3. Do jutra

50 1 0
                                    

Weszłam do mieszkania i poszłam w stronę kuchni, wiedziałam, że zastam męźczyznę. Sąsiad grzebał coś w telefonie stojąc przy blacie.

-Mama mi powiedziała, że ma sąsiad do mnie sprawę-powiedziałam siadając na krześle przy blacie.

-Po pierwsze, mówmy sobie na ty, - oznajmił sąsiad odkladając telefon na blat.- po drugie, mogłabyś zająć się moim mieszkaniem przez miesiąc?- spojrzałam na Steve i kątem oka dostrzegłam jak bucky sie dosiada.

Rogers już dużo razy prosił mnie żebym zajeła sie jego mieszkaniem, gdy wyjeżdżał na misję ale jednak miesiąc to dużo czasu, nic lepszego do roboty nie mam więc sie zgodziłam.

-Jasne, tylko mam jedno pytanie.- odparłam po chwili.- czemu Bucky nie może sie zając twoim mieszkaniem?

-Lizzie, po misij chciałbym wrócić do całego mieszkania, dlatego daje je tobie- odparł blondyn

-Dzięki Steve.- brunet sie niby się oburzył, ale kątem mojego oka zauważyłam ze nie wziął tego na poważnie- nie przychodź do mnie więcej

-Ale to ty do mnie przychodzisz a nie ja do ciebie- brunet z blondynem urządzili sobie słowną potyczkę, która serio była śmieszna.

W pewnym momencie poczułam wibrację w kieszeni mojej bluzy, wyciągnełam telefon na którym wyświetlaczu była wiadomość od Parkera.

Od: Parker <33
Lizzie, naprawdę Cię przepraszam że ja ci tego nie powiedziałem. Jak tylko wsiadliśmy do auta to zdążyłem powiedzieć Mj.

Nie potrafię sie na niego gniewać, chociaż boli mnie to, że kolejny raz się to przydarzyło.

Do: Parker <33
Spoko, nic sie nie stało.

-Lizzie, stało się coś?- zapytał mnie blondyn, który wyrwał mnie z moich rozmyślań.

-Nie, nic się nie stało- odpowiedziałam łamliwym głosem, wyłaczając telefon i kładąc go na blacie.-
Ja już może pójdę bo mam dużo nauki.- zeszłam z krzesła i kierowałam się do wyjścia.

-Odprowadzę Cię.- powiedział Bucky, wstając z krzesła i razem ze mną ruszył w kierunku drzwi.- Napewno wszystko okej?.

-Jasne. - odparłam i dotknełam klamki od drzwi, żeby wyjść z mieszkania blondyna.

-Lizzie, wiesz, że Ci nie wierze?- usłyszałam szept bruneta obok mojego ucha, a jego ciepły oddech na policzku.- Do jutra. - powiedział Bucky schodząc po schodach.

Szybko pokierowałam się w stronę drzwi mojego mieszkania. Jak weszłam do mojego mieszkania to stanełam przed lustrem i zobaczyłam jaka czerwona sie zrobiłam.

-Lizzie jesteś już?- Z kuchni usłyszałam głos mojej mamy, która napewno robiła ciasto dla sąsiadki.

- Tak mamo jestem już. - kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam że wcale nie byłam w błędzie- To dla naszej sąsiadki?- zapytałam się i ukradłam trochę ciasta na dwa palce.

-Nie palcami Lizz. - zaśmiała się blondynka- tak to jest ciasto dla naszej sąsiadki bo dzisiaj zamierzam ją odwiedzić.

- A jakbym mogła wiedzieć to o której idziesz?.- usiadłam na krześle krzyżując nogi.

- za dwie i pół godziny.- odparła mama i zaczeła się na mnie patrzeć- Pewnie nie wrócę na noc wiec zajmij sie swoim bratem Liamem.- A ty nie miałaś dziś iść do Petera?

-Pojechał do Starka, więc nie wyszło.- uśmiech mamy się troszkę zmniejszył.

-Aha, rozumiem.- blondynka odwróciła się w stronę szafek, zauważyłam jej ból w oczach którego nie powinnam widzieć.- Jak tam było w szkole?.- oho, szybka zmiana tematu, to normalne jak zaczyna się temat Starka.

-Było okej, muszę zrobić prezentację z historii.- ugryzłam jabłko, które wziełam z miski.

-A na jaki temat ta prezentacja?.- spytała sie mnie mama.

-II wojna światowa, ciekawostki itp, wziełam drugiego gryza i uświadomiłam sobie, że nie mam przy sobie telefonu, znając życie zostawiłam go u sąsiada.

-Idź z tym do Stev'a on Ci dużo powie, nawet o takie rzeczy o których mało osób wie.

-Tak zrobię.- oznajmiłam blondynce, i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Muszę podejść po mój telefon.- dałam mamie buziaka w czoło i wyszłam z mieszkania.

Gdy wyszłam na korytarz dostrzegłam, że z mieszkania Rogersa wychodzi jego przyjaciel.

-Zostawiłaś swój telefon- Bucky podał mi mój telefon na którym widniały cztery nowe wiadomości od Parkera.- Czytałes którąś z nich?. - zapytałam bo na ekranie była widoczna zawartości wiadomości.

-No co ty, nie jestem taki.- odparł Bucky i ruszył w kierunku schodów.

-Żyłeś w czasach II wojny tak?.- zapytałam jego bo wiedziałam, że Rogers wyjeżdza to nikt inny nie pomoże mi w plakacie.

-Tak, żyłem w tamtych czasach.- Bucky odwrócił się w moją stronę.- a jakbym mógł wiedzieć, dlaczego się o to pytasz?

-Bo mam sprawę do Ciebie. - przełknełam ślinę
której bardzo dużo sie zebrało w moich ustach. - Pomożesz mi z historią?. - poczułam jak robię się cała czerwona. *Lizzie co się z tobą dzieje?*
Pomyślałam i powiedziałam.- a z resztą to już nie ważne, sama sobie poradzę.

Ruszyłam w kierunku drzwi od mojego mieszkania, ale przed samymi drzwiami powstrzymała mnie jakaś ręka, która złapała mnie za bark, to nie była czyjaś ręka, tylko Barnesa. Odwrócił mnie tak blisko siebie, że jakbym się trochę przesuneła, nasze usta by sie dotkneły.

-Czemu mam o tym zapomnieć?. - zapach mięty i papierosów delikatnie owiał moją twarz.- żaden mi to problem żeby pomóc licealistce.

-Czy ty właśnie się ze mnie nabijasz?.- wyrwałam sie z jego rąk i odeszłam kilka kroków dalej. - Szkoda, że dopiero teraz ci to mówie, ale jesteś dupkiem- naprawdę chciałam iść już do mieszkania, ale Bucky cały czas mnie powstrzymywał.

-Nie nabijam się z ciebie, tylko nie codziennie się dostaję propozycję pomóc komuś w nauce, a poza tym wrócą wszystkie  wspomnienia, a nie wszystkie są takie fajne. - odparł Bucky

-Wkoncu to przecież wojna była. - wsadziłam rękę do kieszeni szortów. - Ale bucky ty wiesz ze ja moge to sama zrobić?. - załozyłam za ucho kosmyk włosa, który wypadł mi z koka którego zrobiłam w kuchni.

-Dla mnie to nie problem, tylko powiedz gdzie i kiedy i o której. - uśmiechnał sie do mnie, jezu jego usmiech jest idealny.

-Może środa tak o 15?. - szybko odparłam a po chwili dodałam. - Jeżeli nie masz żadnych planów.

-W środe akurat mam cały dzień wolny wiec jak najbardziej. - brunet zaśmiał się a ja razem z nim. - nie bedę Cię dłużej zatrzymywać. Do piątku.

-Do piątku, uśmiechnełam się i ruszyłam w strone mieszkania.

Zamknełam drzwi za sobą i czułam jak robie się cała czerwona.

-Lizz, czy ty się zakochałaś?. - mama mnie zapytała swoim rozbawionym głosem, ale dalej nie otworzyłam oczu.

-Mamo, wiesz wszystko jest możliwe. - zaczełam się śmiac a moja mama razem ze mną.
 
Jest to wogóle możliwe ze sie zakochałam w osobie której nie znam?

*****
Poprosze o opinie w komentarzach!

Przyjaciółka// Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz