truth or dare, harry?

298 29 70
                                    


Harry właśnie był w drodze na imprezę. Na miejscu miał spotkać Nialla, z którym przyjaźnił się od początku liceum. Oboje byli szczęśliwi, ponieważ udało im się dostać na te same studia. Chodzili na nie już od kilku tygodni, lecz Harry nie znał nikogo, oprócz blondyna. No dobrze, kojarzył jeszcze dwóch chłopaków, ponieważ z nimi przyjaźnił się Niall. Choć szczerze mówiąc nawet nie pamiętał ich imion. Wiedział tylko, że byli razem. Podobno bardzo szczęśliwi. Harremu na samą myśl było przykro.

Był naprawdę ciepły, październikowy wieczór. Brunet czuł wiatr w swoich włosach, które sięgały mu już do ramion. Poprawił je, aby dobrze leżały i przy okazji rozpinając kilka górnych guzików swojej koszuli.

Stanął przed drzwiami gdzie można było już usłyszeć głośną muzykę. Chłopak przypomniał sobie jak bardzo nie lubi hałasu i tłumów. Jest tam tyle ludzi, więc łatwo zgubić daną osobę.. Miał ochotę wrócić do domu, lecz obiecał Niallowi, że pójdzie na ta imprezę. Może pozna kogoś fajnego? Chociaż powoli tracił nadzieję. Zapewne nie będzie rozmawiał z nikim oprócz swojego przyjaciela. Niall jest totalną odwrotnością Harrego. To dusza towarzystwa. Zna już każdego z pierwszego roku, a do tego, chodzi na multum imprez.

Zapukał, a otworzył mu trochę niski brunet. Miał włosy postawione do góry, a ubrany był w czarne, bardzo obcisłe spodnie oraz czerwoną koszulkę.

- Cześć, Nick..? – Powiedział trochę cicho. Nie był pewny czy na pewno miał tak na imię.

- Tak, hej hej. Zapraszam, wchodź do środka i czuj się jak u siebie. – odpowiedział niewyraźnie. W jego dłoni widoczny był czerwony plastikowy kubek, co dużo wyjaśniało.

Wyższy wszedł do domu. W powietrzu unosił się zapach alkoholu, papierosów i potu. W jego głowie zagościły pewne nieprzyjemne wspomnienia.

- Harry, Stary! Szukałem Cię wszędzie! – Usłyszał znajomy głos.

- Em, cześć Niall. Jak tam? – Odwrócił się w stronę blondyna. Za nim widoczne były dwie sylwetki. Po prawo stał mulat, a po lewo troszkę wyższy od niego, uroczy brunet.

- Jest zajebiście! Harry, to jest Zayn – wskazał na niższego. – A to Liam. Możesz na nich razem mówić Ziam. Oczywiście ja to wymyśliłem. – Zaśmiał się charakterystycznie. - Chłopcy, to Harry.

Para się uśmiechnęła, a Harry tylko przytaknął głową sztucznie się uśmiechając.

- Dobra, ja lecę coś zjeść, jestem straaasznie głodny. – Powiedział blondyn i zniknął w tłumie.

Zielonooki tylko uśmiechnął się słabo do chłopaków.

- Wiecie co, ja chyba pójdę do łazienki. Nie będę wam przeszkadzać, bawcie się. – Powiedział po chwili i szybko poszedł w stronę toalety.

Zamknął za sobą drzwi i podszedł do okna. Uchylił je od góry, żeby zaczerpnąć chociaż troszkę świeżego powietrza.

Jego serce zaczęło bić jeszcze szybciej. W oczach zebrały się kolejne łzy. Miał wszystkie pomieszczenia w domu, a musiał wybrać akurat tą cholerną łazienkę. Nie przemyślał tego od razu. Nie mógł opanować łez spływających po jego policzkach. Nie mógł oddychać. Teraz wiedział jak bardzo chciałby być w domu. Znów z nim.

Szybko wyszedł z pokoju. Nie zwracając uwagi na ludzi. Przez zapłakane oczy miał rozmazaną widoczność. Nie widział wszystkiego dokładnie. Już miał wychodzić, kiedy na kogoś wpadł. Złapał ją za ramiona. Podniósł wzrok i zaniemówił. Patrzył się w parę pięknych, niebieskich jak morze oczu.

Przypomniał sobie ten uśmiech. Te urocze zmarszczki przy oczach i wyraziste kości policzkowe.

Po dłuższej chwili potrząsnął delikatnie głową, i wyrwał się z zamyślenia.

cause every love comes to the end - larry one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz