliwie bawiących się w wodzie. Miło, że o mnie pamiętali.

Gdy podeszłam do rodzeństwa już nie byli weseli. Nie śmiali się wręcz przeciwnie mieli miny jakby stało się coś poważnego. Ich wzrok utkwiony jest w ruinach jakiegoś zamku. Stoję koło nich od dobrych czterech minut a nikt mnie jeszcze nie zauważył bomba.

-Fajnie, że o mnie pamiętaliście- mówię zimnym głosem i gdy wszyscy się na mnie spojrzeli obdarzam ich chamskim uśmiechem- A czy teraz z łaski swojej jak już mnie zauważyliście to powiecie mi gdzie ja do jasnej anieli jestem.

Już dawno nie byłam tak zdenerwowana i zła naraz. Oni jedynie się na mnie patrzą jakby zobaczyli ducha i nikt nic nie mówi.

- Super. Czyli nie dość, że mnie zostawiliście to jeszcze będziecie milczeć- odwracam się i zamierzam już odchodzić, gdy...

Only You ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz