1| first day in dormitory

1.1K 50 3
                                    

Stiles rozłożony na wielkim łóżku akademickim stęką z myślą, iż już za 2 godziny będzie na wielkim boisku do laccrose, problem w tym, że Stilinski w żadnym stopniu nie potrafił uprawiać tego sportu, może z raz czy dwa złapał piłkę którą podał mu nikt inny niż jego najlepszy kumpel Scott, lecz nic nie zmieniło tego by nastolatek nie gardził laccrosem. Do tego Stiles jak mało kto ma problemy z zasypianiem, tego dnia nie przespał ani sekundy co dla niego było bardzo problematyczne, pierwszy dzień w nowej szkole a Stilinski zamiast grać na boisku, będzie ogrzewał trawę.

Dochodzi godzina 7 rano, pierwsza lekcja czyli ukochany przedmiot brązowookiego laccrose rozpoczyna się o wpół do 8.

- Nie mów, że nie spałeś.
- Nie mogłem.
Scott jedynie co to westchnął, po czym wstał z łóżka nie zascielajac go, skierował się w stronę łazienki by ogarnąć się na lekcje. Stilinski także wstał z posłania i udał się do kuchni by przygotować sobie mocną kawę oraz coś do przegryzienia. Mccall po szybkim prysznicu wyszedł z łazienki i dołączył do kumpla który konsumował swoją kanapkę.

- Idziesz pod prysznic? Spytał Scott.
- Nie zdarzę, a z resztą prędzej się wywróce w kabinie niż się umyje.
- Może powinieneś zwolnić się z lekcji?
- Nie, dziś pierwszy dzień Scott, nie mógłbym tak go oblać. Dobrze wiesz że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
- Pierdolisz głupoty, wolę ciebie gdy się wyśpisz.
- Mam prośbę, mógłbyś każdą piłkę którą mi ktokolwiek poda..
- Tak jasne, będę grać za ciebie.

Stiles objął przyjaciela i razem udali się na boisko, byli punktualnie, mieli jeszcze kilka minut na przebranie się w stroje i całkowite ogarnięcie. Pierwsze odczucie po wejściu na boisko było bardzo niekomfortowe, wiele nieznajomych twarzy, wrogich spojrzeń a najbardziej jednego osobnika.. Theo Reaken'a. Od razu ze Scottem rozpoznali tą nieudaczną mordę, Theo to chłopak który dwa lata temu przeprowadził się do Becon Hills i uczestniczał w starym liceum nastolatków. Na początku nie było z nim jakiego kolwiek problemu, można powiedzieć, że byli dla siebie praktycznie nieznajomymi, jedynie kiedy się widywali to na lekcji chemii 3 razy w tygodniu z czego nauczyciel od tego przedmiotu często popadał w przeziębienia lub po prostu nie mógl się pojawić w szkole. Po jakimś czasie Reaken zaczął bezpodstawnie dokuczać licealistą, od tego czasu Mccal oraz Stilinski nienawidzili chłopaka całym sercem i wiedzieli, iż gdy on dostał się do tego samego akademika co oni nie będą mieli wesoło.

Po 15 minutach siedzenia bezczynnie na ławce, zjawił się spóźniony trener, który witał wszystkich nowych uczniów, oraz bodajże wspominał coś o rozgrzewce, niestety Scott oraz Stiles nie zbyt byli zainteresowani bezsensowną gadką Finstock'a.

- Myślisz, że Theo znów zamierza bawić się w te swoje gierki? - Odparł Mccal.
Stilinski kiwnął głową na tak po czym dodał.
- Ale spokojnie, jesteś groooźnym wilkołakem, bardziej obawiałbym się, że rozszarpiesz mu gardło.
- Daruj sobie sarkazm, Stiles. - Obaj prychneli śmiechem.

-O stilinski! Stoisz dziś na bramce.
- Ale że ja?
- Nie ja wiesz, ruszać się.

Wszyscy wstali z ławek i udali się na swoje miejsca, brązowooki wymienił jedynie z omegą nie swoje spojrzenia, jedno na co energia której praktycznie nie miał pozwoliła Stilesowi to stanie na boisku lub siedzenie na ławce, nastolatek miał nadzieję, że całą robotę w dzisiejszym laccrosie odwali za niego jego najlepszy przyjaciel.

- Dasz radę Stiles, dasz radę. Powtarzał w kółko pod nosem 17- nastolatek, lecz jego nadzieja wymarła gdy ujrzał pierwszego w rzędzie już przyszykowanego do biegu Reaken'a. Jego uśmieszek w kąciku ust nie zapowiadał dobrze do Stilesa. Theo zaciskał mocno w prawej dłoni biały kijek z siateczką a w lewej ręce chował małą piłeczkę do laccrossa, stał prosto z wysuniętą lewą nogą do przodu czekając na gwizdek trenera.

W oczach 17- nastolatka pojawiły się mroczki, silny ból głowy obejmował chłopaka, migrena dawała o sobie znać
przez pulsujący ból w skroniach Stilesa, nieprzyjemne pulsowanie zaczęło objawiać się w okolicach oczodołu oraz styłu głowy. Po ciele Stilinskiego przeleciał ogromny dreszcz, kręgosłup licealisty nie raz mierzył się z takim dreszczem, lecz ten był inny, bardziej nasilony, jakby ktoś wbijał z szybkim tępem igłę.. wielką igłę w kręgosłup Stilesa. Organizm dawał silny sygnał chłopakowi iż powinien jak najszybciej zejść z boiska, niestety podczas gdy Stilinski walczył z samym sobą, wargi trenera mocno zacisnęły się na gwizdku i dały znak że zaczyna się trening. W stronę Stilesa biegł z całych sił Reaken, podczas biegu przełożył małą piłeczkę lacrossową do kijka z siateczką wymierzając cel, cel Theo nie był by trafić do bramki i zgarnąć punkt, mu chodziło o to by poważnie uszkodzić Stilesa. Piłeczka z dużą prędkością wyleciała z paletki Reaken'a,
trafiając w prost w nogę Stilinskiemu faulując go. W okół leżącego brązowookiego syczącego z intensywnego bólu zbiegła się cała drużyna lacrosse razem z trenerem oraz zielonookim starszym chłopakiem który również brał wtedy udział w nieudanej rozgrzewce, był najbliżej Stilesa, ponieważ to on jako pierwszy zareagował na jego upadek.

- Mocno cię boli? - Zapytał 20- latek.
- Cholernie. - Syknął
- Pozwól że wezmę cię do higienistki.
Nic nie odpowiadając lekko się uśmiechnął.

Mężczyzna jedną ręką złapał w zagięciu u kolan chłopaka a drugą objął go w pasie, po czym powolnie podniósł go z ziemi, zrobił to lekko i delikatnie by oszczędzić cierpnie nastolatka. Tak jak mówił zaniósł go prosto do higienistki. Poszkodowany już od 10 minut wylegiwał się na miękkim łóżku w gabinecie pielęgniarki, Starszy ani chwili nie udstąpił od Stilesa, siedział na krześle obok bacznie obserwując jego stan licząc na to by usłyszeć że on czuję się lepiej.

- I jak z nim? - Spytał zielonooki nadal spoglądając na spiącego Stilesa.
- Podałam mu środki nasenne, myślę iż Stiles powinien odpocząć u siebie w pokoju. - Powiedziała higienistka myjąc ręce.
- Dobrze, pod którym numerem znajduje się lokum?
- Chwileczkę. - Odparła po czym udała się w stronę biurka, przeszukując szuflady. Wyciągnęła wielki zeszyt z wszystkimi zapiskami związanych z uczniami akademi. Otworzyła zeszyt szukając nazwisko pacjenta.

- Jest to numer 30, Mieczysław powinien za około kwadrans się obudzić, poczeka Pan?
- Jasne, nie ma żadnego problemu. - Wstał z krzesła po czym usiadł na łóżko obok młodego, przysunął się do niego i lekko reką gładził mu po policzku, przejechał dłonią do góry na czoło by sprawdzić czy czasem nie ma stanu podgorączkowego, jednak wszystko na
szczęście było w porządku. Zabrał dłoń z delikatnej skóry Stilesa i chwycił koc nakrywając go, w tej chwili był bardzo blisko niego, zapatrzał się w śliczną cerę chłopaka i w jego wiśniowe usta, położył rękę na jego klatce piersiowej przykrytej kocem i oczekiwał aż młodszy się obudzi.

- Masz piękne zielone oczy. - Odparł Stiles zachrypniętym głosem.
- To teraz tak się składa podziękowania? - Zaśmiał się mężczyzna po czym odsunął się, prostując kręgosłup.

Stiles także szeroko się uśmiechnął.
- W każdym razie dziękuję.
- Nie ma sprawy. - Wstał z łóżka i udał się w stronę krzeseł które stały przy drzwiach wejściowych dzieląc niewielką odległość od leżącego młodszego. Następnie dodał.
- Masz siłę by wstać?
- Myślę, że tak.
Stiles po wypowiedzianych słowach podniósł klatkę piersiową i usiadł, po chwili lekko przekręcił się w stronę ramy łóżka i wstał ostrożnie, ciągle czuł się nie wyspany, jego nogi drżały nie wiedział z jakiego powodu, 17- nastolatkowi zakręciło się w głowie i mało brakowało by nie upadł. Mężczyzna zauważył co dzieję się z chłopakiem i szybko podbiegł do niego chwytając go w pasie i utrzymując go na nogach. brązowooki chwycił się ramion 20-latka opierając się o nie, po chwili doszedł do siebie a zamieszanie w jego głowie minęło, jakby ten którego nawet nie zna imiona, w tym momencie ratował go w każdej sytuacji był dla niego lekarstwem. Stiles Szepnął ciche ,dziękuję, łapiąc kontakt wzrokowy z mężczyzna, na co ten słodko się uśmiechnął, starszy nieco mocniej chwycił młodszego przyciągając go bardziej do siebie by nic mu się nie stało, na ten gest Stilinskiemu zakuło przyjemnie w brzuchu. Udali się razem w stronę drzwi wyjściowych od gabinetu i wyszli.



Od autorki:
Siemka wszystkim mam ogromną nadzieję że mój pierwszy sterek wypadł jak narazie w porządku i że będziecie czytali go dalej<3 bardzo się starałam i według mnie nie jest najgorzej ale ocenę to już wam zostawiam ♡

Werewolf lovers | sterek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz