~5~

5 0 0
                                    

...gdynagle, drzwi wejściowe domu dziewczyny się otworzyły, a w nichstanął jej ojciec. Momentalnie się od siebie odsunęli, speszenitym, że zostali prawie przyłapani.

-Jestem tatą Jessicy. - odezwał się mężczyzna, wyciągając rękęw kierunku chłopaka. Blondyn podniósł niepewnie głowę do góry,patrząc na ojca swojej przyjaciółki.

-Louis. - odpowiedział, ściskając dłoń mężczyzny.

-Cześć Tato. - powiedziała dziewczyna, przytulając się do niego.Wiedziała, że nie jest zadowolony z tego co zobaczył, a na pewnowidział całą sytuacje. Ehh, typowy tata pilnuje swojej księżniczkinawet gdy ta jest już dorosła.

-Miło było pana poznać, ja już będę szedł. Do widzenia, dozobaczenia Jess. - oznajmił chłopak żegnając się z ojcemdziewczyny uściskiem dłoni. Dziewczynę przytulił i szybko sięoddalił nie narażając się bardziej mężczyźnie. Natomiastdziewczyna weszła do domu i od razu pokierowała się w stronęswojego pokoju. Nie dane jej jednak było tam dotrzeć gdyż wpołowie drogi usłyszała głos swojego taty.

-Możemy porozmawiać? - zapytał czekając na reakcję dziewczyny.Odwróciła się do niego i niepewnie skinęła głową. Weszli dosalonu i zajęli miejsce na kanapie przed telewizorem.

-To o czym chciałeś tato porozmawiać? - zapytała mając głowęspuszczoną. Czuła wielki respekt przed ojcem chociaż nie był dlaniej wcale surowy. W tamtym momencie bała się co może powiedzieć.

-Długo się spotykacie?

-To jest mój przyjaciel, jedyny przyjaciel od momentu jak zerwałam zSeanem.

-Przyjaciel? - zaśmiał się tata, a ona wtedy na niego spojrzałazdziwiona.

-Czemu się śmiejesz? Nie rozumiem.

-Kochanie, przyjaciela się prawie nie całuje. - stwierdził radosnymężczyzna.

-Tato, ale my nie...

-Nie chcieliście się wcale pocałować, wcale nie wracaliście zarękę do domu i wcale od jakiegoś czasu nie chodzisz w skowronkach.- odpowiedział zadowolony mężczyzna, a Jess otworzyła szczerzejoczy. - Myślisz, że ja tego nie zauważyłem? Dobrze widzę co sięz Tobą Kochanie dzieje. Widziałem jak byłaś nie szczęśliwa ztym pajacem, ale nie chciałem się wtrącać byś nie odebrała, żeCi rozkazuje. Jednak teraz gdy jesteś z Louisem zmieniłaś się.

-Ale my nie jesteśmy razem. - zdołała jedynie wydukać jednozdanie, zdziwiona tym co usłyszała.

-Błąd. - skwitował ojciec dziewczyny. - Teraz dopiero widzę jaktryskasz prawdziwym szczęściem. Jak byłaś z Seanem tego nie było.Teraz jesteś moją prawdziwą księżniczką, promieniejsz. Nawetjeśli nie jesteście razem to uważam, że powinniście. Widzę, żeCi na nim zależy, a jemu na Tobie. Niby krótkie spotkanie, azauważyłem jak na Ciebie patrzy. Nie oszuka się prawdziwej miłościwięc po co to robicie? - skończył swoją wypowiedź mężczyzna, aJessica nie wiedziała co powiedzieć. Sama przed sobą bała sięprzyznać co czuje do blondyna, ale dlaczego? Nie wiedziała.Zależało jej cholernie na tym chłopaku i ufała mu jak nikomuinnemu. Chciała już nie bać się zrobić jakiegoś ruchu w jegokierunku jednak tak ją paraliżował będąc obok, że nie potrafiłaracjonalnie myśleć. Czy tak właśnie wygląda moment zakochaniasię? Czy to jest prawdziwa miłość? - Przemyśl skarbie co Cipowiedziałem, oboje zasługujecie na szczęście i myślę, żejesteście nim dla siebie nawzajem. Idę poczytać książkę. -dodał jeszcze ostatnie słowa mężczyzna. Pocałował swoją córkęw głowę i wyszedł do swojego pokoju. A ona siedziała i niewiedziała co ma zrobić. Bardzo chciała powiedzieć Lou wszystko coczuje. Tylko czy naprawdę mu na niej zależało? Czy naprawdę byładla niego tak ważna jak on dla niej?

____________________________________

Jestem spowrotem! Tak mnie dziś natchnęło i poleciał rozdział, pisze dalej póki wena mnie nie opuszcza ;) Wam życzę udanego wieczoru i koniecznie dajcie znać co sądzicie o tym rozdziale. Buziaki, Wasza C. ♥

Listy, liściki i sms-ikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz