Rozdzial 1: Niedziela Niehandlowa

74 7 3
                                    

Powolnym krokiem niczym ślimak pędzący na autostradzie, Dazai udał się do domu. Po przekroczeniu progu ujrzał grzecznie siedzące, aczkolwiek głośne, dzieci jedzące śniadanie uszykowane przez Rudzielca jakim były naleśniki. Za każdym razem był tak samo zdziwiony, że Chuuya potrafi je w miarę ogarnąć. Nie to co on sam, którego za pomocą szczęścia słuchają jedynie Atsushi i Ryūnosuke. Od razu na myśl o tym jego energia zmalała praktycznie prawie do zera. A niestety wiedział co dzisiaj jest. Niedziela Niehandlowa. Nie byłoby nic w tym złego, ale w takowe niedziele istnieje niepisana tradycja. Aż miał ochotę walnąć się w czoło z otwartej dłoni myśląc, że nastał wczoraj cud i nie robili nic integracyjnego tylko trochę posprzątali a dzieciaki poszły się bawić do dzieciaka z sąsiedztwa Kenjiego.

— A ty gdzie? – Natychmiast obandażowany przystanął w miejscu, zmieniając błyskawicznie swoje plany z pójścia do sypialni na skierowanie się do ukochanego. — Śniadanie jest. Siadaj i jedz. Bierz przykład z dzieci jak pięknie wcinają. — Wskazał wzrokiem na zgraje, która o dziwo faktycznie jadła bez zbędnych problemów. Pytanie jednak pozostawało czy jedli tak, bo byli zwyczajnie głodni czy przestraszyli się donośnego krzyku jaki miał miejsce chwile wcześniej w stronę Dazaia. Zapewne jedno i drugie, ale bardziej Osamu skłania się przy opcji drugiej.

— Z twojej ręki zjem wszystko. — Próbował w ten sposób jakoś załagodzić swoją i tak złą pozycje i bez problemowo także usiadł na pozostawione dla niego miejsce przy stole.

— W takim razie kiedyś skorzystam i podam ci truciznę do jedzenia jeśli znowu weźmiesz mój samochód. Co ty miałeś w głowie? W niedziele, żeby do pracy jechać... od kiedy taki chętny jesteś? — Podszedł do niego z nagrzaną patelnią na której widniał gotowy naleśnik. Osamu podstawił swój talerz, by kucharz mógł nałożyć tam posiłek. — Ty nawet nie umiesz prowadzić i nie masz prawa jazdy... — mruknął już zażenowany, idąc z powrotem do gazówki w celu dalszego gotowania.

— Naprawdę pyszne naleśniki, Chuchu! – orzekł uradowany, totalnie zlewając wcześniejszy wylew. Nie chciał rozmawiać na ten temat i wolał już porozmawiać o czymś innym. Ciekawiły go też plany jakie ma przygotowane.

— Dazai, nawet nie próbuj... — nie dokończył, bo oberwał w twarz czymś lepkim. Wytarł to z twarzy za pomocą ręcznika, którego miał pod ręką. Okazało się, że była to nutella rzucona przez czarnowłosego.

— Tato, doceniam twój wkład pracy w przygotowanie śniadania, ale czy mógłbyś docenić słowa Ojca i choć raz nie robić gówno burzy o wszystko? — spytał, patrząc groźnie na rudzielca. Ten tylko wyłączył gaz i podszedł do niego, kucając będąc tym samym niższy od niego.

— Jeśli zostawiłbym to bez komentarza oznaczałoby to, iż nie zależy mi na Tacie Dazaiu. A zależy mi, dlatego często robię takie wywody dla Jego i waszego dobra. Żebyście zarówno Dazai jak i Wy wiedzieli co można a czego nie. Uczenie się na błędach nie dotyczy tylko tych naszych, ale i z błędów innych osób można wiele wyciągnąć, Akuś.

Chłopczyk zamrugał kilka razy nie spodziewając się takich mądrych słów od swojego opiekuna. Chuuya także nie miał w planach wyjść jakoś mega poważnie w tej wypowiedzi, ale chciał przekazać młodszemu pewne wartości. Był bardzo wpatrzony w Dazaia, dlatego zwłaszcza on mógł popełnić takie błędy. Chciał go uchronić przed tym i tak jakoś wyszło zbyt poważnie. Poczuł po chwili też czyjąś dłoń, dlatego odwrócił się w tamtą stronę. Lekko uśmiechnął się widząc głupią makrele, która również kucnęła obok niego. Odgarnął mu niesforny rudy kosmyk włosów i umiejscowił za ucho, a po chwili złożył pocałunek na policzku Chuuyi. Spojrzał też na Ryūnosuke, dodając minimalnie więcej niż zazwyczaj mistycznego przejmowania się losem czarnowłosego.

— Tata Chuuya ma racje. To ja zawaliłem, przepraszam. Obiecuje poprawić swoje złe zachowanie jeśli tylko Mój wieszak na brzydkie kapelusze zaprzestanie ochrzaniania mnie o prawie wszystko i postawi nam lody!

— Tak i... zaraz co? — spojrzał na niego zdezorientowany, widząc na jego twarzy uśmieszek zwycięstwa.

— Tak, lody! — krzyknął Atsushi, klaskając w dłonie. A reszta widząc to powtarzała za nim okrzyki szczęścia i oklaski.

— Czekajcie to nie... — chciał jakoś zatrzymać te karuzele i jakoś odkręcić niby obiecane lody, ale było już za późno. Dazai wygrał tę rundę, a on niestety przegrał.

— Kości rzucone, kochanie — szepnął mu do ucha, powoli wstając na równe nogi, by móc iść przyszykować się do wyjścia na obiecane przed chwilą lody.

— Zaraz mogą być to twoje kości! — warknął, w porę chwytając go za krawat i przybliżając go do siebie. Patrzył mu swoim spojrzeniem w oczy, ale nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Nadal widział ten charakterystyczny uśmieszek, który wprawiał go w potężną złość, ale i też nieco onieśmielał. Takie uroki zakochania w kompletnym dupku.

— No już, już, chyba nie chcemy by uśmiech naszych dzieci tak szybko je opuścił, prawda? — I tymi oto słowami Dazai przypieczętował swoją wygraną. Dodatkowo świdrował swoim spojrzeniem lazurowookiego, wprawiając go powoli w ten dziwny stan przed zawałowy.

— Jesteś największym kretynem jakiego znam... – mruknął po chwili wgapiania się w swojego partnera. Ten zachichotał cicho i wykorzystując swoją przewagę brnął dalej w typowym dla niego stylu.

— I najbardziej inteligentnym, przystojnym, cwanym oraz kochanym przez ciebie.

Rudowłosy chciał to jakoś skomentować, ale nie zdążył bo dostał pocałunek od makreli, którego nie mógł tak łatwo odpuścić. Nie po tym co zrobił mu wcześniej. Oddał pocałunek, łaknąc coraz więcej i więcej, ale miał na uwadze że nadal są tutaj ich dzieci. Nie mógł sobie pozwolić na to co chciał, dlatego gdy brunet się od niego oderwał nie przyciągał go z powrotem do siebie. W zamian tego wstał i zaczął ogarniać naleśniki do końca, bo zostało jeszcze trochę masy. W głowie układał sobie już plan dnia i nie mógł się już doczekać aż zacznie do realizować.

********

Hejka!

Rzadko cokolwiek piszę pod rozdziałami i staram się tego wystrzegać, ale dzisiaj wyjątkowo i notka oraz rozdział.

Wolicie takie krótkie rozdziały czy dłuższe?

Podoba wam się? ^^

Do następnego, tym razem już w sobotę!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rodzina SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz