Wrogowie (?) z benefitami

288 13 6
                                    

Najpierw drobna instrukcja: kursywy używam do cytowania myśli bohaterów, ale też do dialogu, który ma miejsce w przeszłości i wyjątkowo tylko i wyłącznie tutaj do wywiadu, którego słucha Nie MingJue w radiu. Mam nadzieję, że nie jest to zbyt zawiłe ;3

Długo pisałam ten rozdział i bardzo przepraszam za moją nieobecność przez tyle miesięcy. Nie będę się usprawiedliwiać, bo to ja zawaliłam. Następny będzie zdecydowanie szybciej, na pewno skończę go do września.

Już dalej nie przeszkadzam i miłego czytania <3

***

Przez okno wlewało się do pogrążonego w półmroku pokoju zamglone światło. Zapowiadał się naprawdę nieprzyjemny dzień, zwłaszcza, gdy Meng Yao próbując się przeciągnąć wybudził nie tylko siebie, ale też ból w dolnych partiach ciała. Spojrzał z nienawiścią na mężczyznę śpiącego pod kocem na podłodze. Jego opalone, umięśnione ramiona kontrastowały z szarością puchatego okrycia. Westchnął, wyczołgując się spod kołdry. Od razu poczuł chłód i dopiero, gdy zobaczył swoje odbicie w lustrze zorientował się, że był nagi. Korzystając z okazji zatrzymał się w miejscu, egzaminując zmęczone po poprzedniej nocy ciało. Jak zwykle – zero śladów. Gdyby nie dyskomfort z tyłu, przysiągłby, że roztrzepane włosy i podkrążone oczy to kwestia niedospania.

Przeszedł nad tym dryblasem, Nie MingJue, który dał mu naprawdę niezły wycisk, wyładowując na nim cały stres związany z pracą w policji. Ciężko było nie zauważyć jego profesji, spostrzegając spoczywający na krześle mundur. To było jedyne, co zabierał do mieszkania. Żadnej broni ani kajdanek. Yao nie był kimś, z kim bawiłby się w takie gierki.

Można powiedzieć, że relacja mężczyzn od kilku miesięcy polegała głównie na seksie. Tląca się niegdyś nienawiść nieco przygasła, ale wciąż podobno uważali się za wrogów. Teraz nie mieli już o co ze sobą walczyć, odkąd XiChen stał się poza zasięgiem ich obojga.

Tak, zarówno Yao, jak i MingJue, kochali się we wspólnym przyjacielu, co tworzyło dość smutną historię ogromnego zawodu i dwóch złamanych serc. O ile po tym pierwszym widać było, że cierpiał, to drugi zdawał się nie dbać o stan własnego organu pompującego krew.

Jedna (nieco pijacka) noc doprowadziła do tego, że oto tych dwoje delikwentów... poszło ze sobą do łóżka. Ale nie szukali pocieszenia w swoich ramionach – w końcu się nienawidzili i byłoby to irracjonalne – potrzebowali tylko się rżnąć (to dosadne określenie naprawdę odzwierciedla obraz ich stosunków), wyżywając się na sobie nawzajem. Zero malinek, zero śladów zębów czy paznokci – wyłącznie sama penetracja pozbawiona jakichkolwiek romantycznych uczuć.

Brzmi żałośnie? No, dla mnie też, ale nie wszyscy żyją długo i szczęśliwie ze swoją drugą połówką, zwłaszcza, jeśli mowa o trójkącie miłosnym. Takim tragicznym, gdzie dwóch adoratorów zaciekle walczy o atencję wielbionego, rzucając wzajemnie kłody pod nogi na każdym kroku, lecz zupełnie bezowocnie. Bo wielbiony nie chciał żadnego z nich.

Oto codzienność – praca, jedzenie, seks, spanie. Żaden nie narzekał i wiedział czego się spodziewać. Taka rutyna wydawała się prostsza, w ten sposób łatwiej było pogodzić się z niespełnionymi marzeniami i przysłaniającymi słońce chmurami.

Za godzinę Yao musiał być gotowy, aby zdążyć na autobus do pracy. Próbował szukać, jak zawsze, pozytywów bycia speakerem radiowym, jednak obecnie ponownie nic nie przychodziło mu do głowy.

Niektórzy twierdzą, że laski na to lecą, ale mi to zwisa, pomyślał, patrząc w dół. Zupełnie jak ja na myśl o MingJue.

MingJue ziewnął głośno, zwracając uwagę na stojącego nago z parującym kubkiem współlokatora.

Subiektywny Ranking Długości I Mo Dao Zu ShiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz