Na wstępie powiem, że książka ta nie będzie miała więcej niż 5 lub 10 rozdziałów. Nie chce jej zbytnio naciągnąć, bo to było by nie na miejscu, więc lepiej napisze mniej a lepiej. Miłego czytania i do zobaczenia!♡
Podróżowanie między Mondstantem a Liyue jest czasami bardzo męczące i co najgorsze czasochłonne. Pomaganie innym, zwiedzanie i rozmawianie z przyjaciółmi jest lepszą stroną tego wszystkiego, jednak nie na długo. Towarzystwo Paimona nieco podnosiło na duchu Lumine, lecz zdarzało się, że ze smutkiem myślała o swoim bracie, który zmienił się nie do poznania – a ona nie mogła nic z tym zrobić.
Westchnęła, opierając się plecami o gałąź drzewa na którym również siedziała. Wspieła się na najwyższe drzewo w Liyue i stamtąd obserwowała niebo oraz ziemię na dole. Jak zwykle u jej boku była Paimon, która patrzyła na nią nieco zmartwiona jej stanem.
— Paimon ma dziwne przeczucie...Czy nadal myślisz o swoim bracie?
Lumine nie obdarzyła jej spojrzeniem a jedynie kiwnęła lekko głową.
— Zawsze o nim myślę. — wyznała szeptem, poprawiając swoje włosy, które się rozwiał nagły wiatr. — Nie ma dnia, kiedy bym o nim pomyślała. Ciągle myślę, czy jest bezpieczny, czy ma co jeść i czy miano "Książe" jest w jego przypadku takie dobre. Mam wiele myśli. Tych złych i dobrych, ale najbardziej zależy mi na jego bezpieczeństwie...
Poczuła ulgę, gdy w końcu pozbyła się wszystkiego co ciążyło jej na sercu. Ponownie westchnęła i przemknęła oczy. Nie nalegała, aby Paimon jej odpowiedziała. Nie musiała.
— Paimon sądzi, że twój brat musiał być dumny z takiej siostry! — Lumine uśmiechnęła się na jej słowa. — I pewnie nadal jest, ale może zatrzymuje go coś groźnego, jeśli nie może się ciągle z Tobą spotykać. Możliwe, że w Inazumie znajdziemy odpowiedzi na nie które pytania?
Jej mina zrzedła.
— Aether działał mi na nerwy, tak samo jak ja jemu, jednak zawsze o siebie dbaliśmy i kochaliśmy. — rzekła, przypominając sobie dobre momenty. — Byliśmy rodzeństwem. Nadal nimi jesteśmy i boli mnie to, że tamte czasy nie mogą już wrócić. Mam wielkie nadzieje, co do Inazumy...
Urwała nagle, ponownie przymykając oczy, aby się nie rozpłakać. Nie mogła, bo była silna, jednak czasami...musiała dać upust emocjom.
— Łzy nie są niczym złym... — zabrała głos niepewnie kolejny raz Paimon, podlatując nieco bliżej Lumine. — Paimon zawsze będzie przy tobie, więc nawet w takich chwilach możesz pozwolić sobie na płacz. Paimon rozumie.
— Dziękuję... — uśmiechnęła się szczerze w stronę Paimon.
Patrząc tak na Paimon, dostrzegła nagle znaną sylwetkę, która stała parę kroków za plecami jej towarzyszki. Z widocznym zaskoczeniem, w momencie zapomniała o wszystkim i z lekkim opóźnieniem wytarła mokre policzki, na których były jeszcze ślady łez. Paimon zaskoczona nagłą relacją podróżniczki, zaciekawiona odwróciła się za siebie.
— Xiao! — krzyknęła głośno Paimon, na co on jedynie kiwnął głową a sama Lumine posłała mu wymuszony uśmiech.
— Uh, wiem, że powiedziałeś mi tamtego dnia, abym wypowiedziała twoje imię, gdy tylko będę potrzebowała pomocy...ale teraz... — patrzyła na niego i mówiła dość niespokojnie, iż nie miała pojęcia czym zawdzięcza jego spotkaniem.
— I tak nigdy go nie wypowiadasz. Nawet jeśli potrzebujesz pomocy. — zauważył dość słusznie, nadal patrząc na jej twarz.
Lumine lekko odwróciła wzrok, aby ukryć dziwne uczucie, które towarzyszyło jej od momentu, w którym wypowiedział te słowa. Jego zimny oraz przeszywający wzork nie pomagał wcale się jej uspokoić. Przeciwne, iż ponownie chciała się rozpłakać i zaznać spokoju.
— Wybacz, rozmawiałyśmy na dość poważne tematy...Czym zawdzięczam twoje przybycie? — spojrzała na niego ponownie, unosząc kącik ust do góry.
Xiao jednak jej nie odpowiedział a jedynie ruszył w jej stronę i dość sprytnym krokiem pojawił się obok niej. Pozwolił usiąść sobie na sąsiedniej gałęzi, wbijając wzork w słońce, które powoli zachodziło za horyzont.
Lumine nadal mało o nim wiedziała. Nie narzucała mu osobistych pytań, na które chciała bardzo znać odpowiedzieć, bo wyszła by na nachalną. A taka wcale nie była. Tolerowała ciszę między nimi oraz jego zamkniętą osobowość, ponieważ potrafiła zrozumieć niektóre rzeczy, charaktery jak i osoby.
Podróżując po tylu krainach, to na tej, jej podróż jest najdłuższa i co chyba najlepsze — jest lepsza, bo poznała tutaj tylu wspaniałych ludzi i nie tylko.
Szczęśliwa myśląc o swoich przyjaciołach, przymknęła powieki i szeroko się uśmiechnęła. Otworzyła je dopiero, gdy usłyszała dość niecodzienne pytanie z ust swojego nowego przybyłego towarzysza.
— Co wywołało na twojej twarzy uśmiech? — spojrzała na niego jednym okiem, a potem poprawiła się na gałęzi.
— Ludzie, których tutaj poznałam. — wyznała, wpatrując się przed siebie. Czuła na sobie jego wzrok. — Wy wszyscy dajecie mi nadzieje, aby iść na przód. Tak samo mój brat. On jest moją misją...
— Co zrobisz, gdy go znajdziesz?
Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Szczerze? Od początku swojej przygody nie myślała nad tym. Było by tak jak dawniej? Opuścili by tą krainę? Nie wiedziała, więc lekko westchnęła, aby nadać sobie odwagi na sensowną odpowiedź.
— Sama nie wiem. — wyznała nieco ciszej, ale szczerze. — Po ostatnim spotkaniu z nim, sądzę, że będzie trudno przywrócić stare czasy, gdzie razem podróżowaliśmy po światach. Może uda mi się do niego dotrzeć i opuścimy tą krainę? Już nic nie wiem...
— Kochasz go...?
— Bardzo. To mój brat. — przytaknęła, nadal patrząc gdzieś w dal.
— Dlaczego ty tak się starasz? On pewnie ma inne rzeczy na głowie, skoro zmienił się na gorsze. — Lumine spojrzała na niego całkiem zaskoczona. Xiao jednak patrzył na nią bez żadnych emocji.
— Zmienił się to fakt. — kiwnęła głową, nieco się denerwując. Wstała na równe nogi i nadal patrząc w dall kontynuowała. — Ale na pewno nie na gorsze. W końcu to mój brat. Znam go najlepiej i tylko ja mogę go uratować z bałaganu do którego się dostał.
Po tych słowach zaskoczyła z gałęzi. Użyła swoich skrzydeł, które podarowała jej Amber i poszybowała na sam dół bez żadnego problemu. Wylądowała na ziemi i uniosła głowę ku górze, aby zobaczyć czy Paimon jest tuż za nią. Dotarła do niej parę sekund później w całkowitym nieładzie.
— Paimon nie spodziewała się takiego obrotu spraw! — powiedziała zestresowana, latając w kółko. — AH! — chwilę potem krzyknęła przestraszona, iż znikąd obok niej pojawił się Xiao.
Lumine już wiedziała, że nie da rady go się tak szybko pozbyć. Czyżby nękał ją tak z powodu braku Tofu?
CZYTASZ
𝐙𝐚𝐜𝐡𝐨𝐝𝐲 𝐬ł𝐨𝐧𝐜𝐚|xiaolumi✔
Fanfic𝑂𝑔𝑙ą𝑑𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑐𝘩𝑜𝑑𝑜𝑤 𝑠ł𝑜𝑛𝑐𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑡𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑏𝑜𝑘𝑢, 𝑡𝑜 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒𝑚𝑛𝑎 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧, 𝐿𝑢𝑚𝑖𝑛𝑒.