Rozdział 2

65 8 4
                                    

Pov.Denki

Poniedziałek, jak ja nie lubię tego dnia tygodnia...idę właśnie do łazienki odbyć poranną rutynę i wyjść jak najszybciej z tego domu. Kiedy wyszedłem z łazienki wróciłem do pokoju po rzeczy i szybko wybiegłem z domu. Normalnie to bym się nie spieszył ale on jest w domu i jeszcze by mi Kolbego (do kolekcji) sinika zrobił.

Szłem ulicą, nie bardzo patrząc na to gdzie idę, wpadłem na kogoś. Spojrzałem na tą osobę i okazało się że to był Sero...przeprosiliśmy się nawzajem i że uśmiechem (sztucznym oczywiście) szedłem z nim do szkoły.

W klasie było już kilka osób, Sero poszedł do naszej ekipy a ja usiadłem skarbowy do ławki. Nie miałem ochoty na rozmowy z nimi i udawanie szczęśliwego, co i tak robię 24/7 (czy całą dobę na tydzień...chyba wiecie o co kaman Dop. Autor) miałem cicha nadzieję że dziś donie nikt nie zagada, bo najprawdopodobniej bym go spojrzeniem zabił.

Podszedł do mnie Kiri i na szczęście dzwonek zadzwonił...dzięki Bogu nie chce dziś z nikim gadać.bDonkapsy wszedł nasz wychowawca i od razu zaczął.

- Dziś dołączy do was nowy kolega, przywitajcie go ciepło czy coś...możecie zadawać mu pytania. Macie mnie nie budzić.

Powiedział to bez uczuć jak zwykle i w tym momencie do klasy wszedł fioletowo-włosy chłopak, widać że wyższy ode mnie o głowę.

Pov. Shinso

Kiedy weszłem do klasy odrazy rzucił mi się w oczy chłopak z którym walczyłem na festiwalu, tuż przed nim siedział blondyn który ten festiwal wygrał, tak jak obiecał. Spojrzałem w stronę ojca...już spał.
Wypadałoby się przedstawić.

- Nazywam się Hitoshi Shinso i od dziś będę z wami w klasie. Jakieś pytania?

Cisza...czego ja się spodziewałem, zadałem pytanie i boją się pewnie ze użyje daru. Nic nowego. Spojrzałem się po klasie i wszyscy jakby się obudzili i zadawali pytania, był taki hałas że z automatu zamykałem uszy i spojrzałem na nich i zauważyłem jakiegoś goście który się na nich drze i wymachuje rękoma...dziwak...opuściłem ręce i już na spokojnie ,,rozmawialiśmy". Ta lekcja to jakiś koszmar, ale chyba to u nich normalne. Boże jak ja chce spać to normalnie hit.

Reszta lekcji odziwo była spokojna jak na nich, no może poza jednym osobnikiem, który wiecznie się nadzierał, mam na myśli Bakugo, który chyba nie umie normalnie rozmawiać.

Siedziałem se spokój je i odwróciłem głowę w prawo a tam na ławce leżał se chłopak i spał w najlepsze, nie wiem czy ogarnia że mają kogoś nowego, dziwne. Zawsze jak go widzę to się uśmiecha  i śmieje a teraz śpi i widać że jest mego smutny i zdołowany...ciekawe co mu jest.

>>TIME SKIP<<

POV. Shinso

Koniec lekcji, przebierałem buty gdy zauważyłem że ten chłopak co spał na ławce właśnie Wychodzi, może nie jestem zbyt dobry w znajdowaniu przyjaciół ale może czy z nim wszytko ok.

Wybiegłem ze szkoły i go dogoniłem. Nie wiem jak zacząć...dobra wiem

- Hej, zauważyłem że jesteś dziś jakiś nie swój. Wszystko w porządku...yyy...jak masz na imię?

- Hejcia, jestem Denki Kaminari jesteśmy tym nowym w naszej klasie prawda? Przepraszam ale dziś spałem i nie do końca ogarniam co dziś się dzieje, ale wracając do twojego pytania. Tak wszystko jest w jak najlepszym porządku.

- Ta jestem nowy Shinso, widziałem że spałeś. Miałeś taki przygnębiony wyraz twarzy jak spałeś.

- A skąd wiesz, że akurat taki?

- Zazwyczaj jak cię mijałem na korytarzu to się uśmiechałeś i śmiałeś w najlepsze z swoją bandą...

- Wiem, ale tak to wyglądało bo nie lubię poniedziałków...przepraszam ale muszę już iść, do jutra, pa.

- Pa...

Dziwne, kiedy zauważył czarną Skodę od razu pobiegł wystraszony do samochodu. Nie czekając dłużej poszedłem w kierunku domu, pewnie ojciec widział jak gadam z ,,Głośnym blondynem" ale z nim ewidentnie jest coś nie tak...

Pov. Denki

Po lekcjach poszedłem, przebrałem buty i ruszyłem w kierunku wyjścia z terenu szkoły, nagle podbiegł do mnie ten nowy...nie powiem na początku się trochę zdziwiłem, po krótkiej ciszy zaczął

- Hej, zauważyłem że jesteś dziś jakiś nie swój. Wszystko w porządku...yyy...jak masz na imię?

- Hejcia, jestem Denki Kaminari jesteśmy tym nowym w naszej klasie prawda? Przepraszam ale dziś spałem i nie do końca ogarniam co dziś się dzieje, ale wracając do twojego pytania. Tak wszystko jest w jak najlepszym porządku.

- Ta jestem nowy Shinso, widziałem że spałeś. Miałeś taki przygnębiony wyraz twarzy jak spałeś.

- A skąd wiesz, że akurat taki?

- Zazwyczaj jak cię mijałem na korytarzu to się uśmiechałeś i śmiałeś w najlepsze z swoją bandą...

- Wiem, ale tak to wyglądało bo nie lubię poniedziałków...przepraszam ale muszę już iść, do jutra, pa.

- Pa...

Zauważyłem, samochód mojego ojca, musiałem szybko do niego podbiec i wsiąść do samochodu by nie było że ,,z kimś" rozmawiałem...ojciec nie lubi jak mam jakiś znajomych, w sumie ojciec nie lubię we mnie i w moim otoczeniu nikogo i niczego, więc i tak pewnie mnie uderzy.

Wsiadłem do samochodu i się nie odzywałem, co się mu nie spodobało bo z całej siły walną mnie w tył głowy.

- Z kimś gadałeś, niedojdo!?

- Z nowym...k-kolegą z klasy, dziś do nas doszedł...

- Przecież ci zabroniłem, rozmawiać z kimkolwiek, jesteś jakiś tępy czy głuchy!

- P-przepraszam, więcej nie będę - nie powiem boję się go, che być bohaterem by ocalić matkę przed nim ale nie wiem jak ja mam to zrobić.

- Słuchaj mnie uważnie. Jak wrócimy do domu, masz posprzątać cały dom na błysk bo mnie i matki nie będzie do jutra a jak wrócimy i nie będzie czysto, to mnie popamietasz. Jasne!?

- Tak, j-jasne...

Potem nic już nie mówił, jak mamy się od niego uwolnić, pewnie mnie wysadzić pod domem i z nim gdzieś pojedzie. Boję się zapytać, gdzie jadą bo pewnie mnie uderzy...

Dojechaliśmy do domu a ja wybiegłem z tego dochodu jak poparzony i wbiegłem do środka i prosto do pokoju...mam nadzieję że dziś niż z BakuSquad'u do mnie nie przyjedzie...

Usłyszałem zamykanie drzwi ja klucz, czyli już pojechali wziąłem jakieś spodenki i koszulkę poczym się w to przebrałem związałem włosy w kitkę i ruszyłem do kuchni po środki do sprzątania. Posprzątam bo ja che jeszcze żyć.

>>TIME SKIP<<

Po posprzątaniu usiadłem do lekcji a że byłam już 21:45 to nic ja tam mogę chodzić nie wsypany i w tym momencie dotarło do mnie że nie mam swoich kluczy a drzwi od środka otworzyć inaczej nie można...zacząłem panikować i pobiegłem do przedpokoju i zobaczyłem że na wieszaki wiszą klucze mam z karteczką ,,Ojciec zabrał ci klucze więc jak ci zostawię swoje, kocham mama" kocham tą kobietę.

Wróciłem do pokoju i wziąłeś się za lekcję nad którymi siedziałem do 01:30, normalnie hit, pobiłem własny rekord.

Poszedłem wykonać wieczorną rutynę, wróciłem i spakowałem się na jutro i poszedłem spać...ciekawe jak ja wstanę na godzinę 06:30, jestem ciekaw.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Słowa: 1120 bez tego co piszę

Rozdziałem będę pojawiać się rzadko, bo nie mam zbytnio weny.

Bye-bye

Jestem obok - ShinKamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz