Part 47

5K 314 188
                                    


Zapomniałam! DWA rozdziały do końca :D 


Margo POV

Ile można spać?

Zadawałam sobie to pytanie wielokrotnie, kiedy nie mogłam utrzymać powiek w górze i odpadałam do krainy snu. A częściej śniły mi się złe rzeczy niż dobre. Moje wyniki poprawiły się na tyle, że zdecydowali się na przeprowadzenie kolejnej operacji połamanej nogi. Odpięto mnie nawet od systemu monitorowania życia. No proszę, jaką byłam szczęściarą.

Poznałam już wszystkie moje pielęgniarki. Tym razem jednak żadna nie siedziała w fotelu obok. W nogach łóżka Marco ciężko opierał się o framugę. Musiał to robić już jakiś czas, bo miał pobielałe kostki. Ciekawe co go zdenerwowało? Ponieważ pochylał głowę, nie zauważył, że już nie śpię. Mogłam przez chwilę wpatrywać się w to „dzieło sztuki". Rękawy jego ciemnoniebieskiej koszuli były podwinięte.

W końcu chyba wyczuł, że się w niego wpatruję i przeniósł na mnie spojrzenie. Wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć po tych tygodniach i wszystkim, co się wydarzyło. On chyba też nie.

Tessa weszła do pokoju z dwoma kubkami kawy. Podała mu jeden.

– Zagramy w coś czy pogadamy? – Poczuła ukłucie w sercu na te słowa. Odwróciła się do fotela i zauważyła, że już nie śpię. – Dobry wieczór. – zaszczebiotała. Powiodłam wzrokiem pomiędzy nimi. Coś w środku mnie skręciło się boleśnie na widok ich zażyłości. – Jak się czujesz? Podekscytowana jutrzejszą operacją?

– Zmęczona. – wyszeptałam. Przymknęłam oczy, uspokajając swoje skręcone wnętrzności. Oddech. Płytki. Spokojny. Kolejny. Aparatura piknęła.

– Przespałaś cały dzień, porozmawiaj z nami. – zachęciła.

– Możesz zostawić nas samych? – głos Marco był spokojny, ale rozkazujący. Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć, jak Tess kładzie mu dłoń na ramieniu. Poklepała go lekko, spojrzała na mnie ostatni raz, i skierowała się do drzwi.

– Oczywiście. Będę na zewnątrz.

Marco oparł się o ścianę.

– Wyglądasz lepiej.

W stosunku to czego? Mogłam sobie tylko wyobrazić, jak wyglądałam, kiedy mnie znaleźli. Z opisu obrażeń, jaki dostarczyła mi Dorothy – inna pielęgniarka – to, że przeżyłam było cudem. Cudem, o jaki nie prosiłam. Wiedziałam, co się stanie i świadomie podjęłam ryzyko. Ilja robił co musiał, żeby zachować twarz. Mogłam stracić siebie, ale przynajmniej Stefania była bezpieczna.

– Stef?

– Bezpieczna.

– Z Aidenem? – wychrypiałam, czując, jak moje gardło zaciska się boleśnie. Potwierdził skinieniem głowy. Podszedł bliżej i podał mi kubek ze słomką.

Chciałam zapytać o coś jeszcze, ale najpierw powinnam porozmawiać ze Stef. Stał, górując nade mną. Wzięłam kilka ostrożnych łyków. Zabrał kubek i usiadł.

– Gotowa, żeby ze mną porozmawiać?

Oblała mnie fala strachu.

– Nie. – nie chciałam udawać, że jestem. Nie byłam. Rozumiałam, że bezpowrotnie straciłam wszystko może nawet jego. Czy powinnam go odepchnąć jak najszybciej? Mieć to za sobą? Powinnam mieć jakiś plan awaryjny, ale...

Splótł ramiona na piersi ze zniecierpliwieniem.

– W którymś momencie będziemy musieli porozmawiać o tym co się stało.

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz