Rozdział 1.

546 21 4
                                    

Hermiona zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym zamrugała mocno przed łzami, które napłynęły jej do oczu. Bez zastanowienia pobiegła ciemnym korytarzem, przed siebie.

Nie wiedziała, dokąd zmierza i szczerze nie dbała o to w tym momencie.

Ron Weasley właśnie pocałował Lavender Brown tuż przed nią i przed całą szkołą.

Utrata punktów domu nie miała w tej chwili dla niej większego znaczenia.

Zwolniła, kiedy dotarła do znajomego podestu prowadzącego do Biblioteki. Oczywiście jej stopy zaniosły ją tutaj. Westchnęła i otarła oczy; dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że jej różdżka wciąż znajduję się w jej dłoni. Czuła się trochę źle, wysyłając zaklęcie za Ronem, ale czuła się jeszcze gorzej, gdy pomyślała o tym, z jaką łatwością owinął ramiona wokół Lavender, jakby jej tam w ogóle nie było. Chowając do tylnej kieszeni różdżkę, Hermiona ze skrzypieniem otworzyła duże drzwi i wślizgnęła się do środka.

Biblioteka była ciemna i cicha. Podeszła kawałek do przodu, zanim się zatrzymała. Tak naprawdę nie wiedziała, co tu robi, poza ucieczką przed obrazami Rona i Lavender razem. Niestety widok ich dzisiejszego pocałunku utkwił w jej umyśle na stałe.

Nawet setki książek w Bibliotece Hogwartu nie mogły tej nocy odwrócić jej uwagi.

Ale musiała spróbować zapomnieć. Co innego mogła zrobić? Jej palce przebiegły lekko po zakurzonych półkach, zanim jej uwagę przyciągnął ciemny kąt.

Sekcja Zakazana.

Jeśli istniało coś, co mogłoby dziś wieczorem odwrócić jej myśli od Rona, to znajdowało się to właśnie tam.

Hermiona rozejrzała się szybko dookoła, aby upewnić się, że jest sama, a następnie skierowała się do metalowej bramy, która blokowała najniebezpieczniejsze i najpotężniejsze księgi, jakie Hogwart miał do zaoferowania.

Normalnie uczniowie potrzebowali podpisanego listu od profesora, który miałby zostać przedstawiony pani Pince, ale Hermiona otrzymywała taki list tyle razy za dodatkowe lektury i dodatkowe zadania kredytowe, że bibliotekarka już dawno podała jej hasło do Sekcji Zakazanych.

– Lectio Nefastus – wyszeptała Hermiona i brama się otworzyła.

Zatrzasnęła ją za sobą i skierowała się w stronę ciemnych stosów książek, oprawionych w najdelikatniejsze okładki. W tej części Biblioteki półki znajdowały się bliżej siebie, co wiązało się z nie pomieszczeniem więcej niż jednej osoby na raz.

Zamiast ciepłego, pomarańczowego blasku świec i lampionów, bladoniebieskie światło spływało kaskadą z latających świec podobnych do tych w Wielkiej Sali, ale nie tak jasnych.

O tej późnej nocy, pomiędzy regałami było niesamowicie ciemno.

Wędrowała tak przez chwilę, zastanawiając się, co powinna przeczytać dzisiejszego wieczoru. Na ścianach wisiały książki o klątwach, truciznach i niebezpiecznych zaklęciach. Hermiona minęła je, bez większego zainteresowania. Czuła się wystarczająco winna, wysłania zaklęcia na Rona, że nie mogła nawet sobie wyobrazić, co zawierały w sobie niektóre z tych tomów.

Była tam interesująca książka oprawiona w ciemnozieloną skórę, po którą sięgnęła, kiedy go usłyszała.

- A co dokładnie Księżniczka Gryffindoru robi wędrując po Sekcji Zakazanej po godzinach?- Miał rozwlekły głos, który zawsze wydawał się po części protekcjonalny, a po części sarkastyczny. Hermiona zaczęła gardzić jego głosem, jego tonem, jego... wszystkim.

[T] [PL] Dramione - O Naturze Światła Dziennego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz