Znów miała trzy latka i na nowo przeżywała najgorszy dzień swojego życia, dzień, kiedy straciła wszystko, co kochała.
Siedziała na tylnym siedzeniu srebrnego Forda Anglia. Ubrana była w delikatną zieloną sukienkę. To był ostatni raz, gdy miała na sobie coś tego koloru. Nigdy więcej go na siebie nie założyła - zbyt bardzo kojarzył jej się z tym, co straciła. Złote włosy lokami opadały jej na plecy, a na jej rozpromienionej twarzy malowała się radość i szczęście. Śpiewała. Pogodnym, jasnym głosikiem kończyła właśnie ostatnią zwrotkę jakiejś dziecinnej piosenki. Gdy umilkła, spojrzała na kierującego mężczyznę. Obrócił głowę i posłał jej dumny uśmiech. Serce Arii, dorosłej Arii, drgnęło boleśnie, a w miodowych oczach błysnęły łzy. Tak bardzo brakowało jej tego uśmiechu, tych ciemnych włosów, brązowych oczu, w których zawsze błyskały radosne iskierki... tak bardzo tęskniła za tatą. Miała ochotę rzucić mu się na szyję, chciała znów poczuć jego ciepły dotyk, gdy głaskał ją po głowie i palcami przeczesywał jej włosy, pragnęła opowiedzieć mu o wszystkim, co ją spotkało, opisać uczucia, które od dawna targały jej sercem oraz przelać na niego swój żal, ból i strach. Szybko jednak dotarła do niej bolesna świadomość, że to tylko wspomnienie, że nie ma wpływu na to, co się stanie.
A stało się nieszczęście. Zza rogu ulicy wyjechała ciężarówka. Tata nie miał czasu zahamować. Z impetem uderzyli w samochód. Krzyknęły obie - i dziecko, i dorosła. Po kilku ciągnących się w nieskończoność sekundach wszystko ucichło. Przerażona dziewczynka dotknęła ramienia ciężko rannego ojca. Wszędzie widziała jego krew. Sama miała szczęście - była tylko potłuczona, ale tata... potrząsnęła nim niepewnie, a chociaż Shadow wiedziała, że to nic nie da, że on już nie żyje, w jej sercu zapłonęła maleńka iskierka nadziei, przesłaniając świadomość, że to jedynie wspomnienie. "Może tym razem sprawy potoczą się inaczej?" - myślała. Niestety, tak się nie stało. Mężczyzna nie poruszył się. Mała Aria z rozpaczą, przez łzy zaczęła go wołać. Jakimś cudem udało jej się dostać na przednie siedzenia zmiażdżonego samochodu i wgramolić na ojcowskie kolana. Wtuliła się w niego i łkała w objęciach martwych ramion. Nie minęła nawet minuta, kiedy drzwi otworzyły się i dziewczynkę chwyciła para silnych rąk. Jasnowłosy mężczyzna wyciągnął ją z samochodu i zaniósł w kierunku czarnej limuzyny. Krzyczała, piszczała, szarpała się i wyrywała, ale cóż trzyletnie dziecko może zdziałać w walce z silnym dorosłym człowiekiem? Czy tego chciała, czy nie, koniec końców znalazła się w środku.
***
Scena się zmieniła. leżała, przypięta licznymi pasami, na metalowym stole. Nad nią stał ze strzykawką wysoki mężczyzna w białym kitlu lekarskim. Pochylił się i wbił igłę w jej szyję, wpuszczając zgniłozieloną substancję do żył dziewczynki. Czuła przenikliwy ból w całym ciele, gdy płyn zaczął się rozprzestrzeniać. Zdawało się, że płynna lawa krąży w jej żyłach i wypełnia każdą komórkę jej ciała. Nagle na jej plecach pojawiła się dziwna wypukłość. Jej skóra w niezwykle bolesny sposób zaczęła się rozciągać. Dziewczyna nigdy wcześniej ani nigdy później nie czuła czegoś takiego. Było tak, jakby coś ukrytego w jej ciele usiłowało za wszelką cenę się wydostać. Wrzasnęła, gdy skóra w końcu pękła. Otoczyła ją krew, całe jezioro krwi, a oczy przesłonił jej mrok bólu. Od tego momentu z jej pleców wyrastała para biało - złotych skrzydeł, które w późniejszym życiu bardzo się Arii przydały. Jednak wtedy w jej dziecięcym umyśle kołatała się tylko jedna, straszliwa myśl - "Chcę umrzeć".
***
Miała pięć lat. Jej skrzydła, włosy i twarz pokrywała gruba warstwa brudu i krwi. Stała w środku labiryntu. Oddychała ciężko, trzęsła się z wyczerpania i strachu. Rozległ się huk wystrzału i dziewczynka wystartowała. Biegła szybko, w panice szukając wyjścia. Jedynym, czego pragnęła był odpoczynek, lecz za każdym razem, gdy przystawała lub chociażby zwalniała, była rażona prądem. Jej zdeterminowanie nie miało jednak szans zwiększyć jej wytrzymałości fizycznej. Nie minęło nawet kilka minut, gdy Aria zemdlała.
CZYTASZ
Kiedy świat płonie
FanficPo bitwie o Nowy Jork na świecie panował względny spokój. Oczywiście, miały miejsce ataki, walki, tragedie, jednak nie było to nic, z czym pojedynczy bohater by sobie nie poradził. Wydawałoby się, że grupa Avengers nie będzie już potrzebna. Jak wiel...