Wpadka

189 17 4
                                    

Bo to wszystko była wina Masona.

Liamowi udało się przez jeden dzień powstrzymać od zakupów w sklepie, a stawało się to coraz trudniejsze, bo naprawdę zbyt często myślał o Theo.

2:46
Od: Idiota
O kim myślisz????

Dunbar przewrócił oczami na wiadomość od Masona, który tak właśnie cały czas mu dogryzał.

2:51
Od: Idiota
Pomyśl, jaki on musi być ogarnięty, że tak świetnie sobie radzi w pracy!!!
Idealny materiał na chłopaka!!!

Liam już dawno uznał, że jego przyjaciel nie jest normalny. Ale w jednym miał rację (jak zawsze) im więcej myślał o Theo, tym bardziej mu się podobał.
Już widział, że tej nocy nie zmruży oka.

   — Co ty taki zmielony, jakby cię pies wyrzygał?— tymi miłymi słowami przywitał go Mason, czekając pod jego uczelnią.— Herbatę ci przynosiłem— podał mu kubek z ciepłym napojem.
   — Kocham cię— Liam podziękował mu i od razu wypił pół kubka.— Nie spałem.
   — A czyżbym miał rację...— przyjaciel zagwizdał uradowany.— Theo zaprzątał ci myśli?— poruszył brwiami, co w jego uznaniu miało być zabawne i sugestywne.
   — Nie— skłamał niższy, kończąc napój.

   — Ah, zapomniałbym...— zaczął Mason, gdy wysiadali z autobusu na swoim osiedlu, a on skończył opowiadać przyjacielowi o swojej zmianie w pracy.
   — Co?— wysapał przez zęby Liam, czując w kościach, że to nie skończy się dobrze.
   — Idę dzisiaj do Corey'a i obiecałam kupić kilka rzeczy na wieczór...— wyszczerzył się niewinnie.
   — Chyba sobie żartujesz?!!— krzyknął Liam.
   — Ja? Nie, dlaczego miałbym. Boisz się zakupów?— zapytał głupio.
   — W tym sklepie? TAK!
   — Upsi, nie masz wyjścia, chyba że chcesz sam poczekać na mnie przed wejściem...— zaśmiał się Mason.
Liam zacisnął szczękę i ruszył w stronę marketu.

Tak właśnie wylądowali w sklepie, gdzie Liam był gotów z dziesięć razy zabić swojego najlepszego przyjaciela. Mason ewidentnie grał na czasie, dzwoniąc do swojego chłopaka i pytając go szczegółowo o każdy produkt osobno. Łazili powoli po alejkach, a Dunbar uważał, że przyjaciel robi to specjalnie, by tylko spotkać Theo. I jego przypuszczenia się sprawdziły, gdy ekspedient ukazał się przy półkach z wodą. Liam natychmiast chciał wykonać taktyczny odwrót z tej alejki, czując jak jego tętno wzrasta dwukrotnie od samego widoku chłopaka.

Jednak Mason był szybszy, chwycił przyjaciela za rękaw i pociągnął w stronę pracownika. Liam mógłby przysiąc, nigdy się tak nie stresował jak w tym momencie.

   — Przepraszam— odchrząknął Mason, zaczepiając Theo.— Czy orientuje się pan może, gdzie znajdę... budynie?— wypalił na wydechu.

Theo momentalnie ulokował na nich swoje spojrzenie, lustrując ich od dołu, dłużej zatrzymując się na palcach Masona, które nadal trzymały przedramię niższego.
Liamowi robiło się na zamianę ciepło albo zimno i czuł się, jakby miał zaraz zemdleć.

   — Alejka obok, po lewej— odparł ekspedient spokojnym głosem, jeszcze niższym niż zapamiętał go Dunbar. Albo Liam miał halucynacje, albo wzrok Theo przez sekundę dłużej utrzymał się na jego twarzy, zanim wrócił do przerwanej pracy.

   — Dziękujemy, bardzo pan pomocny, prawda, Liam?— Mason wielce dumny z siebie zwrócił się w stronę przyjaciela. Dunbar zdołał wydać z sobie tylko jakiś nieokreślony dźwięk, po czym siłą pociągnął za sobą drugiego. Nawet nie myślał, by się odwrócić w stronę Theo.

— CO TO BYŁO?— wściekły Liam wrzasnął szeptem, gdy obaj znaleźli się dwie alejki obok.
— No co? Pomagam ci— wyjaśnił Mason, jakby nic się nie stało.— Teraz już wie, jak masz na imię.
— Czy ty choć raz możesz być albo chociaż udawać, że jesteś trochę normalny?— zapytał retorycznie Liam, zostawiając przyjaciela i ruszając na samotne zakupy.

Plątał się po sklepie, nadal czując wysokie ciśnienie na myśl, że gdzieś tutaj może zaraz spotkać Theo.
Po kilkunastu minutach dostał wiadomość od Masona, że ten idzie już do kasy, więc ruszył w tamtą stronę. Przy zakręcie na końcu alejki nie spodziewał się nikogo z naprzeciwka. A szczególnie osoby, której unikał przez ten cały czas.

Dosłownie oboje z Theo stanęli w miejscu, by przepuścić tego drugiego. Liam nawet nie śmiał podnieść oczu na twarz chłopaka. I tak przez kilkanaście sekund trwał w niezręczniej sytuacji, gdzie oboje chcieli zrobić krok w bok i akurat w ten sam, przez co nadal się blokowali.

— Przepraszam— mruknął Liam, robiąc krok w tył i większym łukiem ominął Theo, który uważnie wpatrywał się w jego poczynania.

Liam z mocnymi wypiekami uciekł do Masona, który spokojnie pakował zakupy dla swojego chłopaka.

— Gonił cię ktoś?— zapytał przyjaciel, widząc minę Dunbara.
— To wszystko twoja pieprzona wina!

###
Dziś na czas😇
ZuuZ🖤

One step forward |thiam| short story✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz