Rozdział 2.

169 12 3
                                    


Po lekcji języka polskiego razem z Eweliną udałyśmy się do sklepiku, gdzie kupiłyśmy sobie po batonie. Jedząc nasze zdobycze ruszyłyśmy korytarzem do Sali, gdzie miałyśmy mieć teraz lekcję.

-To opowiadaj, co tam się u ciebie dzieje, że aż tutaj przyjechałaś?

-Pokłóciłam się z Kariną.

-Nie kłam, Nadia.

-Mówię serio, pokłóciłam się z nią.

-Ale byś tutaj nie przyjeżdżała, przecież tyle razy się sprzeczałyście -odpowiedziała siadając na podłodze obok drzwi do sali, gdzie miałyśmy mieć angielski.

-Później ci opowiem, na razie udawaj, że nie widzisz tego chłopaka, co idzie w naszym kierunku -szepnęłam do przyjaciółki.

-Co? Czemu?

-To mój przewodnik po szkole i osobisty korepetytor, sam dyrektor mi go polecił.

-Cześć Kuba! -Zaczęła machać Ewelina w stronę chłopaka.

-Siemka, Ewka -odpowiedział dając jej buziaka w policzek.

Potem usiadł koło niej i chyba nie zdając sobie sprawy z tego, że ja siedzę obok, zaczął luźną rozmowę z Eweliną, która dopiero po chwili zaczęła mój temat.

-Znacie się już z Nadią? -Spytała, jak gdyby nigdy nic.

-Pewnie, mój... To znaczy nasz kochany dyrektor kazał mi ją oprowadzać po szkole.

-I udzielać korków -dopowiedziałam.

-Niestety.

-Mówiłam ci już, nie chcę twojej pomocy, jeśli tak bardzo mnie nie lubisz.

-To nie jest tak -mruknął w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje.

Bez słowa wstałam i odwróciłam się w stronę drzwi, gdzie po chwili pojawiła się dziwnie ubrana nauczycielka. Miała na sobie czarną spódnicę w kwiatki, która sięgała jej do kostek i do tego koszulę w kratkę. Wyglądało to trochę paskudnie, ale to jej życie, ma prawo się tak ubierać.

Weszliśmy do klasy. Od razu skierowałam się w stronę biurka nauczycielki, która przywitała mnie i podała mi książki. Życzyła jeszcze miłej nauki i zaczęła lekcje. Nie przypadła mi za bardzo do gustu, bo po prostu była sztuczna.

Lekcja angielskiego minęła mi bardzo szybko, bo jak się okazało pani Werner, bo tak nazywała się nauczycielka, nie zwraca zbytniej uwagi na osoby, które nie mają talentu do tego języka, tak jak ja. Chyba tylko raz mnie zapytała, a ja udzieliłam jej złej odpowiedzi, dzięki czemu razem z Ewką mogłyśmy siedzieć na telefonach i pisać do siebie SMS-y. Nie mogłyśmy swobodnie rozmawiać czy szeptać, bo podobno Wernerowa wszystko słyszy, a za karę wstawia jedynki.

Po angielskim mieliśmy jeszcze siedem innych lekcji, w tym dwa w-fy, które przesiedziałam na ławce strasznie się nudząc. Wszyscy grali i świetnie się przy tym bawili, a ja żałowałam, że nie mogłam mieć zdrowej już ręki, lecz niestety dopiero za niecały tydzień będę mogła grać.

Do domu wróciłam busem razem z Ewą, która mieszkała dwa domy dalej. Zajęłyśmy miejsca na końcu pojazdu i zaczęłyśmy rozmawiać o tym, co się u nas działo przez najbliższe dwa miesiące.

-Wreszcie mam chłopaka, ale to już wiesz i jutro was ze sobą poznam, bo dzisiaj go w szkole nie było. No, a poza tym to chyba wszystko, tak jak dawniej.

Miej nadzieję i walcz!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz