Rozdział 2

5K 346 22
                                    

Stałam i czekałam. Doleciałyśmy jakąś godzinę temu. Właśnie tkwię na środku parkingu, w zaspach po kolana , aż nadjedzie mąż ciotki. Jestem zmarznięta, moje buty przemokły i mam katar. Nie no wspaniale zaczyna się mój nowy rozdział życia. Ciotka w tym swoim cieplutkim kożuszku pewnie nawet nie zauważyła, że jest ponad 15 stopni na minusie. Lotnisko znajduje się na jakimś odludziu więc dojazd tu długo trwa....

-O Edward jedzie!!- pisnęła podekscytowana ciotka.

"Matko, kobieto uspokój się."

Przed nami zatrzymało się czarne BMW. Wysiadł z niego przystojny jak cholera mężczyzna. Miał poczochrane blond włosy i niebieskie oczy. Ubrany elegancko ale z przesadą. Był co najmniej o 10 lat młodszy od ciotki. Daje mu trzydziestkę.

Ciotka z okropny piaskiem rzuciła mu się na szyję i zaczęła go całować gdzie tylko popadnie. Dosłownie. Ludzie patrzyli się na nich oburzeni ale im to wcale nie przeszkadzało. Odsunęłam się na bezpieczną odległość, aby chociaż nikt nie pomyśliał , że coś mnie z nimi łączy.

- O to pewnie ty jesteś, Sun-powiedział radosnym głosem Edward przy czym oderwał się od ciotki.

Jej oburzona mina sprawiła że chciało mi się śmiać ale grzecznie się powstrzymałam. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

- A ty pewnie jesteś Edward-powiedziałam i podałam mu rękę.

-Mów do mnie Ed-odwzajemnił uśmiech i puścił do mnie oko. Dziwne. Ciotka tego nie widziała bo już siedziała w aucie grzebiąc w kieszeni kożucha- Daj torbę wsadzę ją do bagażnika.

Zrobiłam to o co prosił i usiadłam na tylnym siedzeniu. Była 18, a czułam się straszenie zmęczona. Ten lot kompletnie mnie wykończył. Miałam chęć zasnąć w aucie, ale się powstrzymywałam bo nie chcę się przywitać z Chanel Junior zaspana i zmasakrowana.

-Za ile będziemy? -zadawałam to pytanie co dobre kilka minut. Cały czas słyszałam tą samą odpowiedź "Za chwilę". A ja już nie mogłam się doczekać mojego nowego domu, pokoju. Wiem że to dziwne ale w końcu chce do kogoś przynależeć. Do kogokolwiek. Nawet do rodziny która wzięła mnie tylko z przymusu i litości.

W końcu dojechaliśmy. Wysiadłam na podjeździe przed pięknym domem. Był zadbany i schludny. Ta ulica była cała w domach jednorodzinnych. Edward wziął moja torbę i szedł przodem. Za nim ciotka, a na końcu ja. Rozgladalam się dookoła, żeby mniej więcej rozejrzeć się w terenie chodź się już ściemnialo. Zauważyłam że po drugiej stronie ulicy rosło dużo drzew więc pewnie tam znajdował się jakiś park. To dobrze. Będę miała gdzie biegać gdy zrobi się cieplej.

- Chanel kochanie . Jesteśmy!!!- krzyknął Edward.

Weszłam do środka. Znalazłam się w małym holu połączonym z wielkim salonem i kuchnią. W koncie znajdowały się drzwi zapewne do łazienki, a obok nich schody. Właśnie ktos z nich schodził. Chanel Junior. Wyrosła. Wyglądała o wiele starzej niż piętnaście lat. Co najmniej na mój wiek. Miała na sobie dwa kilogramy pudru, fluidu i czego tam się jeszcze dało. Jej talia była idealna. Na ramiona spadały jej długie,blond włosy, a jej zielone oczy przenikały do głębi wszystko dookoła.Była śliczna.

- Hej mamo!- krzyknęła i ją przytuliła tak samo zachowała się w stosunku do ojca.

-Hej- mruknęła do mnie i skierowała się w stronę kuchni.

Zawstydziła mnie. Wyglądałam przy niej jak co najwyżej jej służąca. Muszę jutro jechać koniecznie do galerii i kupić sobie nowe rzeczy bo w tych za daleko nie zajde w nowej szkole. Poproszę Ed'a żeby mnie podwiózł bo on jako jedyny wydaje się mile nastawiony do mojego zamieszkania tu.

-Sun chodź pokaże Ci Twój pokój- powiedział idąc w kierunku schodów.

Szybko zdjęłam kurtkę, buty i ruszyłam za nim.

Wszystko mi pokazał. Pierwsze drzwi po prawej były do pokoju Chanel Junior. Zaraz za mini znajdowały się do pokoju gościnnego. Po drugiej stronie, na przeciwko drzwi do pokoju dziewczyny była sypialnia ciotki i wujka a obok były drzwi do mojego pokoju.

- Na biurku leży Twój plan lekecji i książki. Zawołamy Cię na kolację wtedy wszystko omuwimy-postawił torbę na ziemi- a teraz się rozgość.- powiedział to I wyszedł przy czym albo mi się zdawało albo uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko.

Nie przyjęłam się tym zbytnio bo byłam zaobserwowana moim nowym pokojem. Był śliczny chodź prawie cały pusty. Ściany białe, jasne meble. Dwuosobowe łóżko. I najlepsze- drzwi na balkon z którego rozciągał się widok na park. Cudownie. Skoro mój pokój był taki wspaniały to co dopiero musiało dziać się w innych. Poza tym każdy ma oddzielną łazienkę. Moja jest mała ale funkcjonalna. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Stałam pod gorącym strumieniem wody tak długo aż usłyszałam głos wołający mnie na kolację.Rozczesałam mokre włosy, włożyłam luźną bluzkę, czarne leginsy i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole czekając na mnie. Usiadłam obok Edwarda.

- Pachnie cudownie-powiedziałam milutko.

Żadnej reakcji.

-W poniedziałek idziesz do szkoły publicznej znajdującej się parę przecznic stąd.-powiedziała oschle ciotka- Edward będzie was odwoził do szkół z rana. To są klucze do domu -podała mi metalowy pęk- Chanel chodzi do szkoły prywatnej i kończy późno, my z Edwrdem kończymy o 20 więc będziesz musiała być sama. Ufamy Ci. A teraz smacznego-skończyła swój dialog i wzięła się za jedzenie. Poszłam w jej ślady.

Po kolacji zapytałam Edwarda czy mnie podrzucić do centrum handlowego, a on oczywiście się zgodził.

Leżałam w łóżku próbując zasnąć, ale z pokoju wujostwa dobiegały mnie erotyczne dźwięki. Chyba każdy się domyśla co oni robili. Matko, zapowiada się ciekawa noc....

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i gwiazdki. Jesteście wspaniali ;) Co do kolejnego rozdziału...postaram się go dodać dziś wieczorem ale jak mi się nie uda to jutro ;*

Cure ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz