Izuku Midoriya

163 24 2
                                    

Dzisiaj w końcu to zrobię! Zapytam go! Nie ważne co! powtarzałem sobie w myślach dodając sobie odwagi. Bowiem miałem zamiar wykonać pewien krok, dla wielu samobójczy, dla mnie krok w stronę polepszenia relacji. Co, jeśli jednak się nie zgodzi? Co, jak go tylko tym znowu wkurzę? Może powinienem jeszcze z tym zaczekać? Moje rozmyślania zostały przerwane przez czerwonookiego blondyna, który ukazał się na horyzoncie, za pewne udając się na lekcję. Niewiele myśląc, udałem się szybkim krokiem w jego stronę.

- Kacchan! – zawołałem, by go zatrzymać.

- Czego chcesz, cholerny nerdzie?! – odpowiedział uniesionym głosem, gdy stanąłem tuż przed nim.

Wzdrygnąłem się lekko, jednak pozostałem na miejscu.

- N-nic. Chciałem się tylko przywitać i... - ze stresu nie potrafiłem się normalnie wysłowić i zacząłem mamrotać pod nosem, jak to mam w zwyczaju.

- Przestań mamrotać i mów po ludzku! – z jego rąk zaczęły się wytwarzać mini wybuchy, co znaczyło, że tracił cierpliwość.

- Chciałem się zapytać, czy potrenujesz ze mną wieczorem! – krzyknąłem tak głośno, że chyba cała szkoła nas usłyszała. Utwierdziło mnie w tym przekonaniu to, że po kilka osób wyłoniło się z klas i zerkało w naszą stronę.

Widziałem, jak blondyn zaciskał dłonie w pięści, więc przygotowałem się na odrzucenie, jednak to co usłyszałem prawie zwaliło mnie z nóg.

- Zgoda... - powiedział cicho czerwonooki, a ja nie umiałem powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy wraz ze zdziwieniem.

Po chwili blondyn oddalił się ode mnie, zmieniając kierunek swojej wędrówki, a ja uradowany udałem się na zajęcia.

Podczas przerwy obiadowej Uraraka-san zaciągnęła mnie na stronę, żeby porozmawiać.

- Deku-kun – zaczęła – zrobiłeś to? Zapytałeś go? Zgodził się?

- S-skąd wiesz? – spojrzałem na nią lekko speszony. Urarace jako jedynej zwierzyłem się z moich planów, ale nie mówiłem jak i kiedy zamierzam wcielić je w życie.

- Widać wszystko po tobie – zaśmiała się. – Na każdej lekcji patrzysz tylko na niego i uśmiechasz jakby wydarzyło się coś naprawdę dobrego. Wniosek nasuwa się sam – dodała rozbawiona.

Odwróciłem wzrok i podrapałem się po karku zawstydzony.

- Zapytałem go przed pierwszą lekcją, byłem pewny, że się wkurzy i odejdzie krzycząc, że nie ma mowy, a on się zgodził. – zdałem jej relację, nie kryjąc radości i uśmiechnąłem się do przyjaciółki.

- To świetnie! Widzisz, nie było się czego bać. – widziałem po jej minie, że sama w to nie wierzyła. Przecież to Kacchan, zawsze jest się czego bać.

Gdy zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec ostatnich zajęć, w miarę szybko spakowałem wszystkie rzeczy i wróciłem z przyjaciółmi do dormitorium. Podczas drogi moje myśli były skupione głównie na blondynie i naszym wieczornym treningu.

Będąc już w pokoju, przebrałem się z mundurka w niebieską koszulkę na krótki rękaw i czarne, krótkie spodenki. Spojrzałem na zegarek i widząc, że było parę minut po szesnastej, dotarło do mnie, że nie ustaliłem z blondynem o której dokładnie mamy się spotkać. Po chwili pomyślałem, że pójdę do niego jakoś za dwie godziny. Tak powinno być w porządku. Tak. Przynajmniej mam trochę czasu, żeby się przygotować, mentalnie rzecz jasna. Uspokój się głupie serce, to tylko jeden trening, mówiłem do siebie w myślach.

Współny trening | BakuDeku oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz