Cicha Nadzieja

59 7 10
                                    

Biegnie przez las. Jedyne co może zobaczyć to ciemne, wysokie drzewa, które mija z każdym krokiem. Upada. Widzi przed sobą coś dużego. Niebezpiecznego. Coś co zaraz może go uśmiercić. Zaraz. Coś jest nie tak. Czemu to ucieka. A... To dlatego.
Teraz czas na ciebie mój drogi. Później już tylko ciemność. Nicość. Pustka. A może to tylko...

---------------------------------------------------------

11 rano. Słońce jest już wysoko na niebie. Liam budzi się cały zalany potem oraz łzami. Theo patrzy na niego całkowicie zszokowany. Nie wie co się dzieje z jego chłopakiem.

- O-ona wróci? - zająkał się młodszy.

- Ale kto...? - Reaken nic nie rozumie z tego co się dzieje. Jednak nie dostaje odpowiedzi na swoje pytanie.

- Jak się spało Theoś? - Liam postanowił już się nie przejmować tym co mu się śniło. Tak poza tym to był bardzo... dziwny sen. Las? Potwór? On... uciekał? Przed czym?
Za dużo pytań jak dla niego.

- Dobrze do momentu kiedy mnie nie obudziłeś jakimś koszmarem. Wytłumaczysz mi co ci się śniło? - postanowił być bezpośredni, żeby usłyszeć odpowiedź na jedyne pytanie, które go nurtowało.

- - - - - - - -

Byli już pod domem Dunbara. Sytuacja nie była wcale lepsza niż godzinę temu. Liam wyglądał jakby zobaczyć ducha. Teraz kolej na ciebie mój drogi. - Mówiłeś coś Theo? - zapytał będąc totalnie zamyślonym. - Nie? Nic nie mówiłem. Czemu miałbym coś mówić? - Zapytał go starszy, na co pokręcił głową i odbił wzrok w szybę.

Weszli do salonu, ściągając przy tym buty w przedpokoju. Po zabraniu z kuchni jakiegoś soku udali się do pokoju młodszego. Liam usiadł na łóżku i przytulił się do poduszki, a Theo do jego pleców.

- Powiesz mi co się stało? - spróbował jeszcze raz, może tym razem się czegoś dowie.

- Miałem... koszmar, ale to nic takiego... naprawdę - próbował go przekonać, lecz kiedy starszy usłyszał, że ma źle sny postanowił się o to dopytać.

Po jakiś 20 minutach przepychania Reaken niczego się nie dowiedział. A próbował, no cóż, jego decyzja.

Do końca dnia Dunbar nie chciał nic powiedzieć na temat tego co działo się w nocy. Nie miał odwagi, aby stawić temu czoła. Nie miał siły, aby się z tym uporać. Z taką myślą zasnął w objęciach Theo w jego pokoju.

---------------------------------------------------------

Jak to mówią "szczęśliwi czasu nie liczą." Można powiedzieć, że w tym momencie było tak samo z Theodorem. Dzisiaj. 18 kwietnia. Data jego 20 urodzin. Był podekstytowany, że mógł je spędzić że swoim chłopakiem. Nie małe było jego zdziwienie, kiedy się obudził, ponieważ Liama nie było w łóżku. Nie było go w domu. Zniknął gdzieś i nawet nie raczył go o tym uprzedzić.
No cóż, poczekam na niego, z taką myślą zszedł do kuchni i zrobił sobie jakieś śniadanie.

Minęła godzina. Minęła druga godzina. Trzecia. Czwarta. Minął cały dzień, a nikt nie złożył mu życzeń. Młodszy nie przyszedł do domu, nie zadzwonił. Nie odbierał jego połączeń. Nie odpisywał. Nic. Kompletnie jakby o nim zapomnieli.

Wybiła północ, a drzwi wejściowe się otworzyły. Stanął w nich Dunbar z piwem w jednej ręce, a telefonem w drugiej, który przykładał do ucha.

- Tak, wiem skarbie... spokojnie, niedługo wrócę - zakończył rozmowę i ruszył do lodówki. Na jego nieszczęście jego końcówkę rozmowy usłyszał zdruzgotany Reaken.

- Z KIM ROZMAWIAŁEŚ?! - wydarł się na niego przez łzy, które zalewały jego cała twarz.

- Że swoją dziewczyną, a co? - odpowiedział nawet nie zwracając uwagi na niego.

- C-co...? - to jedyne co mógł powiedzieć. Kompletnie go zamurowało. Miał już nawet zapisaną mowę, kiedy wróci do domu, ale tych słów się nie spodziewał. Nie mógł zrozumieć o co chodzi. Poczuł się wykorzystany.

- Właśnie, zapomniałem Ci powiedzieć. Zrywam z tobą - odpowiedział obojętnie i już chciał wyjść z domu, gdy zatrzymała go ręka  Theo uderzającą g oz całej siły w twarz.

- Ty pierdolona kurwo... j-jak możesz - spojrzał na niego ostatni raz i uciekł do pokoju. Liam nie zrozumiał o co mu chodzi i wyszedł z domu.

Theo przeżył najgorsze urodziny w życiu. Myślał, że może coś się zmieniło. Że może ktoś go naprawdę pokochał i będzie chciał z nim świętować. Niestety dopiero teraz dowiedział się jak bardzo się mylił.

Następnego dnia obudził się w kącie pokoju. Dalej czuł te wszystkie łzy, które wypłakał poprzedniej nocy. Dalej czuł ten ból zadany przez Liama. Co on teraz zrobi. Przecież bez niego jest nikim.

Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł zadowolony Liam. Kiedy zobaczył Theo, siedzącego w kącie zdziwił się. To mało powiedziane. Chciał już podejść do niego i spytać co się stało, lecz Theo się na niego wydarł.

- ODEJDŹ ODE MNIE KURWO - to jedyne co zdołał powiedzieć a już był na dole.

- O czym ty mówisz? - zapytał totalnie zdezorientowany blondyn.

- Ale ty teraz robisz sobie ze mnie pierdolony żarty? - nie mógł nawet uwierzyć w to co słyszał. Zachowywał się jakby nic się nie stało.

- Nie wiem o co ci chodzi - odpowiedział młodszy.

- To ja Ci teraz wytłumaczę o co mi chodzi. Wczoraj jakbyś nie pamiętał przyszedles do domu najebany, gadałeś z jakąś łaską, z którą jesteś w związku, zerwałeś że mną, wyszedłeś z domu, już nawet nie wspomnę, że zapomniałeś o moim urodzinach - tutaj zrobił chwilę przerwy, żeby złapać oddech. - A teraz kurwa pytasz się o co mi chodzi?

- A-ale ja nie wiedzia...

- Gówno mnie to obchodzi, nie wierzę, że mogłeś zapomnieć. Mój własny chłopak zapomniał i moich urodzinach. Niewiarygodne. Mzoe jeszcze poleć do tej swojej "dziewczyny" że wczoraj - machnął rękoma cudzysłowu w powietrzu.

- Naprawdę uwierz mi. Byłem pijany.

- Nie Liam, za bardzo mnie tym zraniłeś. Wiesz co może to i lepiej, że masz kogoś innego. Przecież w końcu ja ci nie wystarczyłem prawda? Psychopata, morderca, manipulant. Nigdy mi tego nie zapomnisz jasne? - próbował znaleść w jego oczach potwierdzenie tych słów, lecz tam były tylko łzy i pustka. - Tak też myślałem. Dlatego zrywam z tobą i nie próbuj mnie szukać, ani dzwonić - dokończył i wyszedł z domu Liama.

Nie mógł uwierzyć, że to się stało. Nie mógł uwierzyć, że przez jego ignorancję zapomniał o najważniejszym dniu bruneta. A poza tym przez to, że się upił skrzywdził go jeszcze bardziej. Nigdy nie wybaczy sobie tego co zrobił i tego co powiedział. Czuł, że do końca życia będzie płakał za nim. Będzie prosił o wybaczenie, będzie błagał o ty by do niego wrócił. Lecz wiedział, żeby tak było musi odnowić zaufanie Reakena.
Jednak to nie będzie takie łatwe... prawda?

------------------------
Trochę taki smutny rozdział :(
No nic lecimy dalej
Miłego czytania misie <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

This pain is really big?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz