Maszyny i spadanie z dachu (Jeo)

130 5 4
                                    

Rozdzialik dla DarkHumanoid. Nie wiedziałam, że taki ship istnieje 😂

Jason kręcił się po obozie nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Trener Headge gdzieś poszedł, Piper była na zajęciach z domkiem Afrodyty, a Leo ciągle siedział w Bunkrze 9 budując ,,Argo II". Blondyn spojrzał na arene i dostrzegł tam McLean. Westchnął. Razem z dziewczyną stwierdzili, że związek zaaranżowany przez Junone nie jest dobrym pomysłem i dadzą sobie czas. Szczególnie, że Jason czuł się bliżej z Valdezem niż córką Wenus. W dziwny sposób nerwowość latynosa go uspokajała. I pomimo sytuacji z galerii Medei bardzo go lubił i był dla niego ważny. Usiadł na progu swojego domku i zapatrzył się w ziemie.

-Cześć Jason.- Usłyszał obok siebie głos córki Tristana McLeana.- Nad czym tak rozmyślasz?

Popatrzył na nią. Tak, była ładna, ale to nie było to. Wiedział, że ich związek byłby za idealny, żeby mógł przetrwać. Za bardzo do siebie pasowali. Zresztą on nic nie czuł do Piper. Owszem, lubił ją, ale to tyle. Tak jak lubił Gwen, gdy jeszcze był w Obozie Jupiter.

-O nas.- Powiedział.- Że dobrze zrobiliśmy nie bawiąc się w tą chorą gre Junony...

-Hery.

-...i daliśmy sobie spokój. To by nie wyszło.

-Też tak uważam.- Zgodziła się.- Wole być twoją przyjaciółką niż dziewczyną. Wybacz, ale ja nic nie czuje.

-To tak jak ja.

Nagle w lesie rozległ się głośny wybuch. Blondyn podskoczył, a szatynka wzdrygneła się.

-Leo znów coś wysadził. Całymi dniami siedzi i w Bunkrze 9 i buduje. Próbowałam z nim rozmawiać, ale nie chciał, tak jakby miał mi coś za złe. Martwie się o niego.

Jason utkwił swoje niebieskie tęczówki w lesie.

-Może powinieneś z nim pogadać? Może ciebie wysłucha.- Powiedziała niepewnie Piper. Czuła, że pomiędzy chłopakami coś jest, ale nie była pewna czy nie była to przypadkiem nienawiść. Grace wstał.

-Dobry pomysł.  Bo nam się zapracuje.

Ruszył ścierzką wśród drzew, rozglądając się za Bunkrem 9. Po chwili dotarł do murowanego budynku i wszedł przez niedomknięte drzwi. Cały Leo. Nigdy nic nie robił dokładnie, nawet jeśli chodziło o zamknięcie drzwi, ale syna Jupitera w dziwny sposób to rozczulało. Znalazłwszy się w pomieszczeniu zamknął starannie drzwi i ruszył w kierunku z którego dobiegał hałas. Na środku Bunkru 9 stała wielka platforma z ogromnym statkiem. Leo nigdzie nie było widać, ale z wnętrza projektu dobiegały odgłosy pracy.

-Leo!- Zawołał, podchodząc do statku.

-Leo!

Pukanie ustało i nad burtą wyłoniła się umorusana twarz Valdeza. Jego szpiczaste uszy były czarne od sadzy-Jason wolał nie wiedzieć jak-, a brązowa czupryna rozczochrana bardziej niż zwykle. Oczy miał podkrążone, co potwierdzało teorie Piper, że latynos nie robił sobie zbytnio przerw.

-O, cześć chłopie. Co jest?

-Przyszedłem do ciebie. Piper mówiła, że nie chciałeś jej słuchać, więc ja przyszedłem. Zrób sobie przerwe, bo zapracujesz się na śmierć.

PJ i OH one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz