Część 2 (tu już 18+)

322 20 115
                                    

Ale oto już kochanków
ukryło puszyste łoże.
Muza moja do sypialni
w żaden sposób wejść nie może.

Zresztą i bez jej wskazówek
rady sobie świetnie dadzą
i nie zostaną bezczynni
pod Amora słodką władzą..."

Sztuka kochania, Księga II, Pieśń XXII, Owidiusz

Jej słowa zawisły w powietrzu. Może gdyby Ariadna nie czuła się tak parszywie, a w jej żyłach nie krążył alkohol, to by się zawstydziła. Na zażenowanie jednak było już chyba za późno.

- No cóż - Hermes pierwszy zabrał głos. - To chyba ten moment, kiedy powinieneś spełnić swój obowiązek małżeński. Widzimy się na obiedzie.

Najwidoczniej przeceniła się, bo zawstydzenie nagle wróciło. Coś takiego chyba też powinno przestać ją dziwić, jednak i tak prawie opadła jej szczęka. Oni tak na poważnie? Przecież wcale nie o to jej chodziło! Pewnie mieli ją za manipulantkę albo desperatkę. Ariadna wodziła zaskoczonym spojrzeniem od jednego, do drugiego.

- Chwila, stop - zapiszczała. - Ja tego nie wymagam! Wracaj tutaj!

Dionizos patrzył na nią z rozbawieniem, za to Hermes zatrzymał się w połowie drogi do drzwi i spojrzał na nią z wyczekiwaniem.

- Myślałem, że sypianie ze mną ci się podoba - wytknął jej bóg wina, przeciągając głoski.

- No tak - Ariadna zarumieniła się. - Jesteś w końcu bogiem seksu, dosłownie i w przenośni. Ale to trochę krępujące, skoro ty i Hermes jesteście razem.

Znów wymienili spojrzenia. W końcu Dionizos wzruszył ramionami. Ariadna czuła się naprawdę dziwnie, bo Hermes też nie wyglądał na przejętego albo zrezygnowano. Biło od niego zrozumienie, mimo to i tak spytała:

- Hermesie, przeszkadza ci to?

- Absolutnie nie - odparł. - Jestem spokojniejszy, kiedy wiem, że to Dionizos się tobą zaopiekuje, a nie jakiś przypadkowy bożek. One bywają bardzo złośliwe. Poza tym jeśli u Afrodyty jest też Ares, co jest bardziej niż pewne, to zaraz cały Olimp będzie wiedział z kim sypiasz i jak sypiasz. Suchej nitki na tobie nie zostawią.

To bardzo miłe, że on też się o nią troszczył. Zaprzyjaźnili się już jakiś czas temu, ale Ariadna wciąż uczyła się boskiego życia. Dawniej nigdy nie pomyślałaby o dzieleniu się własnym mężem, a już na pewno nie podejrzewałaby siebie o kochankę. Nie tego ją uczono. Teraz wiedziała, że wszystko może być prostsze, jeśli oparte jest na przyjaźni i zaufaniu.

Rozumiała to, a jednak wciąż nie była do końca przekonana. Oczywiście, że Ariadna wolała kochać się z kimś znajomym, niż jakimś przypadkowym facetem (nie zniosłaby w tej chwili dotyku drugiej kobiety), ale musiała mieć pewność, że obaj nie robią czegoś wbrew sobie.

- Nie musisz iść - wymamrotała skrępowana.

- Nie? - zdziwił się Hermes.

Dionizos wybuchnął śmiechem, za co zarobił od Ariadny uderzeniem w głowę.

- Chodziło mi, że nie musi opuszczać pałacu - zawołała, czując jak jej policzki płoną. - Nikt go nie wygania!

- Jeśli o mnie chodzi, to nie musi nawet iść z tego pokoju, wyjdzie prawie na to samo - śmiał się dalej Dionizos. - Nie jesteś specjalnie cicha.

- Odezwał się - powiedzieli jednocześnie Ariadna i Hermes.

Księżniczka zacisnęła usta, by się nie uśmiechnąć. Może to wcale nie był taki głupi pomysł? Chciała zajęcia? Dostała je. Chciała seksu? To też mogła mieć. Chciała zapomnieć o Hebe? Po czymś taki na pewno szybko się nie otrząśnie.

Kiedy niedoszły wisielec wypije za dużo...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz