2.

3.2K 150 246
                                    

Eren obudził się rano z nieprzyjemnym uczuciem w okolicach bioder. Kiedy podniósł ospałe powieki i rozejrzał się po pomieszczeniu. Zdał sobie sprawę, iż nie znajduje się w swoich czterech ścianach. Nie pamiętał nic z poprzedniego wieczoru. Starając się przypomnieć sobie choć trochę z poprzedniej nocy, rozejrzał się jeszcze raz uważnie po pokoju.

Duże łóżko zajmujące niemal jedną trzecią powierzchni przestrzeni, duże biurko z jasnego drewna, na którym stał złożony laptop, kawowo-beżowe ściany oraz ogromne okno, z którego światło padało idealnie na twarz szatyna, rozświetlając jego nieułożone włosy. Uśmiechnął się pod nosem. Rozpoznał w nim jeden z pokojów gościnnych Zeka i to nie byle jaki a ten, który najbardziej mu się podobał. Był minimalistyczny, ale idealny do podstawowego funkcjonowania.

Po dłuższym namyśle chłopak postanowił wstać i poszukać brata. Kiedy chciał zejść z wygodnego łóżku, poczuł przeszywający ból, który uniemożliwił mu jakikolwiek ruch. Po chwili jednak przyzwyczaił się do tego uczucia w pozycji siedzącej, wiec podjął próbę ponownego ruchu. Wstał dość chwiejnie, postanowił zrobić krok do przodu, jednak jego nogi odmówiły posłuszeństwa, przez co runął na ziemię. Wywołał tym dość spory hałas, przez co starszy Jeager otworzył z hukiem drzwi, niemal wyrywając je z zawiasów. Podszedł zmartwiony do szatyna, pomagając mu usiąść na skraju materaca, co okazało się złym pomysłem, ponieważ zielonooki znowu poczuł to cholernie nieprzyjemne uczucie, na które mimowolnie przeszedł go wstrząs.

Okularnik patrzył zmartwionym wzrokiem na kochanego braciszka. Wiedział doskonale, co mogło mu się stać, jednak nie chciał, aby ten miał przez to zniszczony początek roku szkolnego. Karcił się w myślach za to, że zostawił młodego samego z tymi pół mózgami. Uważał, iż cała ta sprawa to głównie jego wina. Siedzieli w nie przyjemnej ciszy przez kilka następnych minut.

- Hej, wiesz może, co się wczoraj stało? Totalnie nic nie pamiętam. - szatyn postanowił poruszyć ten niewygodny temat.

- Nic specjalnego. Reiner i Bertholdt cię trochę upili. Głównie to zasługa pierwszego. A kiedy wracaliśmy do domu, byłeś mocno wstawiony, przez co spadłeś ze schodów i uderzyłeś się w kość ogonową. Potem byłeś nieprzytomny, więc cię tu przyniosłem i położyłem na łóżku. - blondyn postanowił skłamać. Nie mógł mu przy tym spojrzeć normalnie w oczy, jednak wiedział, iż to na razie najlepsze wyjście.

Zielonooki uśmiechnął się i podziękował Zekowi za wspaniałe urodziny, których niemal nie pamiętał. Mężczyzna przez ten gest był jeszcze bardziej na siebie wściekły. Modlił się w myślach, aby jego prawie pewne przypuszczenia okazały się kłamstwem i Eren faktycznie tylko spadł ze schodów.

Postanowili się zbierać. Młodszy z pomocą brata dotarł do kuchni, gdzie wspólnie zjedli przygotowane przez Zeka tosty. Ogarnęli się w miarę i podeszli do samochodu, którym następnie pojechali do domu niższego. Carli na szczęście nie było w domu, przez co starszy mógł odetchnąć z ulgą, ponieważ uniknął w ten sposób wywiadu na temat wczorajszej imprezy.

Eren pomimo ciągłego bólu szybko się ogarnął, przez co był gotowy pojechać na rozpoczęcie roku szkolnego. Szatyn wyglądał naprawdę dobrze. Granatowe spodnie, krawat identycznego koloru i biała niedopięta do końca koszula. Prezentował się niemal nieskazitelnie. Jego włosy zostały jak zwykle w artystycznym nieładnie, co dawało mu pewnego rodzaju uroku. Gdy wrócił do brata, pojechali od razu na miejsce placówki.

- Dzięki Zeke, nie musisz przyjeżdżać potem po mnie. Mam zamiar poszwendać się gdzieś z Arminem i Mikasą. - oznajmił szatyn, z zamiarem zamknięcia drzwi.

- Pamiętaj, jak coś to dzwoń. - przypomniał blondyn. Eren pokiwał twierdząco głową, dając do zrobienia, że nie musi mu tego powtarzać. Jeager chwile patrzył, jak brat zamyka drzwi od auta i odchodzi w stronę swoich znajomych. Po czym odjechał, zostawiając w swojej głowie wiele wątpliwości.

Nie możesz już odejść Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz