Spotkanie rodzinne (Sally x Posejdon)

134 3 3
                                    

Dedykacja dla MortKa123:

Młoda, brązowowłosa kobieta z dzieckiem na rękach weszła do wody. Jej włosy błyszczały na słońcu, a oczy świeciły radośnie. Była dumna ze swojego dziecka, które powiedziało dwa pierwsze słowa: mama i tata. Chciała przekazać tą radosną nowinę ojcu chłopca.

-Posejdonie!- Zawołała, przekrzykując fale.- Posejdonie! To ja! Sally!

Nikt nie odpowiedział. Sally spóściła głowę. Naprawde liczyła, że grecki bóg mórz i oceanów, ktory był ojcem jej dziecka przyjdzie zobaczyć syna. I ją. Wiedziała, że musiał ją zostawić. Był z nią uczciwy i powiedział jej to, gdy ich przyjaźń zaczęła się przeradzać w coś więcej. Zdradził jej wtedy, że jest bogiem. Wyjawił jej zasady odnośnie śmiertelników. I dał jej możliwość wycofania się. Odejścia. Ale ona nie skorzystała, przyjmując wszystkie konsekwencje tego romansu. I tak oto stała teraz po pas w morzu, z małym dzieckiem na rękach, licząc, że jej ukochany się zjawi. Ale dlaczego miałby się zjawić? Przecież była tylko zwykłą, nie wyróżniającą się śmiertelniczką. Pewnie miał tysiące innych Sally Jackson i nie pamiętał o niej. Spodziewała się tego, jednak troche bolało. Nagle nad wodę nadeszły burzowe chmury. Zaczęło błyskać i grzmieć.

-POSEJDONIE!- Zagrzmiał potężny głos z góry. Sally przytuliła synka do piersi i zaczęła uciekać w stronę brzegu.

-POSEJDONIE! ZŁAMAŁEŚ UMOWĘ! A TERAZ TWOJE DZIECKO JEST TUTAJ, TUŻ KOŁO CIEBIE! WIĘC PATRZ JAK PŁACI ZA TWOJE KRZYWOPRZYSIĘSTWO!

Sally była już prawie na plaży, gdy wielka błyskawica uderzyła w piach tuż za linią wody. Kobieta zatrzymała się. Kolejna błyskawica leciała w jej stronę, jednak w tym momencie wielka fala zasłoniła ją, zabierając wodę spod niej. Wiązka elektryczności uderzyła w wodną kopułę, a elektryczność rozeszła się po całej wodzie. Sytuacja powtórzyła się pare razy, aż w końcu wielka fala na wiele stóp uderzyła w chmury, rozpraszając je. Pogoda znów stała się słoneczna. Sally stała zdumiona po kostki w wodzie, a mały chłopiec przytulał twarz do jej klatki piersiowej. Nagle z wody wynurzył się mężczyzna w hawajskiej koszuli i z wędką w ręku. Kobieta uśmiechnęła się.

-Posejdonie.- Powiedziała cicho i przytuliła się do boga mórz, wdychając jego zapach morza i wodorostów. Pogładził ją po włosach.

-Nie powinnaś była tu przychodzić.- Powiedział łagodnie.- Zeus już wie o naszym synie.

-Zauważyłam.- Mruknęła.- Chciałam ci pokazać naszego synka. Powiedział ostatnio ,,mama" i ,,tata".

Czarnowłosy chłopiec popatrzył dużymi i morskimi oczami na swojego ojca.

-Tata!- Zawołał radośnie. Na twarzy Posejdona pojawił się uśmiech. Pogłaskał dziecko po główce.

-Jak dałaś mu na imie?

-Perseusz. Bo jako jedyny miał szczęśliwe zakończenie. I wierze, że Percy też będzie takie miał.- Powiedziała, wtulając się w ukochanego.

-Z tobą na pewno.- Oświadczył, całując ją w czubek głowy i przytulając do siebie.

-Kocham cie, Sally Jackson. I kocham małego Percy'ego.

-My też cie kochamy.


Hejka!
Tak, wiem, długo mnie nie było, ale co zrobić, czas zwiał. Zresztą Posejdon też zwlekał ze spotkaniem z Sally.
Mam nadzieje, że mnie było znośnie i oczekujcie rozdziału o Solangelo i Reynico
Hana Morgorath 💚

PJ i OH one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz